Na razie sytuacja wygląda tak, że starostwo w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym będzie walczyło o utrzymanie ważności uchwały likwidacyjnej.
Na potrzeby tego postępowania wynajęto nawet kancelarię prawniczą z Łodzi. To nie będzie jedyne zadanie łódzkich mecenasów, których wynagrodzenie jest notabene właśnie negocjowane. Ci sami prawnicy będą jeszcze musieli prowadzić sprawę pracowników MOW, którzy otrzymali wypowiedzenia i w Sądzie Pracy powalczą o przywrócenie na etaty. A takich spraw jest 16.
Wypowiedzenia dla pracowników placówki mają swoją historię. Otrzymali je wszyscy, każdy z 62 pracowników MOW. Ale 40 spośród nich cofnięto wypowiedzenia i podpisano porozumienia zmieniające. Pracownicy pedagogiczni (17 osób) będą pracować w MOW i nowo utworzonym Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapeutycznym. Spośród pracowników niepedagogicznych 19 będzie pracować w MOW i 4 w MOS. Etatów zabrakło dla 22 osób.
Jednak, jak mów Krzysztof Borowski, rzecznik starostwa, osiem osób posiada uprawnienia emerytalne, jedna idzie na urlop wychowawczy, a jedna ma pracę (chodzi o obecnego sekretarza urzędu gminy Bełchatów - przyp. red.).
Zdaniem przedstawicieli starostwa szkody minimalizuje fakt, że spośród tych 12 osób, które zostaną bez pracy, połowa nie mieszka na terenie naszego powiatu.
W kuluarach mówi się, że dyrektor MOW i przedstawiciele starostwa odbyli spotkanie z tymi pracownikami, którzy otrzymali zapewnienia, że będzie dla nich praca.
- To ci, którzy nie zdecydowali się na sąd pracy i nie podpisali się pod zaskarżeniem uchwały skierowanym do wojewody - mówi jeden z wychowawców MOW.
Tego, że takie spotkanie było, starosta Szczepan Chrzęst wcale się nie wypiera. Kto był? "Nie było tam wszystkich osób, które ewentualnie nie stracą pracy" - nieco mętnie tłumaczył to radnym powiatowym starosta.
Sytuację wyjaśnia Krzysztof Borowski. Mówi, że dyrektor MOW zaproponowała współpracę tym pracownikom, którzy nie są aktualnie w sporze sądowym z pracodawcą MOW w Łękawie.
Tym, którym wypowiedzeń nie cofnięto, nie wypłacono jednak odpraw. Należą się one sześciu osobom, wyniosą w sumie nieco ponad 38 tys. zł. Ale pieniędzy nikt na konto nie dostał. Dlaczego? Bo sprawa likwidacji ciągnie się dalej.
- Pozwy do sądu tej części pracowników są dalej aktualne - mówi rzecznik starostwa.- Ponieważ ta grupa pracowników zaskarża wypowiedzenia do sądu, tym samym do czasu rozstrzygnięcia ich roszczeń przez sąd nie można wypłacić im odpraw.
- Zgodnie z tą logiką powinniśmy nadal móc chodzić do pracy, póki sąd nie rozstrzygnie tej sprawy! - denerwuje się jedna ze zwolnionych wychowawczyń. - Ale postawiono nas w takiej sytuacji, że nie mamy pracy w MOW, ale należnych pieniędzy też nie mamy. Przecież odprawy są po to, żeby złagodzić skutki wypowiedzenia! Takie działanie jest po prostu nieludzkie. I wątpliwe z prawnego punktu widzenia - dodaje.
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?