Przegraliśmy z pogodą - przyznaje Dawid Gwoździk mówiąc, że dalsze podążanie w kierunku szczytu Breithornu byłoby zbyt ryzykowne. W wysokich Alpach 3 lipca pogoda była fatalna. - Nadciągały takie chmury burzowe, że nawet ja je widziałem - żartuje niewidomy 29-latek z Bełchatowa.
Choć zawrócić trzeba było na 334 metry przed zdobyciem Breithornu (szczyt znajduje się na wysokości 4164 m. n.p.m), Dawid zdaje sobie sprawę z tego, że udało mu się dokonać wyczynu, z którym poradziłoby sobie niewiele pełnosprawnych osób.
Dwa dni na aklimatyzację
Do Włoch wyleciał 29 czerwca. W góry ruszył w towarzystwie przewodnika i kolegi, który pomagał mu zrealizować marzenie o zdobyciu górskiego szczytu. Pierwsze dwa dni uczestnicy wyprawy poświęcili na aklimatyzację. Dawid przyznaje, że pierwsza doba na dużej wysokości była dla organizmu ogromnym wyzwaniem. Kolejnego dnia było już dużo lepiej. Aklimatyzację zakończyli na wysokości 3.300 m. n.p.m. i to właśnie z tego pułapu ruszali na szczyt.
- Trafiliśmy na trudne pogodowo warunki w wysokich Alpach - przyznaje Dawid Gwoździk. - Śnieg jest miękki, więc co chwila groziło nam, że zapadniemy się w nim po kolana, albo i po pas. Ścieżka, której trzeba się trzymać miała taką szerokość, że mieściły się na niej dwie złączone stopy. Jeśli z niej zboczyć, wpada się w miękki śnieg. Poza tym jest ślisko, zdarzało się, że po pokonaniu jakiegoś dystansu nagle ześlizgiwaliśmy się kilka czy kilkanaście metrów niżej - opowiada bełchatowianin.
Nachylenie stoku na wielu odcinkach wynosiło niemal 40 stopni. O tym, jak trudną do pokonania drogę mieli uczestnicy wyprawy świadczy fakt, iż tego samego dnia widzieli śmigłowce ratowników lecące na Breithorn oraz na położony w sąsiedztwie szczyt Matter-horn.
- Szkoda, że decyzję o zejściu trzeba było podjąć, gdy szczyt był już tak blisko - mówi Dawid. Wyprawa bełchatowianina dedykowana była Ani Koźbie, 7-latce z porażeniem mózgowym, która walczy o to, by dzięki operacjom i rehabilitacji stanąć na własnych nogach.
Przed nim kolejne szczyty
Dawid Gwoździk podkreśla, że próba zdobycia Breithornu to dopiero początek jego przygody z wysokimi górami.
- W przyszłym roku będę próbował zdobyć kolejne szczyty - deklaruje. - Przez cały rok zamierzam także pracować nad swoją kondycją. To, że nie widzę, nie oznacza przecież, że nie mogę normalnie żyć i realizować swoich pasji - dodaje.
"Można tu poczuć prawdziwy żeglarski klimat". Zlot żaglowców Baltic Sail w Gdańsku
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?