Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Trząsu nie chcą zakładu przetwarzania odpadów

Grzegorz Maliszewski
Grzegorz Maliszewski
W Trząsie (gm. Kluki) prywatny inwestor chce budować zakład przetwarzający odpady za 150 mln dolarów. Podobnych inwestycji boją się też mieszkańcy Woli Krzysztoporskiej

Trząs, niewielka miejscowość licząca niespełna dwustu mieszkańców, na granicy dwóch gmin: Kluk i Kleszczowa. Należy do tej pierwszej. O zakładzie utylizacji na terenach inwestycyjnych w Trząsie rządzący gminą mówili już w 2007 roku. Jednak do finalizacji rozmów z inwestorem wówczas nie doszło. Dziś władze gminy robią drugie podejście. W ciągu kilku lat na terenach oddalonych o niespełna dwa kilometry od ostatnich zabudowań ma powstać zakład przetwarzający odpady, najpierw na gaz, a później na energię elektryczną. Inwestor z kapitałem polskim i zagranicznym na budowę nowoczesnego zakładu chce przeznaczyć nawet 150 milionów dolarów.


- W planach jest budowa zakładu gazyfikacji odpadów. To nie jest spalarnia i nie posiada komina - mówi nam jeden z ekspertów współpracujących z inwestorem, prosząc o anonimowość. - Działa to tak, że gaz jest spalany w kotle, który następnie porusza generator elektryczny i wytwarzany jest prąd - dodaje.


Jak udało się ustalić, do zakładu w Trząsie nie trafiałyby zwykłe odpady komunalne, ale te przemysłowe, m.in. z rafinerii, oczyszczalni ścieków, środki chemiczne, czy też przeterminowane leki. Dowożone miałyby być tylko i wyłącznie koleją w hermetycznie zamkniętych wagonach. Umożliwi to połączenie kolejowe pomiędzy strefą przemysłową w Bogumiłowie a Rogowcem, które ma być gotowe za kilka lat. Dziennie do Trząsu miałoby trafiać około 100-200 ton odpadów. Zastosowana w zakładzie technologia plazmowa, w której odpady spalane byłyby w temperaturze 15 tysięcy stopni Celsjusza ma gwarantować całkowite bezpieczeństwo dla otoczenia zakładu. 


- Zakład jest absolutnie hermetyczny, bo tego wymaga ta technologia, dlatego jest to całkowicie bezpieczne - mówi nasz rozmówca, współpracujący z inwestorem. - Ten ośrodek mógłby być w środku Bełchatowa i też nikomu by nie zagrażał.


Takiej pewności nie mają mieszkańcy Trząsu. W rozdanych przez gminę ankietach ponad setka osób opowiedziała się przeciwko inwestycji, pomysł poparło zaledwie kilka osób. Jednak nie wszyscy mieszkańcy ankietę wypełnili. 


- Ludzie boją się, podczas spotkania z inwestorem dowiedzieliśmy się, że przetwarzane będą tutaj odpady przemysłowe, a wiadomo, to może być wszystko - mówi Małgorzata Pabich, sołtys w Trząsie. - Było spotkanie z inwestorem, ale tak naprawdę mieszkańcy niewiele o nim wiedzą, czy ma jakieś doświadczenie, trudno znaleźć jakieś informacje w internecie na jego temat.


Wielu z mieszkańców nie kryje, że nie wyobraża sobie życia w pobliżu takiego zakładu. 


- Boimy się, co tutaj będzie przywożone. Utylizacja metodą plazmową służy do spalania najgorszych świństw. To jest bardzo droga metoda i nikt nie stosuje jej dla zwykłych odpadów komunalnych - mówi kolejny z mieszkańców. - Tak naprawdę nie wiemy, co tu ma być spalane w tym zakładzie. Dziwię się radnym, którzy tak chętnie przystają na ten pomysł. Sprowadzą nam tutaj najgorsze świństwa, a my mamy się z tego cieszyć?


Niektórzy już nie kryją, że jeśli zakład powstanie, to się stąd wyprowadzą. 


- Nie zamierzam mieszkać w sąsiedztwie takiego zakładu, bo zdrowe to na pewno nie będzie - mówi kolejny z mieszkańców. 


Nie brakuje jednak też takich osób, które na obecność zakładu się zgadzają. 
- Ludzie by tylko chcieli brać, a dać od siebie to nie łaska? Przecież takie zakład to dla gminy perspektywa zupełnie innego funkcjonowania, innych pieniędzy, a z tego, co mówił inwestor na spotkaniu, to ma być najnowsza technologia - mówi starszy mieszkaniec.

