Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kąpieliska w Bełchatowie przestaną istnieć?

Grzegorz Maliszewski
Z kąpielisk w Bełchatowie została już tylko Wawrzkowizna
Z kąpielisk w Bełchatowie została już tylko Wawrzkowizna archiwum
Tylko jedno kąpielisko w Bełchatowie, a właściwie w jego pobliżu pozostało mieszkańcom. W upalne lato kąpielisko na Wawrzkowiźnie odwiedzają tysiące bełchatowian. Przy ładnej pogodzie na plaży brakuje miejsca. Kąpielisko na Słoku jest nieczynne, bo ośrodek wystawiono na sprzedaż. Niewykluczone, że to samo czeka Wawrzkowiznę?

Czy już wkrótce bełchatowianie nie będą mieli się gdzie kąpać w upalne dni? Taki czarny scenariusz może się, niestety, spełnić, a kąpieliska w Bełchatowie przestaną istnieć.

Dziś mieszkańcom Bełchatowa i okolic pozostała tylko Wawrzkowizna. Okoliczne kąpieliska Bełchatowa na Słoku i Patykach pod Zelowem są w tym roku nieczynne dla plażowiczów, wspominać tylko można odkryty basen przy Sport Hotelu, zlikwidowany kilka lat temu. A teraz coraz głośniej mówi się o planach sprzedaży ośrodka na Wawrzkowiźnie.

O tym, jak wielkie zapotrzebowanie jest na kąpieliska w okolicach Bełchatowa, można było się przekonać w minioną niedzielę. Ośrodek Wawrzkowizna przeżył prawdziwe oblężenie spragnionych kąpieli turystów. Już przed południem w korku na drodze dojazdowej w Rząsawie stał sznur samochodów. Co bardziej rezolutni kierowcy skręcali w leśne ścieżki i parkowali w cieniu drzew.

- Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądało, to bym chyba się nie wybrał z rodziną, ale w taki upał siedzieć w domu? - mówi pan Łukasz, ocierając pot z czoła.

W ośrodku przy samej plaży nie było skrawka miejsca. Plażowicze rozkładali koce i grille w lesie, na trawie, gdzie tylko było to możliwe. Takich tłumów na Wawrzkowiźnie już dawno nie widziano, co nie powinno wcale dziwić, bo kąpielisko na sąsiednim Słoku po raz pierwszy od wielu lat jest zamknięte. Decyzję o niezgłaszaniu kąpieliska podjęła jeszcze na początku czerwca spółka Elbest. Właściciel ośrodka tłumaczył to planami sprzedaży ośrodka.

- W ślad za decyzją o sprzedaży ośrodka spółka nie planuje na jego terenie działań inwestycyjnych, które są konieczne m.in. do uruchomienia kąpieliska - tak decyzję tłumaczyła Anna Kostrzewa ze spółki Elbest.

Dziś w ośrodku turystów jest co najmniej o połowę mniej, właśnie ze względu na nieczynne kąpielisko.
- Plażowiczów zdecydowanie ubyło, ale i tak ludzie kąpią się pomimo zakazu - mówi jeden z pracowników ośrodka.- Ciekawe, kto weźmie odpowiedzialność, kiedy ktoś, nie daj Boże, utonie? - pyta.

Póki co, chętnych na kupno Słoku nie widać. Elbest ośrodek na sprzedaż wystawił po raz pierwszy pod koniec ubiegłego roku. Do tej pory kupca nie znaleziono. Kolejny termin składania ofert wyznaczono do końca września tego roku.

Coraz głośniej mówi się także o sprzedaży przez Elbest kąpieliska na Wawrzkowiźnie. Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, bo wpisywałby się w strategię Polskiej Grupy Energetycznej. Zamierza ona sprzedawać majątek i spółki, które nie są bezpośrednio związane z wydobyciem węgla i produkcją energii elektrycznej.

O planach sprzedaży Wawrzkowizny, póki co, nie chce mówić właściciel - spółka Elbest. - Na dzień dzisiejszy nie będziemy komentować tej sprawy - mówi Anna Kostrzewa ze spółki Elbest.

Dobra nowina na te wakacje to taka, że bełchatowianie, którzy będą chcieli wypocząć na Wawrzkowiźnie, nie będą musieli dojeżdżać własny autem i stać w długich korkach. Linię autobusową do ośrodka uruchomiła gmina Bełchatów, która zakupiła specjalny autobus krążący pomiędzy Kurnosem, Bełchatowem i Rząsawą.

- Było zapotrzebowanie na taką linię w Kurnosie, zdecydowaliśmy, że w wakacje będzie ona zajeżdżała też na Waw-rzkowiznę - mówi wójt Kamil Ładziak.

Póki co, nie wiedzą o niej sami bełchatowianie, bo niewielu z autobusu korzysta. Służby gminne oceniają, że jego obłożenie do tej pory wynosiło ok. 35 proc. Linia w tygodniu jeździ cztery razy dziennie, a w weekendy dwa razy.
Ci mieszkańcy, którym za daleko na Wawrzkowiznę, ochłody z dziećmi szukają przy miejskiej fontannie. I też jasno wskazują, że liwidacja basenu przed laty była błędem.

- Basen miastu jest potrzebny, nawet z rodziną ostatnio przy obiedzie rozmawialiśmy o tym - mówi Grażyna Kita z Bełchatowa. - Chociażby z małym dzieckiem wybrać się do brodzika na takim basenie. W mieście to zawsze bliżej, bo do ośrodka poza to już jednak wyprawa.

Póki co, nie ma raczej co liczyć, aby koncepcję budowy odkrytego basenu rozważało miasto. Niewykluczone jednak, że radni o pomyśle podyskutują.

- Rada miejska nie ma planów w tym zakresie, nie było to postulowane i nie znalazło się w wieloletnim planie inwestycyjnym - mówi Włodzimierz Kuliński, wiceprzewodniczący rady miasta w Bełchatowie. - Jednak skoro mieszkańcy zgłaszają taki pomysł, to może warto by się nad nim pochylić?

Kolejny sezon z rzędu nic nie dzieje się na zbiorniku na Patykach w gm. Zelów. Odkąd z tego urokliwego miejsca wyprowadzili się harcerze, którzy zarządzali plażą, legalnego kąpieliska w tym miejscu nie ma. Mimo to, wiele osób przychodzi tam wykąpać się ,,na dziko". Gmina, która jest właścicielem miejsca, nie wyklucza, że być może w przyszłości legalne kąpielisko jednak otworzy.

- Koszty urządzenia takiego kąpieliska są duże - mówi Urszula Świerczyńska, burmistrz Zelowa. - Trzeba zatrudnić ratownika, uzdtanić wodę, wykonywać regularnie badania wody, zakupić sprzęt wodny, tak więc koszty nas trochę odstraszają. Miejsce ma jednak potencjał i być może w przyszłości zdecydujemy się na otwarcie kąpieliska na Patykach - dodaje.

Basen zburzyli, aby rozbudować hotel

Kiedy w 2009 roku rozpoczęto wyburzanie działającego od kilkunastu lat odkrytego basenu przy Sport Hotelu, bełchatowska kopalnia swoją decyzję tłumaczyła jego nieopłacalnością. Ponoć basen nie był rentowny, a w wakacje było zbyt mało słonecznych dni, podczas których spragnieni kąpieli bełchatowianie mogli odwiedzać pływalnię.

W ciągu dwóch miesięcy koparki i buldożery zrównały basen z ziemią. W miejscu po dawnej pływalni miało powstać nowe skrzydło hotelu. Powstał ambitny projekt, wedle którego rozbudowana część hotelu miała zachwycać nowoczesnością i funkcjonalnością. Miało się w niej znaleźć czterdzieści dwuosobowych pokoi, sala konferencyjna dla czterystu osób, restauracja i sala do gry w squasha. Rozbudowany hotel miał stać się miejscem ogólnopolskich konferencji, targów i kongresów dla dużych miast.

Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Spółka Bestur, która wówczas zarządzała hotelem, otrzymała na rozbudowę bełchatowskiego hotelu 6 milionów zł dotacji z Unii Europejskiej. Drugie tyle planowano dołożyć z własnej kieszeni. Niestety, plany rozbudowy hotelu rozsypały się jak domek z kart w listopadzie 2011 roku. Kiedy to koncern PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna unieważnił przetarg na rozbudowę Sport Hotelu. Jak informował wówczas prezes Jacek Kaczorowski, oferty złożone przez firmy budowlane były wyższe niż szacował koncern, przez co koszt budowy hotelu zwiększyłby się o kolejne kilka milionów zł. Zapowiedziano przeznaczenie terenów po pływalni na inny cel. Wówczas prezes zapowiadał powstanie terenów sportowych, m.in. kortów tenisowych czy boisk do koszykówki. Do dziś koncern PGE GiEK SA decyzji w sprawie terenów po dawnej pływalni nie podjął. Obecnie za Sport Hotelem rośnie zielona trawa i posadzone niedawno drzewa. Pływalnia została tylko wspomnieniem...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto