Jeśli na chodniku stoi policjant z lornetką i przygląda się jadącym w pewnej odległości samochodom, nie łudź się - nie chodzi mu o ciężarówki czy kierowców, którzy jadą bez pasów. Na celowniku mundurowych znaleźli się kierowcy, którzy w czasie jazdy rozmawiają przez telefon. O tym, jak bardzo absorbująca może być taka rozmowa, przekonała się bełchatowianka, która tak się zagadała, że przez kilkaset metrów nie zorientowała się, iż policyjny samochód jedzie za nią i podaje jej dźwiękowe, jak świetlne sygnały do zatrzymania. Mało tego, najspokojniej w świecie nadal prowadziła rozmowę.
Akcja bełchatowskiej policji „Nie wysyłaj, nie rozmawiaj, kieruj”, czyli popularna "Lornetka", rozpoczęła się przed świętami. W jej ramach skontrolowano kilkuset kierowców.
W przypadku gadatliwej bełchatowianki skończyło się na mandacie - przypadek był na tyle skrajny, że o pobłażliwość było trudno. W pozostałych jednak sytuacjach kończyło się „tylko” na pouczeniu kierowców.
- Chodzi nam o to, żeby zwrócić uwagę kierujących na to, jak duże zagrożenie niesie ze sobą kierowanie pojazdem i jednoczesna rozmowa, odbieranie sms-a czy sprawdzanie e-maila w czasie jazdy - mówi insp. Karol Mielczarek, komendant powiatowy policji w Bełchatowie. - Pamiętajcie o tym, że kiedy zwracacie uwagę na to, co jest napisane na ekranie waszego telefonu, możecie kogoś zabić - ostrzega komendant Mielczarek.
Z wyliczeń specjalistów wynika, że zwykłe „zerknięcie” na przychodzącego sms-a tak samo ogranicza możliwości kierowcy, jak zamknięcie oczu na dwie sekundy. Kierowanie z telefonem przy uchu to z kolei nie tylko osłabienie koncentracji. W praktyce efekt jest taki, że samochód prowadzimy jedną ręką. Gdyby trzeba było nagle podjąć jakiś nagły manewr, jego skuteczność mogłaby być wątpliwa. Z badań psychologów transportu wynika, że rozmowa (nawet przez zestaw głośnomówiący) i jednoczesne kierowanie pojazdem sprawiają, że do kierowcy dociera o 50 procent mniej informacji związanych z tym, co dzieje się na drodze. Kierujący reaguje wówczas podobnie, jak gdyby miał 0,8 promila alkoholu w organizmie.
Iwona Kaszewsk, rzecznik bełchatowskiej policji podkreśla, że część kierowców przyłapanych na rozmawianiu w czasie jazdy, w schowkach samochodowych czy nawet na siedzeniach miała... zestawy głośnomówiące. Tyle, że nie podłączone
Razem z okresem świątecznym skończy się też pobłażliwość kierowców na wykroczenia związane z używaniem telefonu w czasie jazdy.
- Do tej pory kierowców kontrolowanych w ramach naszej akcji tylko w przypadkach drastycznych naruszeń policjanci karali mandatami - podkreśla Iwona Kaszewska. - W nowym roku policjanci tacy pobłażliwi już nie będą - zapowiada i podkreśla, że dla łamiących przepisy mogą się posypać mandaty.
A kary za rozmowy przez telefon w czasie jazdy wcale nie są niskie. 200 zł grzywny i 5 punktów karnych za tego typu przewinienie to raczej dotkliwa sankcja. I nie ma się co łudzić - policjanci z lornetkami raczej z bełchatowskich ulic nie znikną - akcja będzie kontynuowana. Nie tylko zresztą tutaj.
Jak mówi Joanna Kącka, rzecznik prasowy KWP w Łódzi, akcja, którą przeprowadzono na terenie KPP Bełchatów „Nie wysyłaj, nie rozmawiaj, kieruj” spotkała się z pozytywnym odbiorem i w poszczególnych powiatach naszego województwa planuje się podobne działania w roku 2017.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?