Jan Pawelec z Kleszczowa od wielu lat sprzedaje świeże ryby na miejskim targowisku w Bełchatowie. Teraz skarży się na administratora targowiska, że ten utrudnia mu handel, uniemożliwiając wjazd samochodem z przyczepką na stanowisko. - Nie mogę swobodnie wjechać na miejsce, które przed kilkoma laty przystosowałem do sprzedaży. Wszędzie porozstawiano słupki, zakryli też kratkę deszczową - denerwuje się Jan Pawalec. - Cała ty sytuacja utrudnia mi handel, choć stanowisko sam sobie przystosowałem do sprzedaży .
Na dowód przedstawia umowę z miastem, które w 2013 roku zezwoliło na zajęcie działki i wykonanie przyłącza sanitarnego w tym miejscu. W efekcie powstała tzw. „kratka deszczowa”, która miała ułatwiać odpływ wody w tym miejscu. Handlarz twierdzi, że poniósł określone koszty związane z inwestycją, a obecny administrator targowiska czyli PGM, robi wszystko, aby mu utrudnić sprzedaż. Jako dowód wskazuje słupki postawione na chodniku w pobliżu stanowiska, a raczej to, co z nich zostało, bo pan Jan postanowił je wyciąć.
- Były zamontowane tutaj w taki sposób, że uniemożliwiały zajmowanie stanowiska - tłumaczy Jan Pawelec. - Poza tym nie można sobie od tak zamontować słupków bez zmiany w projekcie i planie zagospodarowania tego terenu - tłumaczy mężczyzna.
Po wycięciu słupków konflikt z kierownictwem targowiska rozgorzał na dobre. Administracja targowiska stoi na stanowisku, że handlarz ryb miejsce ma tylko zarezerwowane. Nie posiada bowiem żadnych dokument uprawniających go do dysponowania gruntem.
- Umowa, którą zawarł z miastem kilka lat temu dotyczyła udostępnienia terenu na inwestycję i zgody na wykonanie kratki deszczowej, na jego wniosek - mówi Jacek Bakalarczyk, kierownik targowiska, który twierdzi jednocześnie , że sama kratka jest zbędna w tym miejscu, bo nie jest wymagana ani przez sanepid, ani przez służby weterynarii. Osoby handlujące rybami w okresie zimowym muszą mieć jedynie przystosowany samochód do transportu ryb i ich przechowywania. Kierownictwo targowiska przekonuje, że przedsiębiorcę, tak jak pozostałych handlujących, obowiązuje regulamin targowiska. Natomiast stanowisko, na którym handluje, jest udostępniane w ramach rezerwacji, która teraz ze względu na ucięte słupki, będzie anulowana.- Ten pan naruszył regulamin rezerwacji stanowiska i zostanie mu ona anulowana. Mnie obowiązują przepisy i z nich się wywiązuję - dodaje kierownik.
Jacek Bakalarczyk tłumaczy, że słupki, które handlarz wyciął, odgradzały chodnik od drogi torując drogę to toalet i zostały zamontowane ze względów bezpieczeństwa.
- To były słupki z atestem, które kosztowały sporo pieniędzy - zaznacza Bakalarczyk, dlatego sprawę zgłosił bełchatowskiej policji.
- Sprawa jest w toku. Zostało wszczęte dochodzenie w sprawie przestępstwa uszkodzenia mienia. Trwają wstępne czynności - mówi Ewelina Maciejewska z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.
Przedsiębiorca z Kleszczowa ze swoją sprawą udał się także do władz miasta, które potwierdzają wersję zarządcy targowiska. - Ten pan nie ma żadnej umowy na dzierżawę działki z miastem, nie ma też odebranej tej instalacji przez Wod-Kan. Z tego co wiem proponowano panu stanowisko w innym miejscu, ale się nie zgodził - mówi Ireneusz Owczarek, wiceprezydent Bełchatowa. - Jeżeli ten przedsiębiorca twierdzi, że poniósł nakłady na inwestycję, na którą tak naprawdę nie miał wszelkich wymaganych zgód, to zawsze może ze swoimi roszczeniami iść do sądu.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?