Taki zakład na terenie gminy to kusząca perspektywa dla samorządu, bo oznaczałby wpływy do budżetu gminy nawet w wysokości kilkunastu milionów. Oficjalnie w gminie inwestycja określana jest jako Ekologiczny Zakład Energetyczny. Entuzjastycznie do pomysłu podchodzi większość radnych gminy. 


- Rada jest jak najbardziej za tą inwestycją. Od kilkunastu lat mamy tereny inwestycyjne w Trząsie, dlatego warto byłoby je wykorzystać - mówi Grzegorz Augustyniak, przewodniczący Rady Gminy Kluki. - To byłby jeden z najnowocześniejszych tego typu zakładów w Europie. To są duże korzyści dla gminy, a przy naszym niskim budżecie, najniższym w powiecie bełchatowskim, byłoby wskazane, aby nie przegapić takiej okazji.


Tuż za miedzą w strefie przemysłowej w Bogumiłowie, w gminie Kleszczów podobny zakład planuje wybudować wraz z brytyjskim inwestorem spółka Eko-Region Kleszczów. Za nieco ponad 200 mln zł miałby tutaj powstać Zakład Przetwarzania Odpadów, w którym wykorzystywana byłaby tzw. metoda pirolizy. Według wstępnych szacunków do gminy miałoby trafiać rocznie około 140 tys. ton odpadów. 


- W tej chwili staramy się o uzyskanie pozwolenia na budowę, liczymy, że w ciągu dwóch miesięcy dostaniemy taką zgodę i będziemy mogli rozpocząć tę inwestycję jeszcze w tym roku - mówi Andrzej Szczepocki, prezes Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów. 


Broni w walce o zatrzymanie inwestycji nie zamierzają składać mieszkańcy gminy Kleszczów, którzy są przeciwni. Być może jeszcze w tym roku będzie zorganizowane kolejne referendum w sprawie budowy zakładu. 
Mieszkańcy zamierzają też zaskarżyć decyzję środowiskową dla zakładu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi.


- Na pewno nie rezygnujemy z walki o wstrzymanie tej inwestycji w naszej gminie - mówi Jarosław Rzeźnik, mieszkaniec gminy Kleszczów. 


Spać spokojnie nie mogą też mieszkańcy Woli Krzyszto-porskiej pod Piotrkowem, gdzie też ma powstać zakład przetwarzający odpady. Nie spalarnia śmieci, a zakład produkcji paliwa alternatywnego - uspokajają mieszkańców władze gminy, ale ci już nie ufają, ani władzom, ani inwestorowi, który w Woli Krzysztoporskiej chce otworzyć zakład.


- Musimy trzymać rękę na pulsie, bo władze gminy chcą wpuścić inwestora, który zaczął od kłamstwa, twierdząc, że w promieniu dwóch kilometrów od zakładu nie będzie domostw, który nie przewiduje w swojej inwestycji wentylacji, filtrów i nie ma najnowszych uprawnień do prowadzenia tego rodzaju działalności - mówi Jolanta Kabzińska, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Gminy Wola Krzysztoporska.


Rozgoryczenie protestujących mieszkańców jest tym większe, że dowiedzieli się, iż w gminie ma powstać jeszcze jedna inwestycja, która może mieć niekorzystny wpływ na środowisko, a więc i na ich zdrowie, a mianowicie recycling tworzyw sztucznych.


- Mieliśmy w naszej miejscowości już zakłady chemiczne, do tej pory dużo ludzi choruje - mówi Jolanta Kabzińska.


Marek Ogrodnik, sekretarz gminy, podkreśla, że w inwestycji, która wywołała protest, nie ma mowy o spalarni odpadów, ale o zmianie sposobu użytkowania hali produkcyjnej na halę produkcji paliwa alternatywnego. Działalność będzie polegała na zwożeniu różnego rodzaju śmieci, ich segregowaniu i przetwarzaniu w paliwo, a jedynie część będzie poddawana spaleniu.


- Nie można jednak w tym wypadku mówić o spalarni odpadów - dodaje sekretarz.


Władze gminy dały sobie czas na wydanie decyzji środowiskowej, potrzebnej inwestorowi do ubiegania się o dalsze pozwolenia, do 21 września.


- Nie wykluczamy przy tym, że jednak wystąpimy do inwestora o raport wpływu na środowisko, choć jest to inwestycja, która tego nie wymaga - mówi Marek Ogrodnik. - Wprawdzie przedsiębiorca może się od tego odwołać, ale zainteresowanie społeczeństwa jest tak duże, że może warto byłoby jednak sporządzić ten raport, by uspokoić mieszkańców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto