MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje wokół remontu drogi w Dobrzelowie

Grzegorz Maliszewski
Waldemar Płomiński w związku z inwestycją drogową w Dobrzelowie złożył do Prokuratury Rejonowej w Bełchatowie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
Waldemar Płomiński w związku z inwestycją drogową w Dobrzelowie złożył do Prokuratury Rejonowej w Bełchatowie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa Grzegorz Maliszewski
Kontrowersje wokół remontu gminnej drogi w Dobrzelowie. Z urzędowej dokumentacji wynika, że inwestycja została przeprowadzona. Co innego twierdzą mieszkańcy Dobrzelowa, którzy uważają, że roboty nie zostały wykonane tak jak należy. Ich przedstawiciel złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Bełchatowie. Co na to urząd gminy w Bełchatowie? Też złożył zawiadomienie do organów ścigania twierdząc, że jeden z mieszkańców... bezprawnie wyniósł z urzędu gminne dokumenty.

Mieszkańcy Dobrzelowa domagają się remontu jednej z dróg w pobliżu swoich domostw. Jak podkreślają, w tej sprawie interweniowali wiele razy m.in. na spotkaniu sołeckim. Z dokumentacji urzędu gminy wynika jednak, że droga już została wyremontowana i dokonano jej odbioru. Co innego twierdzą mieszkańcy, którzy uważają, że zostali oszukani, a remont wykonany jest tylko w dokumentacji.

W sprawę, jako reprezentant mieszkańców, zaangażował się Waldemar Płomiński, znany chociażby z tego, że startował w ostatnich wyborach samorządowych kandydując na prezydenta Bełchatowa. Jak twierdzi, podczas wizyty w urzędzie dowiedział się, że w połowie lipca gmina zleciła Zakładowi Komunalnemu roboty na drodze wewnętrznej w Dobrzelowie. Droga miała być wyrównana, wykorytowana i utwardzona podbudową z mieszanek mineralno-bitumicznych. Roboty miały być wykonane do końca sierpnia i miały kosztować blisko 20 tys. zł. Relacjonuje też, że w urzędzie przedstawiono mu protokół odbioru całej inwestycji, której wykonanie urzędnicy i przedstawiciele wykonawcy dobrze ocenili, zalecając wypłatę wynagrodzenia za przeprowadzone roboty.

- Nie byłoby w tym nic dziewnego, gdyby nie fakt, że z dokumentów wynika na wprost, że wykonano remont na 2270 metrach kwadratowych nawierzchni, a w rzeczywistości skończyło się na wysypaniu destrukturu na 20-metrowym odcinku - mówi Waldemar Płomiński.

Dlatego postanowił złożyć do bełchatowskiej prokuratury zawiadomienie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa. W złożonym zawiadomieniu zarzuca m.in. wójtowi gminy i pracownikom urzędu potwierdzenie nieprawdy.

- Działając wspólnie i w porozumieniu godzili się na niewykonanie zadania i wypłacenie nienależnego wynagrodzenia - mówi Waldemar Płomiński. - Wszyscy okoliczni mieszkańcy potwierdzą, że wątpliwej jakości remont wykonano na niewielkim fragmencie drogi, ok. 60 metrów kwadratowych - dodaje.

Poinformował też, że zawiadomienie zostanie przesłane także do Porkuratury Okręgowej w Piotrkowie Tryb. i Prokuratury Krajowej w Warszawie.

Wioletta Bąk-Kempa, rzecznik prasowy Urzędu Gminy Bełchatów podkreśla, że inwestycja została wykonana prawidłowo, a sporne są natomiast metodologie wykonania kosztorysu. Wyjaśnia też, że za kwotę 20 tys. zł wykonano 200 metrów drogi, a nie jak twierdzi mieszkaniec 20 metrów.

- Jesteśmy przekonani, że wykonanie remontu na 200 metrach drogi powinno kosztować tyle ile zapłaciliśmy. - wyjaśnia Wioletta Bąk-Kempa. - Kwestia wyliczeń w kosztorysie jest sporna. Jeśli są tam błędy rachunkowe, to są one niewielkie. Autor kosztorysu tak to wyliczył, gmina zbada czy doszło do błędu rachunkowego - dodaje.

Zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej złożył także wójt gminy, który uważa, że Płomiński nielegalnie wyniósł urzędowe dokumenty. Wójt złożył zawiadomienie do bełchatowskiej prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa usunięcia dokumentów urzędowych.

Według relacji urzędników, Płomiński podniesionym głosem miał zażądać pokazania mu dokumentacji dotyczącej inwestycji. Przestraszona urzędniczka wyjęła dokumenty, wówczas zwrócił się do urzędniczki, aby mu je skserowała. Kiedy odmówiła, próbował zrobić zdjęcia telefonem, twierdzą urzędnicy. Kobieta zaprotestowała. Wtedy, jak twierdzą przedstawiciele urzędu, zabrał akta z dokumentacją i wyszedł. Po jakimś czasie oddał dokumenty.

- Takie zachowanie jest niedopuszczalne. Istnieją odpowiednie procedury związane z dostępem do informacji publicznej. Nie można sobie wziąć dokumentów i tak po prostu wyjść - mówi Kamil Ładziak, wójt gminy Bełchatów. - Rozmawiałem z urzędniczkami o całej sytuacji i bardzo ją przeżyły. Są mocno zestresowane.

Co na to Waldemar Płomiński? Tłumaczy, że dokumenty nie były tajne i zabrał je tylko na 10 minut, aby je skopiować jako dowód w sprawie nieprawidłowości, jakie jego zdaniem, są związane z budową drogi.
- To był mój obywatelski obowiązek, aby je zabezpieczyć - mówi Waldemar Płomiński. - Otrzymałem je od urzędniczki, która zaprosiła mnie, aby je pokazać - twierdzi.
Zaprzecza też, że miałby krzyczeć na urzędniczkę i twierdzi, że rozmowa była przyjazna. Jak dodaje, nie rozumie dlaczego urzędniczka nie chciała skopiować informacji publicznej.

od 7 lat
Wideo

Od dzisiaj kierowcy Ubera i Bolta muszą mieć polskie prawo jazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto