W Kleszczowie ostra walka o władzę

Plakaty, ulotki, wiece wyborcze i bezpośrednie spotkania z mieszkańcami w ich domach to znak, że kampania wyborcza w gminie Kleszczów ruszyła pełną parą. Jest się o co bić, bo nowy wójt, który zastąpi usuniętą z urzędu Kazimierę T., będzie zarządzał budżetem wartym prawie ćwierć miliona złotych. Kandydatów jest czworo, ale wieść gminna niesie, że liczy się tylko dwoje.

Jak mówi Szymon Kopka z Krajowego Biura Wyborczego w Piotrkowie Tryb. do tej pory skarg w trybie wyborczym nikt nie złożył, co nie oznacza, że kampania jest czysta. Na stronach internetowych stowarzyszeń popierających Renatę Skalską i Sławomira Chojnowskiego nie brakuje wzajemnych oskarżeń. Zdaniem mieszkańców, to właśnie między nimi rozegra się ostateczna batalia o fotel wójta Kleszczowa.

- W każdych wyborach jest walka, dlatego nie traktuję materiałów, które ukazały się na naszej stronie, jako obrzucania się błotem - mówi Renata Skalska, popierana przez Stowarzyszenie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Gminy Kleszczów. - Są one oparte na faktach i każdy z wyborców powinien znać realia polityczne - dodaje.

Chodzi głównie o kwestie dotyczące historii rozwoju przemysłu opartego na przetwórstwie śmieci, ulokowanego na terenie gminy. To główny temat kampanii. Na witrynie Rozwoju przypomniano, że Sławomir Chojnowski, który za sztandarowy punkt swojego programu uważa zatrzymanie budowy zakładów przetwarzających odpady, kilka lat temu opowiadał się za budową w gminie kompostowni.

- To nie był projekt niosący zagrożenie dla mieszkańców, bo takie zakłady są w kurortach np. takich jak Zakopane, a poza tym do inwestycji nie doszło - tłumaczy dziś Sławomir Chojnowski, który podkreśla, że profil strefy przemysłowej w Bogumiłowie chciałby przekształcić w strefę o niskiej szkodliwości oddziaływania na środowisko.
W podobnym tonie wypowiada się też Tomasz Łuczyk, piotrkowianin, jedyny kandydat spoza gminy, popierany przez komitet Prawo i Samorządność, który chce zablokować budowę budzącego od lat olbrzymie kontrowersje zakładu przetwarzania śmieci.

- Wszystko jest realne, jeśli zorganizujemy zbiorowy protest mieszkańców, utworzymy żywy mur - mówi. - Pora abyśmy uwierzyli jako Polacy, że można ten kraj zmieniać - dodaje.
W Kleszczowie mało kto o wyborach chce wypowiadać się pod nazwiskiem. Panuje przekonanie, że lepiej się nie odzywać, bo każdy głos nie po myśli obecnej władzy może oznaczać kłopoty.
- Mam takie sygnały, że mieszkańcy są zastraszeni, dlatego uważam, że kandydat z zewnątrz, bez powiązań i układów byłby dla tej gminy najlepszy - mówi Tomasz Łuczyk.

Zdaniem mieszkańców, wybory w Kleszczowie, de facto, będą nie tyle starciem samych kandydatów, a osób ich popierających. Za Renatą Skalską stoi Andrzej Szczepocki, prezes Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów, która ściąga do stref przemysłowych inwestorów, a za Sławomirem Chojnowskim była wójt Kazimiera T. Jeszcze nie dawno oboje działali razem, ale ich polityczne drogi się rozeszły, gdy wójt zaczęła mieć kłopoty z prawem. Chodzi o sprawę odkupowania przez gminę działek od rodziny Kazimiery T. pod inwestycje.

Była wójt, która rządziła Kleszczowem blisko dwie dekady, wciąż u wielu mieszkańców cieszy się estymą, jednak trudno powiedzieć, czy jej poparcie kandydatowi opozycji pomoże czy zaszkodzi. - Dziwię się, że popiera Chojnowskiego, skoro kiedyś byli wrogami - mówi Janusz Zajdel, mieszkaniec Kleszczowa.

Spory w gminie chce łagodzić najmłodszy kandydat Andrzej Głowacki. Jak mówi o sobie - kandydat niezależny.
- Jesteśmy małą społecznością, potrzebna nam zgoda, a nie kłótnie - podkreśla.