Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Asseco Resovia - Skra 3:2 - Wielkie emocje w Rzeszowie, ale PGE Skra ma tylko jeden punkt

Paweł Hochstim
Bełchatowscy siatkarze mają powody do zmartwień, bo przegrali drugi mecz z rzędu, a to im się zdarza bardzo rzadko
Bełchatowscy siatkarze mają powody do zmartwień, bo przegrali drugi mecz z rzędu, a to im się zdarza bardzo rzadko fot. Dariusz Śmigielski
To był nieprawdopodobny bój dwóch czołowych drużyn w Polsce, a zwycięstwo przechodziło z rąk do rąk. Ostatecznie w tie-breaku rozstrzyganym na przewagi Asseco Resovia pokonała PGE Skrę Bełchatów 3:2.

Mistrzowie Polski jechali do Rzeszowa z lekkim niepokojem, bo przecież w sobotę zagrali źle i wyraźnie przegrali we własnej hali z Zaksą Kędzierzyn-Koźle 0:3. Dodatkowo wiadomo, że beł-chatowianie mają problemy zdrowotne, bo Bartosz Kurek odczuwa wyniszczający sezon reprezentacyjny, a Michał Winiarski ma złamany palec. W drużynie brakuje Michała Bąkiewicza, który jeszcze niedawno leżał w szpitalu.

Ale i rzeszowianie mieli kłopoty, bo musieli radzić sobie bez dwóch podstawowych zawodników - Grzegorza Kosoka i Oliega Achrema. Poważniejszy jest uraz tego pierwszego, który ma pękniętą kość ręki.

Początek meczu wskazywał, że jednak większe kłopoty mają bełchatowianie, którzy grali tak, jak w sobotę, czyli - jak to określa ich trener Jacek Nawrocki - bez głowy. Dwa razy mistrzowie Polski odrabiali straty, ale w końcu i tak gospodarze zdołali im uciec.

Ale w drugim secie to już była inna PGE Skra. Bełchatowianie wreszcie zaczęli grać mądrze, nie podpalali się, gdy trzeba było zostawiali piłkę w grze obijając ją lekko o rzeszowski blok. O niebo lepiej, niż w meczu z Zaksą grał rozgrywający Miguel Falasca. Na boisku pojawił się Winiarski.

Następnego seta mistrzowie Polski zaczęli świetnie, bo od prowadzenia 4:1, ale później... wróciła PGE Skra z pierwszego seta. Trzy bloki z rzędu rzeszowian dały im prowadzenie 5:4, a na przerwie technicznej Asseco Resovia wygrywała 8:6. - Wróciliśmy do gry z pierwszego seta. To nie jest gra ze Słowacją - wściekał się Nawrocki, ale niewiele to pomogło. Rzeszowianie uzyskali kilkupunktową przewagę, więc nawet dwie wygrane piłki z rzędu przez PGE Skrę nie robiły na nich wrażenia.

Gdy w czwartym secie Kurek zszedł z boiska powodu skurczów, wydawało się, że mistrzowie Polski muszą przegrać. Ale doprowadzili do zaciętej końcówki, obronili piłkę meczową, a później skończyli partię.

Tie-break był pasjonujący - raz prowadziła Resovia, raz Skra. Po asie Grozera było 10:8 dla rzeszowian, ale PGE Skra odrobiła straty i wyszła na prowadzenie po kapitalnym bloku Wlazłego. Bełchatowianie mieli dwie piłki meczowe, ale Resovia je obroniła. Gdy Kurek zaatakował w aut, Resovia zaczęła świętować zwycięstwo, ale system challenge pokazał, że rzeszowianie dotknęli siatki.

W końcówce to już była walka między Skrą, a... Goergiem Grozerem, który kończył wszystkie ataki. Reprezentant Niemiec spisywał się wyśmienicie. A przy stanie 19:18 dla Resovii w ataku pomylił sie jednak Kurek i bełchatowianie wrócili do domu tylko z jednym punktem, przegrywając drugi mecz z rzędu.

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:22, 19:25, 25:22, 24:26, 20:18)
Asseco Resovia: Tichacek, Nowakowski, Mika, Grozer, Lotman, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Grzyb, Dobrowolski, Bojić. Trener: Andrzej Kowal.
PGE Skra: Falasca, Możdżonek, Kurek, Wlazły, Cupković, Pliński, Zatorski (libero) oraz Atanasijević, Winiarski, Woicki, Milczarek, Kłos. Trener: Jacek Nawrocki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto