Wspomnienie dwóch zwycięstw nad Legią w ubiegłym sezonie (po 2:0) budziło nadzieję, że w GKS nastąpi przełom. Od początku jednak inicjatywę przejęła Legia, a bełchatowianie mieli momentami kłopoty, żeby wyrwać się z oblężenia.
Próbował organizować kontry przede wszystkim Tomasz Wróbel, który m.in. w 2 min groźnie dośrodkował z wolnego, a cztery minuty później strzelił nad poprzeczką. Już w 7 minucie jednak Legia stworzyła pierwszą klarowną sytuację podbramkową. Janusz Gol, który po raz pierwszy zagrał w Bełchatowie przeciwko swojej poprzedniej drużynie podał prostopadle do Daniela Ljuboji, ale na szczęście dla GKS w ostatniej chwili zdołał utrudnić Serbowi strzał Chorwat Mate Lacić. Bałkańska rywalizacja z Ljuboją i jego rodakiem Miroslavem Radoviciem wyraźnie zmobilizowała Lacicia, który w sobotę był wyróżniającym się zawodnikiem i kilka razy zapobiegł utracie gola.
Bełchatowianie pierwszą składną akcję przeprowadzili już w 9 minucie. Prawą stroną zaatakował Paweł Buzała, który często zmieniał pozycje z Wróblem, przed linią pola karnego zagrał do nadbiegającego Grzegorza Fonfary, ale ten odchylił się i strzelił wysoko nad bramką.
Kibice czekali na pojedynki braci bliźniaków Michała z Legii i Marcina z GKS Żewłakowów. Do starć między nimi dochodziło rzadko, bo bełchatowski napastnik nie dostawał podań, a walkę o piłkę na ogół przegrywał z legionistami.
Po upływie pół godziny gry Legia już dominowała. Uaktywnili się Radović i Maciej Rybus. W 32 min Radović strzelił, ale piłkę odbił nogą Lacić, a Gol uderzył niecelnie. Trzy minuty później Lacić sprawdził refleks Łukasza Sapeli. Potężny strzał Serba z wolnego, w samo okienko, bramkarz bełchatowski w znakomitym stylu sparował na rożny.
W 39 min GKS uratował od straty bramki Jacek Popek, który nie grał w ostatnich trzech meczach. Rafał Wolski minął Filipa Modelskiego i strzelił, piłkę odbił Sapela, a płaskie uderzenie nadbiegającego Artura Jędrzejczyka obronił nogami Popek.
Po przerwie bełchatowianie zaczęli obiecująco. Sporo ożywienia wniósł Miroslav Bożok. Już w 52 min Buzała efektownie minął Jędrzejczyka i wycofał piłkę spod linii końcowej do Marcina Żewłakowa, ale jego strzał z pierwszego uderzenia obronił tuż przy słupku Słowak Kuciak.
Zapał GKS próbował ostudzić w 58 min Radović, którego strzał Sapela sparował z najwyższym trudem na słupek.
W 68 min Ariel Borysiuk brutalnie sfaulował (żółta kartka) Bożoka i bełchatowski Słowak nie grał już z takim animuszem, jak wcześniej.
W 77 min bliski zdobycia gola był Szymon Sawala. Główkował jednak nieczysto i chybił.
Kiedy cenny remis wydawał się być realny padł gol dla Legii. W 79 Rybus dośrodkował z rożnego, a Jakub Wawrzyniak uciekł Modelskiemu i z 4 m główką pokonał Sapelę. Trzy minuty później zgasła nadzieja GKS na zdobycie punktu. Ljuboja zagrał piętą do Rybusa, który wpadł na przedpole Sapeli, zagrał w bok do Radovicia, a Serb wturlał piłkę do bramki. Maciej Szmatiuk próbował ratować sytuację wślizgiem za późno. Łowiczanin z Legii miał więc w tym meczu dwie asysty.
Po stracie drugiego gola bełchatowianie grali już chaotycznie i bez wiary. - Legia dominowała, a my staraliśmy się do niej dopasować - powiedział po meczu Marcin Żewłakow. - Przez prawie osiemdziesiąt minut jakoś trzymaliśmy się, ale kiedy padły bramki już nie potafiliśmy wrócić do gry. To tkwi gdzieś w naszej psychice.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?