Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PGE GKS - Korona Kielce 2:2

Dariusz Kuczmera
W porównaniu do poprzedniego zwycięskiego meczu z Zagłębiem Lubin trener Kamil Kiereś w Kielcach wystawił tę samą dziesiątkę zawodników plus Dawida Nowaka zamiast Marcina Żewłakowa. Doświadczony napastnik nie zachwycił w tamtym meczu, grał tylko do przerwy, więc zmiana nie zaskakiwała.

Dawid Nowak od piątej kolejki (mecz z Polonią Warszawa i gol) nie wychodził w podstawowym składzie. W sobotę wrócił na należne mu miejsce.

Kielczanie zaczęli dynamicznie. W 4 minucie niezbyt pewnie do wrzuconej w pole karne piłki wyszedł Łukasz Sapela, ale skończyło się na strachu. W 11 minucie bramkarz PGE GKS pokazał kibicom przepiękną robinsonadę. Po dośrodkowaniu Pawła Sobolewskiego były zawodnik Bełchatowa Maciej Korzym strzelił tyłem głowy i piłka leciała prawie w okienko bramki gości. Wyciągnięty jak struna Łukasz Sapela wybił piłkę.

Piłkarze Bełchatowa koncentrowali się na grze z kontry, ale nawet jak przejmowali piłkę, wychodzili do szybkiego ataku zbyt małą liczbą zawodników. Niegodna takiego gracza strata przytrafiła się nawet Kamilowi Kosowskiemu, obiektowi pożądania Jagiellonii. Osamotniony w przodzie Dawid Nowak zbyt rzadko potrafił związać defensywę gospodarzy. Nic dziwnego, że kielczanie uzyskali przewagę, a ponadto groźnie wykonywali stałe fragmenty gry.

Właśnie po wolnym w 15 minucie Korona uzyskała prowadzenie, a pomógł jej tak chwalony przez nas wcześniej Łukasz Sapela. Spod linii środkowej na pole karne bełchatowian piłkę zagrał Aleksandar Vukovic. O pozycję walczyli Maciej Szmatiuk i Pavel Stano. Sprytniejszy był Słowak Pavol Stano i zdołał strzelić głową na bramkę PGE GKS. Takie strzały z łatwością bronił Łukasz Sapela, ale teraz nastąpił niesłychany wypadek. Bramkarz PGE GKS zlekceważył ten strzał, nie zareagował odpowiednio i piłka wpadła do siatki, choć nawet junior (na przykład zdolny trzeci bramkarz PGE GKS Maciej Krakowiak) taki strzał powinien obronić.

Pavol Stano ucieszył trenera Leszka Ojrzyńskiego, który dał szansę Słowakowi, bo nie mógł grać Vlastimir Jovanovic. Nos szkoleniowca nie zawiódł.

Od 29 minuty po wielkiej awanturze (piszemy o niej obok) bełchatowianie grali z przewagą jednego zawodnika i wreszcie wychylili się spoza podwójnej gardy. Podopieczni trenera Kamila Kieresia uzyskiwali dużą przewagę. Zbigniew Małkowski musiał interweniować (pierwszy raz w tym meczu) w 35 minucie po groźnym zagraniu Grzegorza Fonfary.

Oglądaliśmy hokejowy zamek, w którym zamknęli gospodarzy piłkarze PGE GKS, ale brakowało bramkowych efektów. Kielczanie bronili się wszelkimi sposobami, często faulując. Tuż przed końcem pierwszej połowy Hernani sfaulował Dawida Nowaka i sędzia podyktował wolnego dla gości. Kamil Kosowski poprawił sznurówki, lecz strzelił źle - prosto w mur.

Co druga akcja obu stron przerywana była faulem. A później był wolny. I właśnie w ostatniej minucie przedłużonego czasu gry pierwszej połowy z wolnego pięknie strzelił Tomasz Lisowski. Piłka odbiła się od poprzeczki, następnie od murawy i wpadła do siatki. Łukasz Sapela nie zdążył odbić piłki. Korona strzeliła drugiego gola, grając w osłabieniu!

W drugiej połowie weszli nowi zawodnicy, ale lepiej prezentował się dubler Korony - Michał Zieliński. Najpierw strzelał groźnie z 16 metrów, później był sam na sam z bramkarzem gości, następnie uderzał z kilku metrów, lecz na szczęście w tych trzech (dwóch stuprocentowych) przypadkach bezbłędnie zaprezentował się Łukasz Sapela.

W 72 minucie ten sam Michał Zieliński urwał się obrońcom, podał do zdobywcy pierwszego gola, lecz Pavol Stano z kilku metrów, mając przed sobą tylko Łukasza Sapelę przeniósł piłkę nad poprzeczką. Spudłował fatalnie. Mieliśmy szczęście.

Niewykorzystane okazje Korony zemściły się na niej. Ostatni kwadrans dostarczył nie lada emocji. W 74 minucie Tomasz Wróbel cudownie strzelił z zerowego prawie kąta i było 1:2. Chwilę później mógł wyrównać Marcin Żewłakow, dobrze bronił Zbigniew Małkowski. Emocjonująca końcówka rozpalała widzów do czerwoności.

Krzysztof Kiercz niczym hokeista zasłonił ciałem własną bramkę po strzale Miroslava Bożoka. Szczęście bełchatowianom sprzyjało do samego końca. Po rożnym Maciej Mysiak zamknął akcję tuż przy słupku, pakując piłkę głową do bramki!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto