Zastosujmy się do prostej zasady benedyktyńskiej i... dotrwamy do prawdziwej wiosny

Mamy już pierwsze oznaki wiosny. Niektóre dni są naprawdę ciepłe i słoneczne, powinniśmy być pełni energii, a tymczasem często bardziej nam się nic nie chce, niż cokolwiek chce. Jak to możliwe?

Organizm człowieka dostosowuje się do zmian klimatycznych dopiero po 7-10 dniach. Wtedy zmienia się metabolizm, tarczyca zaczyna inaczej funkcjonować. Dlatego zawsze mówimy, że wczasy powinny trwać minimum dwa tygodnie, bo dopiero po tygodniu przystosowujemy się do nowych warunków. Podobnie jest w tej sytuacji. Dwa, trzy dni słońca nie wpłyną na nas od razu tak bardzo korzystnie, aczkolwiek powinny przynieść trochę radości. Dopiero kilkanaście takich dni może zapoczątkować dobrą zmianę w naszym organizmie.

Czy jesteśmy w stanie jakoś się do tej zmiany przygotować? Sprawić, by łatwiej przejść z okresu zimowego w wiosenny?

Warto kontrolować witaminę D3, której poziom wpływa na metabolizm tarczycy i powoduje, że człowiek lepiej funkcjonuje. To taka namiastka słońca. Przyjmuje się, że ludzie, którzy zimą nie wyjeżdżają na wczasy do ciepłych krajów, powinni suplementować dietę witaminą D3 od września do kwietnia. Osoby po 65 roku życia powinny natomiast suplementować tę witaminę przez cały rok.

Czyli bierzemy witaminę i wszystko będzie dobrze...

Ważny jest też wysiłek fizyczny, aktywność. Wybierzmy się na basen, na spacer do lasu czy na rower. Pooddychajmy świeżym powietrzem. No i pamiętajmy o higienie pracy, nie pracujmy po 12-14 godzin na dobę. Zalecam zasadę benedyktyńską: osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku i osiem godzin snu. Wtedy organizm jest w pełni sił. Podstawą jest to, by zawsze spać tyle samo godzin i kłaść się spać o jednej porze. Nie możemy rozregulować organizmu. Jedna nieprzespana doba zmniejsza naszą odporność. Jeśli będziemy się stosować do tych prostych, sprawdzonych zasad, będziemy szczęśliwi