Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Długi gapowiczów są liczone w milionach złotych

Piotr Brzózka
Długi osób jeżdżących bez biletu są liczone w milionach złotych. Najbardziej zadłużeni są pasażerowie pociągów
Długi osób jeżdżących bez biletu są liczone w milionach złotych. Najbardziej zadłużeni są pasażerowie pociągów fot. Krzysztof Szymczak
Według danych Krajowego Rejestru Długów, gapowicze z naszego regionu mają już 10,1 miliona złotych niezapłaconych mandatów za jazdę na gapę!

Rekordzista zalega na 22.894 złote. Ma 53 lata. Dorobił się tego długu w pociągu, choć KRD nie zdradza jakiej relacji.

- Rekordziści to domena jednej ze spółek kolejowych - mówi Michał Kostrowicki z KRD. - Z rozmowy, jaką przeprowadziłem swego czasu z szefową działu windykującego gapowiczów, wynika, że najczęściej to przypadki osób, które notorycznie jeżdżą na gapę. Jako że nie ma kontroli biletów przy wejściu do pociągu, tylko w środku, więc taki delikwent wsiada i jedzie, póki go nie sprawdzą. Sprawdzać zresztą nawet nie muszą, bo często go znają i wiedzą, że nie ma biletu. Nie pozostaje im nic innego, jak wystawić kolejny mandat. Do tego dochodzą odsetki, jakieś koszty windykacji itd. No i dług rośnie do całkiem poważnych kwot - dodaje Michał Kostrowicki.

Konduktorzy wypytywani na dworcu Łódź Kaliska przekonują, że żadnych recydywistów nie znają, choć...

- Czasem zdarza się ktoś, kto próbuje przejechać kawałek, a gdy zostanie przyłapany, przekonuje, że chciał przejechać tylko jedną stację - mówi konduktorka z pociągu do Poznania. Jak dodaje, mandat w takim przypadku wynosi 60 zł i koszt biletu. Gdyby nie liczyć odsetek, 53-letni rekordzista musiałby mieć na koncie kilkaset mandatów.

A co robią dłużnicy, gdy nie są w stanie spłacać swoich długów? Zapytał o to w ankiecie serwis NaszeDługi.pl. I okazało się, że aż 28 procent Polaków zaciąga wtedy kolejną pożyczkę. A to już otwarta droga do pętli długów.

Z kolei co czwarty dłużnik... barykaduje się w domu. Właśnie tak zrobiła kuzynka pana Andrzeja z Pabianic.

- Wzięła kilka lat temu drobny kredyt konsumpcyjny. Nie spłaciła go. Dług szybko został sprzedany firmie windykacyjnej. Kiedy windykatorzy zaczęli ją nękać telefonami, odłączyła telefon. Potem przestała też komukolwiek otwierać drzwi. Wtedy windykatorzy zaczęli wydzwaniać do innych osób w naszym mieście, noszących to samo nazwisko, pewnie szukali ich po prostu w książce telefonicznej. Do dziś regularnie co dwa, trzy tygodnie dzwonią i jak gdyby nigdy nic pytają, czy tu mieszka kobieta, której szukają. I choć słyszą, że nie, proszą, żeby jej przypomnieć o długu. Nie są niegrzeczni, ale to wszystko trwa już kilka lat. Nie reagują ani na prośby, ani na groźby, dotyczące tego, żeby przestali nękać telefonami niewinnych ludzi - opowiada mężczyzna.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto