Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Skra 0:3

Paweł Hochstim
Mariusz Wlazły był najlepszym graczem meczu z ZAKSĄ. Atakujący mistrzów Polski zdobył w trzech setach 18 punktów
Mariusz Wlazły był najlepszym graczem meczu z ZAKSĄ. Atakujący mistrzów Polski zdobył w trzech setach 18 punktów fot. Dariusz Śmigielski
O takich meczach mówi się, że trwają godzinę z prysznicem. I gdyby odliczyć czasy, o które prosił trener ZAKSY, a także przerwy między setami, to właśnie tyle trwałby mecz mistrzów Polski w Kędzierzynie.

- Bawiliśmy się na tym meczu świetnie, zwłaszcza w trzecim secie, gdy prowadziliśmy wysoko. Wtedy mogliśmy pozwolić sobie na nonszalancję i ekstrawagancję - mówił przed kamerami Polsatu Sport środkowy mistrzów Polski Marcin Możdżonek. Gospodarze, którzy liczyli, że znów uda im się zdobyć w meczu ze Skrą chociaż punkt, tylko w pierwszym secie potrafili nawiązać walkę z bełchatowską drużyną. A kto wie, czy i tego seta nie przegraliby wysoko, gdyby nie błąd sędziów. Przy stanie 17:13 dla PGE Skry Mariusz Wlazły zaserwował asa, ale sędzia główny dał się zasegurować liniowemu i pokazał, że piłka wylądowała poza boiskiem. Skra straciła nie tylko punkt, ale i Wlazłego na zagrywce, co w ostatnich meczach jest jej wielkim atutem. A do tego za chwilę Stephane Antiga nie przyjął zagrywki Michała Ruciaka i zamiast 18:13 było 17:15.

I tak jednak Skra spokojniej powinna wygrać tę pierwszą partię, bo prowadziła 24:22, ale ZAKSA obroniła dwie piłki setowe, bo najpierw skutecznie zaatakował Tine Urnaut, a chwilę później Bartosz Kurek nie przyjął zagrywki Dominika Witczaka. Kolejne dwa setobole mieli gospodarze, ale i oni ich nie wykorzystali. Wówczas trener Jacek Nawrocki wpuścił na zagrywkę Pawła Woickiego i to był strzał w dziesiątkę. Przyjmujący drużyny z Kędzierzyna-Koźle nie mogli sobie poradzić z jego zagrywkami, a Skra szybko zdobyła dwa punkty. To był ostatni moment, gdy wydarzenia w hali w Kędzierzynie-Koźlu przypominały siatkarski mecz. Później kibice oglądali popis mistrzów Polski i bezradność miejscowych. - Dziś grał tylko Bełchatów, a to, co my pokazywaliśmy, nie przypominało gry - narzekał po meczu były gracz Skry Piotr Gacek.

Aż tak wielka przewaga mistrzów Polski nad ZAKSĄ jest o tyle zaskakująca, że kędzierzynianie ostatnio spisywali się bardzo dobrze. W środę pokonali 3:0 w ćwierćfinale Pucharu CEV silny niemiecki VfB Friedrichshafen, a później wygrali jeszcze złotego seta. - Niestety, nie potrafiliśmy utrzymać poziomu ze środy - przyznał Gacek.

- Cieszę się, że chłopcy utrzymali koncentrację ze środowego meczu z Roeselare i z każdą piłką coraz bardziej kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku - mówił Nawrocki, który nie dał odpocząć swoim najlepszym graczom. W składzie zabrakło tylko Michała Winiarskiego, który narzeka na niegroźny uraz i mecz z ZAKSĄ oglądał z miejsc dla dziennikarzy.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 0:3 (26:28, 19:25, 14:25)
ZAKSA: Zagumny 2, Urnaut 4, Kaźmierczak 4, Jarosz 3, Ruciak 8, Czarnowski 5, Gacek (libero) oraz Witczak 9, Idi 6, Pilarz. Trener: Krzysztof Stelmach.
PGE Skra: Falasca 4, Antiga 13, Możdżonek 9, Wlazły 18, Kurek 10, Pliński 7, Zatorski (libero) oraz Woicki, Kłos 2. Trener: Jacek Nawrocki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto