Pracownicy Rambu strajkują i chcą podwyżek



– Wasza obecność tutaj świadczy o tym, że nie daliście się zastraszyć prezesowi spółki i macie odwagę walczyć o należne wam podwyżki – krzyczał do megafonu Ryszard Brzuzy, przewodniczący Związku Zawodowego „Sierpień 80”. 



Pracownicy, którzy przyjechali na protest, byli wyposażeni w gwizdki i trąby. Nie brakowało też syren i odpalanych co chwila petard.



Adam Olejnik, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Odkrywka, potwierdza, że jeszcze w poniedziałek strajkujący usiedli do rozmów „ostatniej szansy” z prezesem spółki. Żądania podwyżki obniżono z 3 zł do 2 zł na godzinę dla każdego pracownika. Na taką propozycję zarząd również się nie zgodził, tłumacząc to względami ekonomicznymi.



– Chcieliśmy działać w dobrej woli i zdecydowaliśmy się obniżyć nasze żądania. Na taką propozycję prezes się nie zgodził – mówi Adam Olejnik. – Prezes mówi o wskaźnik wynagrodzeń, ale pracownicy mają już dosyć tego. Chcą realnych podwyżek, w sklepach wszystko drożeje, a ich wypłaty nie drgnęły.



Podczas ostatnio przeprowadzonych rozmów prezes Rambu zadeklarował, że podwyżki mogą nastąpić, ale według proponowanego wcześniej wskaźnika wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2012 roku na poziomie 4,8 proc. 
Miałby być on osiągnięty przez podniesienie zarobków 650 osobom (połowa załogi) o 1 zł na godzinę od początku września, a także podniesienie o 3 proc. premii regulaminowej. Jeśli wskaźnik wynagrodzeń do grudnia nie zostałby osiągnięty, to pracownicy mieli otrzymać jednorazową nagrodę specjalną.

Na taką propozycję związkowcy się wstępnie zgodzili, po czym się wycofali, kiedy zarząd dał im w ostatniej chwili do podpisania zapisu o mechanizmie wzrostu wynagrodzeń na kolejne lata, uzależniający dalsze podnoszenie pensji od sytuacji finansowej i wyników ekonomicznych Grupy Kapitałowej PGE, w skład której wchodzi Ramb. Na taki warunek związkowcy nie przystali.