Nie pokażę go, bo go nie ma - mówi wójt Kamil Ładziak w odpowiedzi na prośbę o udostępnienie opracowania z zakresu ochrony środowiska, w oparciu o które toczy się śledztwo w Prokuraturze Okręgowej w Piotrkowie. Śledczy ustalili, że opracowany przez Roberta K., prominentnego urzędnika magistratu i pracownika Urzędu Gminy Bełchatów dokument, to w dużych fragmentach plagiat innych prac. Urzędnikowi grożą zarzuty karne, tymczasem okazuje się, że dokument, za który gmina zapłaciła mu 4,5 tys. zł zniknął i nikt, z wójtem Kamilem Ładziakiem na czele, nie jest w stanie odpowiedzieć, gdzie jest.
- Zastanawiam się, czy nie złożyć zawiadomienia do prokuratury, bo wygląda na to, że ktoś ten dokument wyniósł z urzędu - podkreśla wójt.
Jak mówi wójt, zaginęła nie tylko wersja papierowa, ale też płyta z zapisem tekstu.
Wiadomo, że dokument był, kiedy w urzędzie prowadzona była kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej. To RIO skierowała doniesienie do prokuratury o możliwych nieprawidłowościach, ale opracowania Roberta K. nie zabierała. Nie ma go w wykazie dokumentów przekazanych Izbie.
Prawdopodobnie tylko kserokopią dysponuje też prokuratura. To będzie można wyjaśnić dopiero, gdy sprawa plagiatu trafi do sądu. Jak mówi Witold Błaszczyk, z Prokuratury Okręgowej, na etapie postępowania przygotowawczego śledczy nie ujawniają, jakimi dowodami dysponują. Pokażą je w sądzie.
Przygotowane przez Roberta K. opracowanie dotyczyło możliwości pozyskiwania funduszy zewnętrznych przez gminę w zakresie polityki ochrony środowiska. Czy dokument został przez samorząd wykorzystany? Trudno powiedzieć, bowiem zanim zniknął krążył między wydziałami.
- W ostatnich latach pozyskaliśmy wiele mln złotych, jednak trudno mi powiedzieć, w jakim zakresie przyczyniła się do tego wiedza zawarta w tym opracowaniu - mówi wójt.
Sprawę zniknięcia opracowania już w lipcu ubiegłego roku, a więc jeszcze w poprzedniej kadencji, próbowała wyjaśnić komisja rewizyjna rady gminy.
- Wpłynęła skarga jednego z radnych na działanie wójta, ponieważ nie mógł on doprosić się udostępnienia tego dokumentu - podkreśla Krzysztof Polak, w poprzedniej kadencji szef komisji rewizyjnej. - Ustaliliśmy, że zaginął podczas kontroli RIO, a powinien być w posiadaniu wójta lub sekretarza.
Robert K. został poproszony o udostępnienie kopii, ale drugiej wersji opracowania nie posiada. Nie ma też zapisanej jej w komputerze, bo... dyski i pendrive z opracowaniem spłonęły wraz z jego samochodem. Do pożaru doszło w grudniu 2013 roku. Jak sam przyznaje, doszło do samozapłonu auta.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?