Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatów. Stomatolog chciał naciągnąć na protezy

Ewa Drzazga
Archiwum
Bełchatów. Stomatolog żądał od pacjentek po kilka tysięcy złotych za wykonane protezy, chociaż wcześniej zrezygnowały z jego usług. Dopiero sąd ostatecznie unieważnił jego roszczenia.

Bełchatowianka na wizytę w gabinecie stomatologa z Bełchatowa umówiła się, bo bolał ją ząb, była opuchnięta, za kilka dni miała wyjechać, a jej lekarz nie mógł jej przyjąć. Zrobiła sobie zdjęcie RTG zęba, zadzwoniła pod numer, który znalazła w ogłoszeniu prasowym.

Ale kiedy już usiadła na fotelu dentystycznym, lekarz nie starał się zęba leczyć czy usunąć, tylko zaproponował, że zrobi jej... szynoprotezę za 7 tys. zł. Od razu pobrał wycisk. Otumaniona bólem pacjentka na wszystko się godziła, podpisała nawet oświadczenie, że dopłaci stomatologowi 7 tys. zł, a za tę pierwszą wizytę zapłaciła 300 zł.
Na kolejne spotkanie się nie umawiali, pani zaznaczyła, żeby nie śpieszyć się z protezą, bo przez jakiś czas nie będzie jej w kraju. Żadnych leków, które uśmierzyłyby ból, dentysta jej nie przepisał.

Gdy bełchatowianka wróciła do domu, sama kupiła sobie tabletki. A gdy przemyślała całą sytuację, doszła do wniosku, że przecież w jej przypadku nie będzie możliwe wykonanie protezy, bo nie dosyć, że dziąsło jest zapuchnięte, to jeszcze ruszają jej się zęby. Następnego dnia poprosiła sąsiada, by ten poszedł z nią do gabinetu, bo ona chce zrezygnować z usługi.

Stomatologa na miejscu nie było, sekretarka przekazała numer komórkowy. Bełchatowianka zadzwoniła do lekarza i powiedziała mu, że rezygnuje z usługi protetycznej. Lekarz odparł, że jeśli w pracowni nie przystąpiono jeszcze do prac, to on tę rezygnację przyjmuje.
Kobieta zostawiła w gabinecie pisemne oświadczenie w tej sprawie (następnego dnia stomatolog je podpisał) i myślała, że może o wizycie zapomnieć.

Jakie było jej zdziwienie, gdy miesiąc później odebrała telefon z gabinetu stomatologa. Proszono ją, by odebrała protezę! Oświadczyła, że na bolące zęby żadnej protezy nie będzie robiła i że przecież zrezygnowała z tej usługi.
Ale trzy dni później otrzymała wezwanie do zapłaty 7 tys. zł. Nie pomagały żadne argumenty i tłumaczenia. Stomatolog skierował sprawę do sądu żądając za swoje usługi 7 tys. zł razem z odsetkami.

Okazało się, że nie była ona jedyną osobą, która musiała zmierzyć się z podobnymi roszczeniami. W identycznej sytuacji znalazła się inna pacjentka tego samego stomatologa - również oczekiwał, że zapłaci za usługę, z której zrezygnowała.

Kobieta przyszła do gabinetu dentysty, żeby ustalić możliwość leczenia zębów i wykonania protezy oraz dowiedzieć się, ile taka usługa może kosztować. Lekarz wycenił całość na około 30 tys. zł, od razu zrobił także wycisk uzębienia. Następnego dnia umówili się na konkretną godzinę, pani miała przynieść zaliczkę 5 tys. zł.

Bełchatowianka w domu doszła jednak do wniosku, że koszty będą zbyt wysokie. Następnego dnia od rana próbowała dodzwonić się do gabinetu, żeby zrezygnować z usługi i odwołać wizytę. Udało się wreszcie półtorej godziny przed spotkaniem. Poinformowała asystentkę lekarza o tej decyzji. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do niej dentysta: miała przyjść na wizytę, a nie przyszła.
Pani powtórzyła mu swoją decyzję, zaznaczyła także, że jest gotowa zapłacić za to pierwsze konsultacyjne spotkanie, choć w trakcie wizyty stomatolog zaznaczał, że jest ono bezpłatne. Ponieważ żadnej umowy nie podpisywała, uznała, że sprawa została zakończona.

Ale trzy tygodnie później dostała od stomatologa wezwanie do zapłaty - 3700 zł z odsetkami za wykonaną usługę protetyczną oraz usługi stomatologiczne. Ponieważ kobieta uznała, że żadnych usług nie zamawiała ani z nich nie korzystała, odmówiła zapłaty. Sprawa trafiła do sądu.

W toku postępowania sądowego okazało się, że stomatolog żądał pieniędzy, choć nie był w stanie udowodnić, że sam zapłacił pracowni protetycznej za jakiekolwiek usługi zamówione dla tych właśnie dwóch konkretnych pacjentek. Nie było też żadnych dowodów na to, że prace nad zamówieniami protetycy rozpoczęli tak ekspresowo, że ruszyły one zanim obie pacjentki zrezygnowały ze współpracy z lekarzem (w obu przypadkach trwała ona jeden dzień).

Sąd Rejonowy w Bełchatowie uznał, że faktycznie w obu przypadkach między stomatologiem a pacjentką nie została zawarta umowa na wykonanie usługi protetycznej i lekarz kolejne prace kontynuował na własne ryzyko. Oba roszczenia zostały oddalone. Stomatolog odwoływał się od tego orzeczenia, ale Sąd Okręgowy w Piotrkowie Tryb. decyzję bełchatowskiego sądu podtrzymał.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto