PGE Skra Bełchatów przegrała finał Superpucharu Mistrzów Polski z okazji 20-lecia Polsatu Sport
Po sobotniej wygranej 3:0 nad Jastrzębskim Węglem (pisaliśmy o tym TUTAJ) siatkarze PGE Skry Bełchatów rywalizowali w finale z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w półfinale ograła Asseco Resovię Rzeszów 3:1.
W pierwszej partii od początku dominowała PGE Skra Bełchatów, która prowadziła już 8:4, czy 16:13. Złożyło się na to bardzo dobre przyjęcie Milana Katicia, dobre rozgrywanie Grzegorza Łomacza oraz skuteczna gra w ataku irańskiego przyjmującego Milada Ebadipoura, polskiego środkowego Mateusza Bieńka i serbskiego atakującego Dusana Petkovicia, który na parkiecie zastąpił kontuzjowanego Bartosza Filipiaka. W końcówce seta żółto-czarni, prowadząc już 21:17, nie wypuścili wygranej z rąk i triumfowali 25:20, wychodząc na prowadzenie 1:0. W polu serwisowym więcej błędów popełniali kędzierzynianie. Na tle PGE Skry ich rywale zagrali też słabo w przyjęciu i nieskutecznie w ataku. Ponadto gospodarze tego meczu zdobyli blokiem dwa oczka, a ZAKSA ani jednego.
W drugiej odsłonie drużyna z Bełchatowa wyglądała bardzo słabo. Kędzierzynianie budowali przewagę, prowadząc kolejno: 8:5 i 16:9. Później drużyna Nikoli Grbicia odskoczyła jeszcze bardziej i prowadziła 21:13, żeby ostatecznie triumfować 25:14 i wyrównać stan meczu. Różnica wynikała z tego, że żółto-czarni zaczęli bardzo często psuć zagrywki, a tej ani razu nie zmarnowali siatkarze ZAKSY. W przyjęciu gra Mistrzów Polski była nieco lepsza. Podobnie lepiej gracze z Kędzierzyna-Koźla wypadli, jeśli chodzi o skuteczność w ataku. Blokiem ZAKSA zdobyła pięć oczek, a PGE Skra jedno.
W trzecim secie znów bardzo mocno rozpoczęli zawodnicy ZAKSY, którzy prowadzili już 8:4. Później przewaga była utrzymywana przez kędzierzyński zespół i kolejno notowano wynik: 16:11, czy 21:16. W końcówce nic się nie zmieniło i goście tego meczu wygrali 25:21, a w całym spotkaniu objęli prowadzenie 2:1. Obie ekipy dużo ryzykowały w polu serwisowym. PGE Skra popełniła mniej błędów od ZAKSY, ale też rzadziej w tym elemencie punktowała. Jeśli chodzi o przyjęcie, to bełchatowianie byli lepsi, ale znów cierpiała skuteczność w ataku. Blokiem drużyna Michała Mieszko Gogola punktowała trzy razy, a ZAKSA ani razu. Na pochwałę w tej partii zasłużyli środkowi PGE Skry: Mateusz Bieniek, który posyłał mocne serwisy, skutecznie atakował i blokował oraz Karol Kłos, który często punktował w ataku.
W czwartej partii znów dominację zaprezentowała ZAKSA prowadząc 8:5, 12:7, czy już 16:8. Później bełchatowianie odrobili nieco straty, ale nadal do wyrównania brakowało sporo i ZAKSA wygrała do 19, a w całym starciu 3:1. Pod kątem zagrywki i przyjęcia znów PGE Skra była lepsza, ale zawiódł po raz kolejny skuteczny atak. Tym razem ZAKSA dołożyła jeszcze solidną grę blokiem, gdzie zdobyła cztery punkty, a PGE Skra ani jednego.
Tym samym Superpuchar Mistrzów Polski z okazji 20-lecia Polsatu Sport trafił w ręce Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Kolejny mecz PGE Skra Bełchatów rozegra już na parkietach PlusLigi. Podopieczni Michała Mieszko Gogola w sobotę, 12 września o godz. 17.30 zagrają w Lubinie z tamtejszym Cuprum.
PGE Skra Bełchatów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (25:20, 14:25, 21:25, 19:25)
PGE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Filipiak, Katić, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Sawicki, Petković
ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Kochanowski, Kaczmarek, Semeniuk, Smith, Zatorski (libero) oraz Kluth
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?