Krzysztof Dziubiński z Bełchatowa nie wierzył własnym oczom, kiedy przyszło mu zapłacić faktury za telefon z sieci Orange. Jedna opiewała na ponad 1 tys. zł, kolejna na 600 zł. Zadzwonił do salonu, aby poprosić o wyjaśnienia, bo jak mówi, był przekonany, że takiej kwoty nie wydzwonił. Na dowód pokazuje kilkadziesiąt stron bilingów z około tysiącem połączeń z internetem.
W salonie, w którym kupił telefon, dowiedział się, że jego komórka od 3 października łączy się cyklicznie z internetem... co pięć minut. Na jego prośbę zablokowano tę usługę. Pan Krzysztof napisał reklamację do centrali w Warszawie. Po kilku dniach dostał odpowiedź odmowną, w której stwierdzono, że operator sieci komórkowej nie odpowiada za stan techniczny telefonu.
- Zasugerowano, że mogły z niego korzystać osoby trzecie, co jest nieprawdą - denerwuje się pan Krzysztof.
Kiedy zaczął analizować całą sytuację, jego zdziwienie wzbudziła jeszcze jedna rzecz. Zawsze w połowie każdego miesiąca, kiedy kończył się okres rozliczeniowy, otrzymywał SMS-a z informacją o wysokości faktury i terminie płatności. Tym razem takiego powiadomienia nie dostał.
- Gdybym w połowie miesiąca zobaczył, że jest tak wysoka faktura, to bym zareagował i drugiej tak dużej kwoty do zapłaty już by nie było. To jest ewidentne działanie na szkodę klienta - mówi pan Krzysztof.
Jak dodaje, pierwsza umowa, którą podpisał z siecią telefonii komórkowej, mówiła, że maksymalna kwota, za jaką mógł rozmawiać, to 400 zł. Wówczas telefon powinien zostać zablokowany. Nic takiego się jednak nie stało.
- Kolejne umowy są aneksami do tej pierwszej zasadniczej. To dlaczego nie zablokowano mi telefonu - pyta zdenerwowany.
Sprawy jednak tak nie zostawił. Udał się do Powiatowego Rzecznika Konsumentów, któ-ry obiecał pomóc. Zwrócił się z prośbą o pomoc także do naszej gazety. Kiedy sprawą się zainteresowaliśmy, sieć telefonii komórkowej... zaproponowała ugodę.
Mariusz Loch z biura prasowego grupy TP, twierdzi, że nie stwierdzono żadnych "nieprawidłowości" po stronie Orange, a wszystkie połączenia zostały zarejestrowane prawidłowo.
- Niewielkie pakiety danych oraz charakterystyczna częstotliwość połączeń wskazują na uruchomioną przez klienta, w posiadanym aparacie, funkcję sprawdzania przychodzącej poczty e-mail lub inną aplikację, wymagającą cyklicznej aktualizacji danych - mówi Mariusz Loch. - Reklamacja została rozpatrzona negatywnie, ponieważ omawiane usługi transmisji były wykonane przez sieć Orange w sposób prawidłowy, a ich rozliczenie nastąpiło zgodnie z obowiązującym cennikiem.
Jak dodaje, bełchatowianin ma bardzo długi staż w sieci Orange, dlatego zdecydowano o indywidualnym potraktowaniu tego przypadku i zaproponowano polubowne zakończenie sprawy, na które się zgodził.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?