Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy znajdą zabójcę Pawła Brzozowskiego?

Ewa Drzazga
O Pawle Brzozowskim nakręcono odcinek programu ,,997."  Nagłośnienie nie pomogło w ujęciu sprawcy
O Pawle Brzozowskim nakręcono odcinek programu ,,997." Nagłośnienie nie pomogło w ujęciu sprawcy Ewa Drzazga
Happy endu już nie będzie. Ale czy kiedykolwiek uda się zdobyć pewność, kim był zabójca zelowianina Pawła Brzozowskiego? Do poszukiwań włącza się detektyw Krzysztof Rutkowski, który za pomoc w poszukiwaniach wyznaczył nagrodę. Nowy trop mają także śledczy

Co tak naprawdę wydarzyło się w składzie materiałów budowlanych przy ul. Żeromskiego w Zelowie, nie wiadomo do tej pory. 29-letni Paweł Brzozowski prowadził tę firmę wspólnie z ojcem i bratem. Mniej więcej dwa tygodnie przed tym fatalnym 29 października 2008 roku ojciec uporządkował sytuację majątkową przepisując poszczególne nieruchomości na synów. Tamtego wieczora Paweł już wyjechał z firmy. Było około godziny 19, auto miał zapakowane materiałami, które miały trafić na budowę. Pozamykał bramy. Ale, jak się później okazało, ni z tego ni z owego wrócił do składu. Dlaczego? Czy po drodze kogoś spotkał, ktoś go do tego powrotu namówił? Tego dziś nikt nie potrafi wytłumaczyć.

Wieczorem tego dnia Paweł umówił się na budowie swojego domu z hydraulikiem. Nie dojechał. Fachowcy wracając przejeżdżali obok składu Brzozowskich. Gdy zauważyli zaparkowany samochód Pawła, zatrzymali się, żeby porozmawiać. Znaleźli 29-latka pobitego do nieprzytomności. Chłopak leżał na placu, jakieś piętnaście, może dwadzieścia metrów od furtki. Światła w firmie były wygaszone, główna brama zamknięta, otwarta za to była furtka. Paweł nigdy już nie odzyskał przytomności. Był zmasakrowany. Przez trzy lata leżał przykuty do łóżka. 2 lutego minie rok od jego śmierci.

Dlaczego wtedy tak go pobito? Wydaje się, że zamiar był taki, by chłopak zginął od razu. Tylko jakieś niedopatrzenie, może czyjaś zbyt ,,lekka" ręka, a może hałas z ulicy sprawiły, że oprawca nie dokończył dzieła i uciekł pozostawiając 29-latka żywego. Pewne jest, że nie chodziło o rabunek. Przy Pawle znaleziono przecież portfel, z którego nie zniknęła ani złotówka. Nikt się również nie włamał do pomieszczeń na placu...

Właśnie motyw jest, zdaniem rodziny, kluczowy dla tej sprawy. Przez pierwsze kilka miesięcy nie w głowie było im zajmowanie się przebiegiem śledztwa. Obchodziło ich wtedy tylko zdrowie Pawła. Bo choć lekarze nie dawali szans na to, że wyjdzie ze śpiączki, to rodzice i brat pobitego walczyli, ile sił. Wtedy jeszcze wierzyli, że policja i prokuratura nie pogrzebią sprawy.

W bełchatowskiej komendzie policji powołano specjalną ekipę do badania sprawy Brzozowskiego. Na miejscu ślady zbierali, jak jeszcze w 2010 roku zaznaczał ówczesny komendant Krzysztof Michalski, eksperci z zakresu biologii, mechanoskopii, fizykochemii z laboratorium kryminalistycznego komendy wojewódzkiej. Do pracy zaprzęgnięto specjalistów z zakresu psychologii. Ale nie udało im się wytypować sprawcy. Sprawa formalnie została umorzona.

- Decyzja o umorzeniu postępowania była dla nas szokiem - mówi Marcin Brzozowski, brat Pawła.
I on, i rodzice Pawła zaczęli się wtedy przyglądać się dokładniej temu, jak dochodzenie przebiegało. Mnożyli wątpliwości, podpowiadali tropy, nad którymi śledczy mogliby się zastanowić. Ale bez efektu.

- Wystarczyło połączyć fakty, choćby to, że dwa tygodnie wcześniej Paweł formalnie został właścicielem sporej wartości majątku - mówi Marcin Brzozowski. - Kto mógł skorzystać na jego śmierci? Dla nas to, kto jest podejrzany, było ewidentne. Chodziło o pieniądze, o przejęcie firmy. I mówiliśmy o tym policjantom.

Najbardziej bolą ich zaniechania, porzucone tropy. Były przecież przeprowadzone badania wariografem, którym poddani zostali członkowie rodziny Pawła.
- Ich wyniki wskazywały na to, kto może być zamieszany w tę sprawę - mówi brat Pawła. - Ale, proszę sobie wyobrazić, że one zaginęły! Pisaliśmy skargi, prośby o wyjaśnienie, jak to możliwe. Pisma krążyły z policji na prokuraturę, z prokuratury na policję i nic. Wiem, że wariograf to nie dowód w sprawie, ale jego odczyt pomógł w zawężeniu grona podejrzanych - zaznacza Marcin Brzozowski.

Takich tropów, które warto byłoby, ich zdaniem, sprawdzić, było więcej. Ot, choćby to, że jeden z pracowników firmy następnego dnia po pobiciu po prostu rozpłynął się w powietrzu. Wrócił po miesiącu. Albo puszka po piwie, którą znaleziono na placu. Można podejrzewać, że pozostawił ją napastnik. Tymczasem, jak podkreślają krewni Pawła, puszkę do badań oddano po kilku miesiącach. I wtedy okazało się, że jest już za późno na badanie materiału genetycznego, który można było na niej znaleźć.
Władysław Brzozowski, ojciec Pawła, mówi, że nigdy nie pogodzi się z tym, co się stało. Jest przeświadczony, że ci, którym zależało na śmierci jego syna, są blisko, że wystarczy poszukać w kręgu rodzinnych powiązań. Mimo upływu lat wciąż nie mogą otrząsnąć się po tragedii.

Rodzina postanowiła sprawę nagłośnić. Jeszcze w 2010 roku, gdy Paweł wciąż żył, do Zelowa przyjechała ekipa programu 997, by nakręcić odcinek poświęcony wydarzeniom z 29 października. Ale apele w ogólnopolskiej telewizji nie pomogły. Nie pojawiły się żadne nowe informacje, które by się przełożyły na postęp w śledztwie.

Teraz o pomoc poprosili detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. On sam mówi, że mimo upływu lat są szanse na znalezienie sprawcy.

- W tej sprawie najważniejsze jest to, że sprawcy nie trzeba szukać na końcu świata, że nie uciekł, ale jest na miejscu, niemal na wyciągnięcie ręki - mówi Krzysztof Rutkowski.

Detektyw przychyla się do wersji, że szukać trzeba w kręgu rodzinnym. Sprawa nieźle rokuje również dlatego, że Pawła nie pobito w lesie czy w szczerym polu, gdzie nie ma żywego ducha.

- To było miejsce, w którym ludzie uczęszczali, są świadkowie, których trzeba po prostu w odpowiedni sposób przesłuchać i uzyskać potrzebne informacje - zaznacza detektyw.

Rutkowski mówi, że jego zdaniem bełchatowskim organom ścigania zabrakło ,,zacięcia czy też chęci" do rozwikłania tej sprawy. Jak podkreśla, wielu kwestii nie da się już naprawić.

- Takim przykładem jest historia tej puszki z piwem - mówi Rutkowski. - Nie zabezpieczono śladów, w ogóle sama puszka nie została odpowiednio zabezpieczona. Wiem, że takie działania, czy zlecanie takich badań, to są określone koszty, ale to mogło być kluczowe dla tej sprawy, a teraz po takim upływie czasu to już ma bardzo wątpliwą wartość jako materiał dowodowy - rozkłada ręce detektyw.

Jak podkreśla sam detektyw, jego ekipa ma pewne punkty zaczepienia, które w pierwszej kolejności będą badane.

- To te, o których wspominał mi pan Władysław, a które zlekceważono w trakcie postępowania - mówi detektyw. - Sprawca nie przyjechał z Gdańska czy Sopotu. Jest na miejscu. To nam ułatwi działanie.

Nowe wątki w tej sprawie pojawiły się także w oficjalnym dochodzeniu, prowadzonym przez prokuraturę i policję. Bo choć sprawa jest umorzona, to jeśli wypływają jakieś nowe kwestie, są one badane. I tak się właśnie stało.

- W sprawie pojawił się nowy watek - przyznaje Joanna Kącka, rzecznik prasowy łódzkiej Komendy Wojewódzkiej Policji, zaznaczając, że w dochodzenie został zaangażowany cały sztab specjalistów. - Ma to związek z najnowszą opinią jednego z biegłych. Rzuca ona nowe światło na dotychczasowe ustalenia. W związku z tym prowadzone są określone czynności - dodaje Joanna Kącka.

Krzysztof Rutkowski zaznacza, że jego ekipa ze zdecydowanymi działaniami na miejscu jeszcze trochę się wstrzyma. Poczeka na to, czy policji uda się ustalić coś, co wreszcie pozwoli na wytypowanie sprawcy.
- Jeśli to nie pomoże, wejdziemy do gry - zapowiada detektyw. - Myślę, że przy odpowiednim podejściu i zastosowaniu adekwatnych metod, ta sprawa jest do rozwiązania w ciągu kilku tygodni. Głęboko w to wierzę.

Krzysztof Rutkowski wierzy w to, że nowa nagroda skłoni wreszcie osoby, które mogą o sprawie mieć jakieś wiadomości do współpracy.
- Dla tego, kto nam pomoże i dostarczy informacje przydatne dla rozwiązania sprawy, mamy nagrodę w wysokości 10 tys. zł - mówi detektyw Rutkowski.
Na kontakt detektyw czeka pod numerem 600 007 007, który czynny jest całą dobę. Gwarantuje anonimowość.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto