18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Głowacki z Bełchatowa na skuterze dotarł do Mongolii

Grzegorz Maliszewski
Piotr Głowacki z Bełchatowa chciał przejechać skuterem Rosję i część Azji, dotarł do Mongolii, w której podróż zakończył. Kolejną próbę pokonania 25 tys. kilometrów podejmie w przyszłym roku.

Kilkumiesięczna podróż na skuterze miała być spełnieniem marzeń, a okazała się dość bolesną lekcją pokory. Zamiast 25 tysięcy kilometrów przejechane ,,zaled- wie" 8 tysięcy. Wizyty u mechaników, wydane pieniądze na kolejne naprawy skutera i ostatecznie decyzja o wcześniejszym powrocie do domu.

- Mimo wszystko nie żałuję i spróbuję jeszcze raz - mówi Piotr Głowacki z Bełchatowa, dla którego bezkresna Rosja i Azja okazały się przeciwnikiem zbyt trudnym. Po ponad dwóch miesiącach podróży musiał wrócić pociągiem do domu. Spakowany w paczkę skuter przyleciał samolotem do Frankfurtu.
28-letni bełchatowianin na każdym kroku podkreśla, że skuter, który nazywa pieszczotliwie Papakiem, to dla niego członek rodziny. Gdy opowiada o podróży, choć jechał sam, zawsze mówi ,,my jechaliśmy".
W sierpniu, kiedy wyruszał na wyprawę do Mongolii, przyznawał, że to największe wyzwanie, z jakim do tej pory się mierzył. W sto dni chciał objechać Rosję, Mongolię, Chiny, Kazachstan, Tadżykistan, Kirgistan, Azejberdżan, Gruzję i Ukrainę. Udało mu się dotrzeć do Mongolii, w której zatrzymała go... mroźna zima.

Początkowo podróż przebiegała bez kłopotów. Bełchato-wianin na swoim skuterze przez Białoruś dotarł aż do Moskwy. Po drodze odwiedził cmentarz polskich oficerów w Katyniu. Problemy zaczęły się po kilku dniach podróży w głąb Rosji, gdzie drogi były coraz gorsze.
- Dziury były ogromne, niektóre miały nawet metr średnicy - mówi Piotr Głowacki. Na jednej z nich zatrzymał się skuter... i już nie ruszył. - Od tego zaczęły się moje problemy - wspomina podróżnik.
Padła elektryka, którą raz po raz próbowało naprawić w sumie dziewięciu elektryków. Wstawiali części zastępcze, bo mieli kłopot ze zdobyciem oryginalnych. W efekcie skuter odmawiał posłuszeństwa, by momentami jechać niespełna... 20 km na godz. Takie problemy podróżnika z Bełchatowa nie omijały już do końca. Więcej czasu niż w samej podróży spędzał u okolicznych mechaników.
- Najbardziej z tej podróży zapamiętam Rosję i jej mieszkańców, którzy w trudnych sytuacjach bardzo mi pomagali - mówi Piotr Głowacki. - Jak pojadę tam po raz kolejny, to w każdym miasteczku czy mieście mam zapewniony darmowy nocleg.

Ci, którzy bliżej go poznali, z niedowierzaniem kręcili głową, gdy dowiedzieli się, że przez całą Rosję podróżuje na niewielkim skuterze. Zazwyczaj kwitowali to serdecznym stwierdzeniem... ,,durak" co oznaczało w dowolnym tłumaczeniu głupek.
Nie obyło się jednak bez przykrego wyjątku. Podczas nocnej podróży bełchato-wianin na jednej ze stacji napraw przy drodze został zaatakowany przez trójkę pijanych Rosjan i stracił 500 rubli.
- W każdym kraju taka sytuacja mogła się zdarzyć - mówi Piotr Głowacki.
Z podróży zapamięta też zapierające dech w piersi przestrzenie i widoki. Szczególnie te, które zobaczył w Mongolii. Bełchatowianin podróżował także przez Syberię, dotarł do słynnego jeziora Bajkał, gdzie pokosztował pysznych miejscowych ryb. Kilkadziesiąt dni podróży było okazją do kosztowania różnych regionalnych potraw. Takich wiele spróbował w Mongolii. Wyjątkowo smakowało mu miejscowe danie o orientalnej nazwie sarszan.
- To był pączek wypełniony nadzieniem z pomidora i ryż- mówi Piotr Głowacki. - W ogóle mongolska kuchnia jest robiona głównie na podstawie mleka. Dominuje mięso owcze i konina. Piłem też mongolski bimber robiony na mleku, jednak tego nie polecam.

W stolicy Mongolii Ułan Bator spędził w sumie kilkanaście dni, gdzie naprawiał motocykl. Jak mówi, zaskoczyło go to, jak wiele osób mówi w tym dalekim kraju w... języku polskim, którego nauczyli się na studiach w Polsce.
Podróż bełchatowianina zakończyła się kilkaset kilometrów za stolicą Mongolii. W ogromnym stepie zaskoczyła go zima i mrozy. Na pustkowiu nocował w namiocie. Po jednej z takich nocy woda w gaźniku skutera zamarzła. Wówczas podjął decyzję o powrocie do Ułan Bator. Tam po kilku dniach zastanowienia stwierdził, że wraca do Polski.

Dziś, kiedy wrócił do Bełchatowa, już myśli o kolejnej próbie przejechania zaplanowanych 25 tysięcy kilometrów. Będzie chciał podjąć ją latem przyszłego roku.
- Chcę się jeszcze lepiej przygotować do tej wyprawy - mówi Głowacki. - Z moimi podróżami jest trochę tak, jak ze zdobywaniem szczytów górskich. Jeśli się raz nie uda, to trzeba spróbować po raz kolejny.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto