Mistrzowie Polski jechali do Rzeszowa z lekkim niepokojem, bo przecież w sobotę zagrali źle i wyraźnie przegrali we własnej hali z Zaksą Kędzierzyn-Koźle 0:3. Dodatkowo wiadomo, że beł-chatowianie mają problemy zdrowotne, bo Bartosz Kurek odczuwa wyniszczający sezon reprezentacyjny, a Michał Winiarski ma złamany palec. W drużynie brakuje Michała Bąkiewicza, który jeszcze niedawno leżał w szpitalu.
Ale i rzeszowianie mieli kłopoty, bo musieli radzić sobie bez dwóch podstawowych zawodników - Grzegorza Kosoka i Oliega Achrema. Poważniejszy jest uraz tego pierwszego, który ma pękniętą kość ręki.
Początek meczu wskazywał, że jednak większe kłopoty mają bełchatowianie, którzy grali tak, jak w sobotę, czyli - jak to określa ich trener Jacek Nawrocki - bez głowy. Dwa razy mistrzowie Polski odrabiali straty, ale w końcu i tak gospodarze zdołali im uciec.
Ale w drugim secie to już była inna PGE Skra. Bełchatowianie wreszcie zaczęli grać mądrze, nie podpalali się, gdy trzeba było zostawiali piłkę w grze obijając ją lekko o rzeszowski blok. O niebo lepiej, niż w meczu z Zaksą grał rozgrywający Miguel Falasca. Na boisku pojawił się Winiarski.
Następnego seta mistrzowie Polski zaczęli świetnie, bo od prowadzenia 4:1, ale później... wróciła PGE Skra z pierwszego seta. Trzy bloki z rzędu rzeszowian dały im prowadzenie 5:4, a na przerwie technicznej Asseco Resovia wygrywała 8:6. - Wróciliśmy do gry z pierwszego seta. To nie jest gra ze Słowacją - wściekał się Nawrocki, ale niewiele to pomogło. Rzeszowianie uzyskali kilkupunktową przewagę, więc nawet dwie wygrane piłki z rzędu przez PGE Skrę nie robiły na nich wrażenia.
Gdy w czwartym secie Kurek zszedł z boiska powodu skurczów, wydawało się, że mistrzowie Polski muszą przegrać. Ale doprowadzili do zaciętej końcówki, obronili piłkę meczową, a później skończyli partię.
Tie-break był pasjonujący - raz prowadziła Resovia, raz Skra. Po asie Grozera było 10:8 dla rzeszowian, ale PGE Skra odrobiła straty i wyszła na prowadzenie po kapitalnym bloku Wlazłego. Bełchatowianie mieli dwie piłki meczowe, ale Resovia je obroniła. Gdy Kurek zaatakował w aut, Resovia zaczęła świętować zwycięstwo, ale system challenge pokazał, że rzeszowianie dotknęli siatki.
W końcówce to już była walka między Skrą, a... Goergiem Grozerem, który kończył wszystkie ataki. Reprezentant Niemiec spisywał się wyśmienicie. A przy stanie 19:18 dla Resovii w ataku pomylił sie jednak Kurek i bełchatowianie wrócili do domu tylko z jednym punktem, przegrywając drugi mecz z rzędu.
Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:22, 19:25, 25:22, 24:26, 20:18)
Asseco Resovia: Tichacek, Nowakowski, Mika, Grozer, Lotman, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Grzyb, Dobrowolski, Bojić. Trener: Andrzej Kowal.
PGE Skra: Falasca, Możdżonek, Kurek, Wlazły, Cupković, Pliński, Zatorski (libero) oraz Atanasijević, Winiarski, Woicki, Milczarek, Kłos. Trener: Jacek Nawrocki.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?