Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces o smród w Bełchatowie. Mieszkańcy domagają się symbolicznego zadośćuczynienia

Grzegorz Maliszewski
Damian Szymanek i Przemysław Simiński uważają, że odór z oczyszczalni naruszył ich dobra osobiste
Damian Szymanek i Przemysław Simiński uważają, że odór z oczyszczalni naruszył ich dobra osobiste Grzegorz Maliszewski
Mieszkańcy osiedla Binków pozwali miejską spółkę Wod-Kan o naruszenie swoich dóbr osobistych. W Sądzie Rejonowym w Bełchatowie rozpoczął się proces w sprawie uciążliwości odorowych

To pierwsza tego typu sprawa sądowa w historii Bełchatowa. Dwóch mieszkańców osiedla Binków pozwało spółkę Wod-Kan o naruszenie dóbr osobistych. Damian Szymanek i Przemysław Simiński, młodzi prawnicy z Bełchatowa, uważają, że uciążliwe i nieprzyjemne zapachy z oczyszczalni ścieków, które dokuczały mieszkańcom Binkowa w ostatnich latach, wpływają na komfort ich życia w mieście. W bełchatowskim sądzie właśnie rozpoczął się proces w tej sprawie.

Wcześniej jednak sąd zaproponował ugodę. Bełchatowianie zgodzili się na nią pod warunkiem wypłaty symbolicznego finansowego zadośćuczynienia. Mecenas reprezentujący spółkę stwierdził, że nie ma możliwości ugody. Bełchatowianie podkreślają, że wysokość zadośćuczynienia jest symboliczna, bo w ten sposób chcieli pośrednio zmobilizować spółkę do działania. Są zdania, że dobrem osobistym jest prawo do wypoczynku i korzystania z czystego środowiska.- Chodzi o nietykalność mieszkania i godność osobistą - mówią zgodnie.

Przemysław Simiński przed sądem podkreślił, że problem odoru na Binkowie powszechny stał się od 2012 roku i przybierał na sile w latach 2013 i 2014. - Tolerowałem to zjawisko, kiedy miał charakter incydentalny, gdy przybrało na sile, czułem dyskomfort w miejscu zamieszkania - mówi Przemysław Si-miński.

Przed sądem oznajmił również, że ze względu na odór często musiał jeść poza domem. Zapachy z oczyszczalni przeszkadzały mu również w aktywności fizycznej, bo nie mógł uprawiać sportów na orliku czy bieżni w pobliżu szkoły na Binkowie. Zwrócił też uwagę, że odór z oczyszczalni wpływał na stosunki rodzinne, bo rozdrażnienie zapachem sprzyjało wszczynaniu kłótni z członkami rodziny. Cierpiało też życie towarzyskie, gdy znajomi żartowali ze „śmierdzącego osiedla”.

Z kolei Damian Szymanek przyznał, że na osiedlu Binków mieszka od 2014 roku i już wówczas musiał zmagać się z uciążliwościami zapachowymi z oczyszczalni ścieków.

- Często stawałem przed dylematem czy siedzieć w dusznym mieszkaniu czy je wywietrzyć powietrzem z uciążliwymi zapachami z oczyszczalni - mówił przed sądem Damian Szymanek.

Mieszkańcy zaznaczają, że prezes spółki przed sądem sam przyznał, iż jednym z wyznaczonych mu zadań przez prezydent miasta Mariolę Czechowską, było rozwiązanie problemu uciążliwości odorowych. Dlatego, ich zdaniem, problem jednak istnieje. Przytoczyli też oświadczenie spółki z kwietnia 2015 roku, w którym przepraszała mieszkańców za „nieakceptowalny poziom” odoru.

W odpowiedzi prezes Piotr Kopek przyznał, że w tym przypadku uciążliwości trwały zaledwie kilkadziesiąt godzin i związane były z początkowym etapem eksploatacji suszarni osadów, a także jej awaryjnością i mnogością problemów technicznych. Prezes Wod-Kanu podkreślił, że w pozostałym czasie, jeśli oczyszczalnia emitowała zapachy, to na takim samym poziomie, jak inne tego typu zakłady w kraju. Zauważył również, że w pobliżu osiedla na ulicy Przemysłowej działają także inne zakłady, które mogą emitować przykre zapachy, m.in. spalarnia odpadów medycznych czy Zakład Gospodarki Komunalnej, a na polach uprawnych w okolicy często w sezonie wylewana jest gnojowica.

- Aby zdefiniować problem odoru robimy badania jakości powietrza, współpracujemy z naukowcami i specjalistami z tej dziedziny - mówi Piotr Kopek.

Pytany przez mieszkańców w sądzie nie potrafił powiedzieć, czy technologie antyodorowe stosowane w latach 2012-2014, kiedy jeszcze nie był prezesem spółki, były wystarczająco skuteczne. Dwaj mieszkańcy, którzy pozwali spółkę, zgodnie przyznali, że obecnie uciążliwości odorowe występują rzadko i są incydentalne.

Termin kolejnej rozprawy sędzia prowadząca rozprawę wyznaczyła na połowę stycznia przyszłego roku. Jako świadkowie będą przesłuchiwani wówczas pracownicy spółki oraz mieszkańcy.

Co ciekawe, pozew w sprawie smrodu złożono już w maju 2015 roku, ale poprzedni sędzia został wyłączony ze sprawy, ponieważ... oznajmił, że jako mieszkaniec Bełchatowa też odczuwa odór z oczyszczalni i mógłby być nieobiektywny.


Inwestują w technologie

Spółka Wod-Kan w ostatnich kilkunastu miesiącach zrobiła wiele, aby poprawić działanie oczyszczalni i zmniejszyć uciążliwości odorowe. Na bieżąco monitoruje jakość powietrza wokół oczyszczalni.
- Poprawiliśmy sprawność techniczną urządzeń i instalacji suszenia osadów, dokonaliśmy korekt procesów technologicznych - mówi Piotr Kopek, prezes spółki Wod-Kan.

W oczyszczalni zamontowano również bariery antyodorowe i zlikwidowano poletka osadowe, na których składano osad. Gazy „złowonne” z hali krat oraz piaskowników odprowadzane teraz są do specjalnego biofiltra oczyszczającego powietrze. Spółka monitoruje też jakość powietrza w dziesięciu newralgicznych punktach wokół oczyszczalni ścieków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto