Łódzkie kuratorium zapowiada, że w połowie marca zapadną decyzje co do przyszłości wychowawczyni maluchów.
Sprawa wypłynęła, bo skargę do kuratorium napisali rodzice uczniów. Dzieci skarżyły się, że gdy coś przeskrobią na lekcji, pani nie wypuszcza ich na przerwę, obiad, a czasami nawet do ubikacji. Bywało ponoć, że za karę musiały robić pompki czy dostawały książką po głowie.
Przedstawiciele Kuratorium Oświaty w Łodzi nie chcą jeszcze zdradzać, co ustalono podczas kontroli w szkole, gdzie rozmawiano z dziećmi, rodzicami i nauczycielami. Sprawa kleszczowskiej nauczycielki trafiła już jednak przed komisję dyscyplinarną.
- Trwają czynności przygotowawcze w komisji dyscyplinarnej - potwierdza Konrad Czyżyński, p.o. kurator oświaty w Łodzi. - W związku z tym nie wolno nam udzielać żadnych informacji...
Czyżyński mówi, że w połowie marca komisja powinna już w tej sprawie podjąć konkretne decyzje. Tymczasem w samym Kleszczowie ilu rodziców, tyle opinii. Oprócz tych, którzy mówią m.in. o przemocy wobec dzieci, są i tacy, kórzy nauczycielki bronią.
- Aferę wywołała jedna z mam, która podpisuje się jako przedstawiciel rodziców - pisze do nas matka innego ucznia. I sugeruje, że ani dzieci, ani ich rodzice tak naprawdę nie chcą, żeby nauczycielkę usuwać, bo przemawiają za nią jej doświadczenie i osiągnięcia.
Bez względu na ustalenia kuratorium dyskusję na temat metod pracy nauczycielki zapowiadają kleszczowscy radni.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?