Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żewłakow ma kłopoty z formą i miejscem w składzie

Paweł Hochstim
Marcin Żewłakow ostatnie gole w GKS zdobył siedem miesięcy temu
Marcin Żewłakow ostatnie gole w GKS zdobył siedem miesięcy temu fot. Dariusz Śmigielski
27 sierpnia 2010 roku osiemnaście tysięcy widzów podziwiało jego grę, a cały Bełchatów cieszył się z jego goli i zwycięstwa nad Legią w Warszawie 2:0. Niespełna siedem miesięcy później Marcin Żewłakow jest zaledwie rezerwowym, bez większych szans na przedłużenie wygasającego w czerwcu kontraktu.

Transfer byłego reprezentanta Polski do Bełchatowa był wydarzeniem ostatniego lata. Po dwunastu latach spędzonych w ligach belgijskiej, francuskiej i cypryjskiej Żewłakow postanowił wrócić do ekstraklasy. Najpierw trenował z Polonią Warszawa, ale klub z ul. Konwiktorskiej w ostatniej chwili zmienił warunki kontraktu. Żewłakow został na lodzie, ale wtedy zgłosili się szefowie GKS, którzy przebudowywali swoją drużynę. - Podpisujemy kontrakt na rok. Jeśli będziemy zadowoleni ze współpracy, po roku przedłużymy umowę - zgodnie mówili Żewłakow i prezes Jacek Zatorski. Napastnik stale gościł w mediach - inteligentny, błyskotliwy, a do tego z bogatą piłkarską przeszłością. No i świetny piłkarz - tak mógł powiedzieć 27 sierpnia każdy kibic w Polsce. Już w swoim drugim meczu w PGE GKS zdobył gola. Kolejnego dołożył tydzień później, aż wreszcie uciszył Łazienkowską. Dla chłopaka urodzonego i wychowanego w Warszawie była to wielka chwila.

- Czy łatwo strzela się gole w polskiej lidze? - zapytano Żewłakowa dwa dni po meczu z Legią.

- Bardzo łatwo, jeśli ma się na bokach pomocy Maćka Małkowskiego i Tomka Wróbla - odpowiedział Żewłakow. Ale okazało się, że to nieprawda, bo, choć Małkowski i Wróbel nadal grają w Bełchatowie, to Żewłakow już goli nie strzela.

Siedem miesięcy później o Żewłakowie już się nie mówi, bo 27 sierpnia o godz. 20.39 zdobył swojego ostatniego gola w ekstraklasie. Jeszcze przez kilka kolejek wychodził na boisko w pierwszym składzie GKS, ale - choć drużyna spisywała się całkiem nieźle - brakowało mu skuteczności. W końcu stracił miejsce w podstawowej jedenastce.

Odzyskał je w ostatnią sobotę, ale w Chorzowie, gdzie PGE GKS grał bardzo przeciętnie i przegrał z Ruchem 1:2, wystąpił tylko przez 45 minut. W tym czasie nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką chorzowian.

Na kilka dni przed meczem z Legią w Bełchatowie trudno przypuszczać, by trener Maciej Bartoszek, który w niedzielę będzie grał nie tylko o ligowe punkty, ale i o swoją posadę, postawił na Żewłakowa. Jesienią niepowodzenia napastnika tłumaczono zaległościami treningowymi, wiosną nie jest wcale lepiej. Na dziś wydaje się pewne, że Żewłakow latem rozstanie się z GKS. Chyba, że... No właśnie, Legia. Wie, jak jej strzelać gole.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto