Znęcanie w Bełchatowie. Gnębili 16-latka
Był poniedziałek, 27 lutego 2023 r. 16-letni Mateusz (imię chłopca zostało zmienione) jak zwykle wracał miejskim autobusem do domu. Lekcje skończył wczesnym popołudniem, poszedł na przystanek przy ulicy Czaplinieckiej. Tam pogadał trochę z kolegą, pożegnali się i wsiadł do autobusu.
Tak jak zawsze, wysiadł na przystanku przy ulicy Dąbrowskiego, w okolicach pizzerii. Okazało się, że nie tylko on. Jak relacjonuje matka chłopaka, wysiadła za nim grupa młodzieży - kolega z klasy i kilku innych rówieśników. Jak dodaje mama, zmusili go, by poszedł z nimi, zaprowadzili w ustronne miejsce. Udali się w okolice bloku nr 4 na os. Okrzei, niedaleko przedszkola. Jak twierdzi chłopak, w gronie tym był też jego kolega z klasy. Ten sam, z którym siedział wcześniej na przystanku przy ul. Czaplinieckiej.
- Otoczyli go, szarpali, zaprowadzili w rejon bloku nr 4 na Okrzei - opowiada matka chłopaka. - To była godzina 14.30, biały dzień, nikt nie reagował.
Tam kazali mu klękać, przepraszać, jak mówi matka "za jakieś abstrakcyjne rzeczy". W pewnej chwili jeden z oprawców uderzył 16-latka mocno w twarz. Na filmiku słychać głos innego z nastolatków, który "żałuje", że nie widział uderzenia. Widać też, jak jeden z chłopaków strzepuje na Mateusza popiół z papierosa. Wszystko nagrywa nastoletnia dziewczyna, zadowolona, że uwieczniła moment uderzenia...
Filmik trafia do internetu, ale nie jest publicznie udostępniony, krąży pomiędzy różnymi grupami i osobami. Tak informacja dociera do matki prześladowanego chłopaka.
- Syn wrócił do domu, ale o niczym mi nie powiedział - mówi, nie kryjąc łez. Emocje targają nią co chwila, gdy tylko przypomni sobie syna klęczącego przed oprawcami. - Dostałam ten film od rodziców kolegi mojego syna. Syn był wtedy na treningu. Natychmiast po niego pojechałam.
W pierwszym odruchu nie chciała rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Ostatecznie zdecydowała jednak, że nie może być cichego przyzwolenia na takie sytuacje,
- To się wydarzyło w poniedziałek, a we wtorek zakatowali tego chłopaka w Zamościu - jej głos znów się załamuje. - Patrzę na moje dziecko i dziękuję mojemu synowi, że wrócił do domu. On od 10 lat trenuje sztuki walki. Na szczęście jednak przez cały czas zachowywał zimną krew, cieszę się, że nie zareagował w żaden inny sposób. Robił, co mu kazali, przepraszał, pytał, za co jeszcze ma przeprosić... To było straszne.
Policjanci wstępnie wytypowali sprawców
Sprawę od razu zgłosiła na policję. Rozmawiała też z dyrekcjami szkół, do których chodzą nastolatkowie biorący udział w całym zajściu.
- 27 lutego późnym wieczorem, zgłosiła się do nas bełchatowianka, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie, z treści którego wynikało, że grupa młodych osób m.in. naruszyła nietykalność cielesną jej 16-letniego syna - potwierdza nadkom. Iwona Kaszewska, rzecznik policji w Bełchatowie. - Sprawą zajęli się policjanci z zespołu ds. nieletnich i patologii, którzy wdrożyli już czynności, by poznać szczegóły całego zdarzenia i osoby, które brały w nim udział. Cały czas zbierany jest materiał dowodowy.
Policjanci ściśle współpracują z dyrekcją szkół. Wstępnie wytypowali sprawców.
- Osoby odpowiedzialne za to karygodne postępowanie z pewnością poniosą konsekwencje - dodaje nadkom. Kaszewska. - Współpracujemy ściśle z dyrekcjami szkół. Musimy wszyscy zająć się tą sprawą, bo nie ma przyzwolenia na takie zachowanie.
Pierwsze sygnały o tej bulwersującej sprawie pojawiły się na facebookowej stronie "Prawdziwy Bełchatów". Znamienne jest to, że pod postem pojawiają się reakcje co najmniej dziwne w takiej sytuacji - uśmieszki, serduszka.
Dyrektor szkoły w której uczy się Mateusz, o sytuacji zawiadomiła powiat, który jest organem prowadzącym szkół ponadpodstawowych w Bełchatowie (oprócz III LO).
- Zarówno w jednej i drugiej szkole przeprowadzono rozmowy z radą pedagogiczną w celu zwrócenia szczególnej uwagi na zachowania uczniów na terenie szkoły, oraz poproszono wychowawców o przeprowadzenie pogadanek na temat przemocy rówieśniczej i bezpieczeństwa uczniów w szkole i poza nią - mówi Agnieszka Zawodzińska z zespołu ds. informacji i promocji w Starostwie Powiatowym w Bełchatowie. - Ponadto Dyrekcja ZSP nr 1 wystosowała przez e-dziennik komunikat do wszystkich rodziców, w którym przypomniała zasady bezpiecznego pobytu w szkole.
Odbyła się już także nadzwyczajna narada z dyrektorami szkół i placówek oświatowych prowadzonych przez powiat. Szczególną uwagę zwrócono na bezpieczeństwo uczniów w szkole i poza nią oraz na aspekty prawne dotyczące sytuacji kryzysowych. Podkreślono, aby nadal przeprowadzać pogadanki na lekcjach wychowawczych, prowadzić spotkania z policją, strażą miejską w celu ponownego omówienia sytuacji zagrożeń uczniów, w szczególności agresji w szkole i poza nią oraz na temat odpowiedzialności karnej nieletnich.
Uczeń został przeniesiony do innej klasy
Zareagowała już dyrekcja szkoły, w której uczy się Mateusz. Jeden z uczniów, który miał brać udział w zdarzeniu, to jego kolega z klasy.
- Gdy tylko powzięłam informację o tym, co się stało i zobaczyłam ten filmik, to wezwałam natychmiast rodziców ucznia, który brał w tym udział, choć nie widziałam go na tym filmiku - mówi Anita Szymczyk-Trawińska, dyrektor szkoły. - Ten uczeń przedstawił swoją wersję zdarzeń. Skierowałam obu chłopców do psychologa szkolnego.
Chłopiec, który miał brać udział w zajściu, został przeniesiony do innej klasy. Jak mówi dyrektor Trawińska, to najwyższy wymiar działań, które może teraz podjąć.
- Mogłam dać mu też naganę, ale uznałam, że nijak się ona ma do tego, co się zadziało - mówi dyrektor szkoły. - Przeniosłam go do innej klasy, by odizolować od siebie tych chłopców. Teraz czekam na to, jakie będą działania policji.
Prewencyjne spotkania z uczniami zorganizowano w ZSP nr 1 im. Czyżewskiego.
- Sprawą zajmuje się policja, cały czas z nimi współpracujemy - mówi Izabela Jarzecka, dyrektor z Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 1 im. Czyżewskiego w Bełchatowie, do której uczęszcza część młodzieży, która brała udział w zajściu. - Jako dyrektor staram się o dbać o bezpieczeństwo młodzieży w mojej placówce. Na ten moment tyle mam do powiedzenia. Najpierw niech sprawą zajmie się policja, później na pewno z naszej strony uruchomione zostaną stosowne działania
To jednak nie koniec tej historii, bo z relacji matki chłopca wynika, że jeden z napastników pojawił się po kilku dniach przed szkołą jej syna. Jak mówi, zapowiedział Mateuszowi, by nie podpisywał się pod zeznaniami matki na policji, to sprawa ucichnie.
- Liczę na to, że żadna instytucja nie zamiecie tej sprawy pod dywan - mówi mama chłopca. - To już nie chodzi tylko o mojego syna. Za chwilę może się to przydarzyć każdemu dziecku i każdej matce. Bo gdyby to była zwykła bójka pomiędzy chłopakami, uznałabym, że w tym wieku, takie rzeczy nie są niczym dziwnym. Ale kiedy zbiera się szóstka dzieciaków i dokonuje linczu, to nie można tego uznać za przepychanki nastolatków. Cały czas się boję. Mam nadzieję, że odpowiednie osoby poniosą konsekwencje.
Kuratorium Oświaty w Łodzi, delegatura w Piotrkowie Trybunalskim o sprawie dowiedziało się od dziennikarzy. Jak mówi Anna Skopińska, rzecznik Kuratorium Oświaty w Łodzi, w tej sytuacji Kuratorium powinno być powiadomione przez szkoły lub też starostwo.
- Natychmiast do szkół zostały wysłane wizytatorki - mówi Anna Skopińska. - Sprawdzają, czy były wcześniej jakieś sygnały, przejawy agresji, jak wygląda sprawa z psychologiem, co zrobiła szkoła. Chcemy ustalić, co tam się zadziało, zapobiec takim ewentualnym sytuacjom w przyszłości.
Narodowe Czytanie w Płocku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?