Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policja wzywa rodziców, którzy podczas manifestacji upominali się o obniżenie opłat za przedszkola

Ewa Drzazga
Uczestnicy manifestacji nie przypuszczali, że sprawa będzie miała swój dalszy ciąg
Uczestnicy manifestacji nie przypuszczali, że sprawa będzie miała swój dalszy ciąg Grzegorz Maliszewski
Czy uczestnicy manifestacji złamali prawo? Kolejne osoby mają się stawić jako podejrzane.

Rodzice, którzy na początku października wzięli udział w manifestacji, upominając się o obniżenie opłat za przedszkola, teraz są wzywani do komendy policji. Mają się stawić w charakterze podejrzanych o naruszenie art. 92 paragraf 1 kodeksu wykroczeń. Wielu z nich mówi o zaskoczeniu i konsternacji.
Artykuł, o którym mowa w wezwaniach, dotyczy niedostosowania się do znaku, sygnału drogowego lub polecenia osoby uprawnionej do kierowania ruchem. Grozi za to grzywna lub nagana.
- Dzwonią do mnie zdenerwowani rodzice, którzy otrzymali zawiadomienia - mówi Edyta Korytek, organizatorka manifestacji. - Tak jak oni, jestem przekonana, że chodzi o wywarcie presji na uczestników protestu i odwrócenie uwagi od zasadniczego problemu.

Kobieta już w komendzie wizytę złożyła. Była przesłuchiwana w charakterze świadka, opowiadała o okolicznościach przeprowadzenia protestu. Manifestacja była legalna, zgłoszona do odpowiedniego urzędu.
- To my wnioskowaliśmy do prezydenta miasta o zapewnienie policyjnej ochrony - mówi organizatorka. - Jednak zamiast nas chronić, mundurowi przyjechali na interwencję. Spisywali uczestników protestu i to w taki sposób, że wystraszone dzieci płakały, bo bały się, że policjanci chcą zabrać ich rodziców do więzienia.

Ile ostatecznie osób zostanie w tej sprawie wezwanych, nie wiadomo. Lista protestujących, którzy mają złożyć wyjaśnienia, nie jest zamknięta. Jak mówi Sławomir Szymański, rzecznik bełchatowskiej komendy, cały czas są rozpoznawani kolejni rodzice i są wzywani.
- Czy wszyscy będą wezwani w charakterze obwinionych, to zależy od tego, jaki materiał zostanie przez nas zebrany - dodaje Sławomir Szymański. - Trudno dziś o tym przesądzić. Nie wiemy jeszcze, czy w ogóle lub ile spraw, spośród tych rozpatrywanych, będzie skierowanych do sądu.

Rodzice, którzy w manifestacji przed urzędem miasta brali udział, nie czują się winni.
- Nie popełniłam żadnego wykroczenia, nie jestem niczemu winna, chodziłam tylko i wyłącznie po pasach i nie mam pojęcia, jak w ten sposób mogłam złamać prawo - podkreśla jedna z matek.
Jak dodaje, podczas manifestacji nie została przez mundurowych wylegitymowana. Dlaczego teraz trafiło do niej wezwanie? Bełchatowianka domyśla się jedynie, że rozpoznano ją na podstawie zapisu monitoringu miejskiego.

Policjanci nie chcą zdradzać, na jakiej podstawie w podobnych wypadkach nastąpiło rozpoznanie. Sławomir Szymański zasłania się tutaj dobrem postępowania.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto