Trwające od kilku lat emisje odorów z oczyszczalni ścieków to bagatelizowanie mieszkańców i ich prawa do komfortowego mieszkania w tym mieście. Tak twierdzi dwóch młodych mieszkańców osiedla Binków w Bełchatowie, z zawodu prawników, którzy postanowili złożyć pozew cywilny przeciwko spółce Wod-Kan za krzywdy związane z naruszeniem dóbr osobistych. Ich zdaniem, nieprzyjemne zapachy z miejskiej oczyszczalni ścieków, które odczuwają mieszkańcy osiedli Binków, Słonecznego czy Okrzei, wpływa na komfort ich życia.
- Prowadzi to do naruszenia szeregu dóbr osobistych, głównie chodzi o nietykalność mieszkania i godność osobistą - mówi Damian Szymanek. - Nie oszukujmy się, ale sytuacja, w której do domu zapraszamy znajomych czy rodzinę spoza Bełchatowa, powoduje krępujace doświadczenia. Dobrem osobistym jest też prawo do wypoczynku i korzystania z walorów środowiska.
Przemysław Simiński podkreśla, że przez ostatnie lata spółka Wod-Kan, pomimo skarg mieszkańców, nie rozwiązała problemu odoru z oczyszczalni.
- To jest przykład bagatelizowania społeczeństwa - mówi Przemysław Simiński. - Ostatnio prezes spółki złożył oświadczenie w stylu: śmierdzi, bo śmierdzieć musi. Przecież to jakiś absurd. Nie żyjemy w skansenie i wiemy, że nie musi śmierdzieć z oczyszczalni - dodaje.
Młodzi prawnicy podkreślają, że zadośćuczynienie jakiego będą domagać się na drodze sądowej jest symboliczne.
- Chcemy pozwem pośrednio zmobilizować spółkę do bardziej efektywnych działań, a nie skupiania się na przepychankach politycznych. Nas polityka nie interesuje - mówi Damian Szymanek.
Prawnicy chcą powołać także biegłego psychologa, który oceni, jak odór z oczyszczalni może wpływać na życie i samopoczucie mieszkańców.
- Człowiek przychodzi zmęczony z pracy, nie może wypocząć, zjeść posiłku, na dłuższą metę ludzie tracą cierpliwość i nerwy - pyta Przemysław Simiński.
Czy ich ewentualna wygrana spowoduje lawinę pozwów? Prezes miejskiej spółki Piotr Kopek na razie jest spokojny.
- Owszem jakiś czas temu otrzymaliśmy wezwanie do zapłaty rekompensaty za odory od dwóch mieszkańców w niewielkich kwotach, chyba tysiąca złotych - mówi prezes Wod-Kanu. - Uznaliśmy, że nie ma podstaw do wypłaty takiego odszkodowania. Czekamy na rozwój wypadków, ponieważ żadnego pozwu na razie nie mamy - dodaje prezes Piotr Kopek.
Wiele wskazuje na to, że władze spółki Wod-Kanu w sądzie będą teraz częściej. Prezes Piotr Kopek zapowiedział złożenie do prokuratury zawiadomienia o możliwości działania na szkodę spółki, przez jej poprzednie władze. Chodzi o ubiegłoroczny odbiór największej inwestycji, czyli budowy instalacji suszarni osadów. Zdaniem prezesa miejskiej spółki, ani poprzednie władze Wod-Kanu, ani żaden z pracowników spółki nie byli obecni przy odbiorze technicznym instalacji, która od początku istnienia nie działa prawidłowo.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?