Dariusz Matusiewicz, prezes PGM: Jesteśmy solidną firmą

Artykuł sponsorowany
Miasto jest właścicielem PGM, a to daje mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa - mówi Dariusz Matusiewicz, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Bełchatowie

PGM świętuje w tym roku 25-lecie. To bagaż doświadczeń.
- Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej jest spadkobiercą innych podmiotów, ale w tej formie funkcjonujemy na rynku od 25 lat. Co ważne, stuprocentowym właścicielem spółki jest miasto Bełchatów, co daje naszym klientom poczucie bezpieczeństwa. Firmę tworzą pracownicy i ich doświadczenie jest nie do przecenienia. Zatrudniamy wielu fachowców, licencję zarządców nieruchomości posiada 19 osób, 10 osób posiada licencję na świadczenie usług księgowych. Zatrudniamy pracowników z uprawnieniami budowlanymi. To wszystko w stu procentach zabezpiecza interesy wspólnot, ponieważ we własnym zakresie jesteśmy w stanie świadczyć dla nich jak najwięcej usług.

Niektórzy mówią, że to, iż jest to spółka miejska to jej wada. Wchodzi w grę polityka, przerost kadry, czego nie ma w spółkach prywatnych.
- Oczywiście, na szczeblu zarządu, czy rady nadzorczej, decyzje personalne mają swój wymiar polityczny, co wiąże się z tym, kto ponosi odpowiedzialność za sprawy miasta i podległych mu spółek. Pracownicy jednak mają stabilną pracę. To są fachowcy, którzy wykonują rzetelnie swoją pracę. Jesteśmy pracodawcą solidnym, nie stosujemy „śmieciówek”. Wszyscy pracownicy zatrudnieni są na umowę o pracę, co jest ważnym aspektem społecznym. 225 osób to nasz średni stan zatrudnienia, ale my również optymalizujemy koszty. Zadań dla zarządców nie ubywa, a przybywa, mimo to nie podnosimy stawki mieszkańcom. Ceny mamy porównywalne z innymi podmiotami. Pytanie, co kto za swoją stawkę oferuje. Musimy dopasowywać swoją jakość usług do konkurencji i to robimy. Nie zauważam odpływu wspólnot od PGM, co świadczy o nas dobrze. To, że miasto jest właścicielem PGM w moim odczuciu daje poczucie bezpieczeństwa mieszkańcom. Nie było u nas przypadków, żeby z konta wspólnoty zginęła choćby złotówka, a takie przypadki z innych miast obserwujemy w doniesieniach medialnych. Jako spółka miejska nie jesteśmy nastawieni na zysk. Bierzemy też na siebie jako spółka ryzyko niepłacących za media. To my się rozliczamy z Wod-Kanem i PEC-em, a nie przysłowiowy Kowalski. Dzięki temu wspólnoty nie mają zadłużenia wobec tych instytucji. To my bierzemy ryzyko na siebie. Jeśli dłużnik nie jest w stanie wyjść z zadłużenia, to solidarnie spłacamy je ze wspólnotą. Nie znam firmy prywatnej, która to robi.

Dłużnicy to duży problem społeczny. Jak sobie radzicie?.
- Możemy pochwalić się dobrymi wynikami w tym obszarze. Optymalizując koszty, żeby być konkurencyjnym, musimy jak najwięcej pieniędzy odzyskiwać. W ubiegłym roku długi naszych mieszkańców znacznie spadły. Rok do roku o 330 tys. zł, czyli o 11 procent. To wymiernie wpływa na wynik spółki. Na koniec 2014 roku należności wobec spółki wynosiły 2 mln 950 tys. zł, a na koniec ubiegłego roku już 2 mln 620 tys. To poprawia wskaźniki płynności spółki. Bez wątpienia rok ubiegły można uznać za sukces. Niestety nie oznacza to, że bełchatowianie mniej się zadłużają. Bardzo ściśle monito-rujemy te sprawy. Staramy się podchodzić do dłużników przyjaźnie. Zawsze proponujemy ugody, rozpowszechniamy informacje o możliwości korzystania z dodatku mieszkaniowego. Kierowanie spraw do sądu to ostateczność. To nie są przyjemne rozmowy, spotykamy się z ludzkimi tragediami.

Ale wiele firm oferuje niższą cenę.
- Każda wspólnotę traktujemy indywidualnie. Jeżeli mieszkańcy chcą brać sprawy w swoje ręce, wyodrębnić własny zarząd, to jesteśmy temu bardzo przychylni. W praktyce większość prywatnych zarządów i tak wiele spraw ceduje na administratora. Dla nas to komfortowa sytuacja. Wspólnota rozlicza zarząd, a zarząd rozlicza nas, jako administratora. Cena, którą płaci wspólnota zależy od tego, jaki zakres usług świadczy administrator. PGM pobiera 89 groszy od metra kwadratowego za pełną obsługę administracyjno-techniczno-księgową. Gdy któraś wspólnota z czegoś rezygnuje, bo sama jest w stanie sobie poradzić, to cena ulega obniżeniu.

Dzisiaj nie trzeba mieć uprawnień, by administrować blokami, rynek się otworzył. To zwiększa konkurencję.
- Tzw. „ustawa Gowina”, deregulująca pewne zawody sprawiła, że nie ma obowiązku posiadania licencji zarządcy. Podchodzę do tego spokojnie, ponieważ rynek sam reguluje te sprawy. Mieszkańcy wspólnot są osobami odpowiedzialnymi i nie podejmują decyzji pochopnie. Kiedyś, żeby być zarządcą trzeba było mieć studia, praktykę i zdany trudny egzamin. Dziś każdy może taką działalność prowadzić. Czy jednak będzie wiarygodny? Samo konkurowanie ceną nie wystarcza, bo zawsze pytam, co w tej cenie się zawiera? Ktoś kiedyś powiedział, że nie stać mnie, żeby kupować tanio. U nas usługi nie są drogie, ceny są stabilne od wielu lat.

PGM zajmuje się też lokalami komunalnymi i socjalnymi w mieście. W jakim one są stanie?
-Naszym celem jest dążenie aby te lokale były w stanie nie pogorszonym. Trzeba jednak przyznać, że stan tych lokali jest różny. Dobrym przykładem są bloki socjalne przy ul. Olsztyńskiej. Żadna wspólnota po okresie dziesięciu lat nie wyglądałaby tak źle, jak tamte budynki. Niestety dewastacja jest duża. Są to lokale o obniżonym standardzie, gdzie czynsz jest niski. W wielu przypadkach ludzie tego nie szanują. Ściśle współpracujemy z wydziałem spraw lokalowych Urzędu Miasta. Co roku do magistratu zgłaszamy potrzeby remontów w tych lokalach. Miasto dużo środków inwestuje w modernizacje. Wiem, że magistrat przygotowuje się do opracowania dokumentacji projektowej na modernizację „Odry” i „Felka”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto