Nasze psy na emigracji

Nawet dobre polskie schroniska są przepełnione, a to powoduje, że stają się schroniskami złymi - mówi
Beate Du Beau, założycielka i prezes fundacji Hundehilfe Polen. Wciągu ponad sześciu lat jej fundacja adoptowała z bełchatowskiego schroniska dla zwierząt ponad czterysta psów, które znalazły domy w całej Europie. 


- Jeden z naszych czworonogów trafił nawet do Szwajcarii, do uczestniczki Miss World - mówi Mariusz Półbrat, kierownik schroniska w Bełchatowie. - Był to najzwyklejszy kundelek, bez żadnych cech psa rasowego.


Znamienne jest właśnie to, że do Europy Zachodniej często trafiają psy stare i chore, bo jak podkreśla Beate Du Beau, główną rolę odgrywają emocje. Wiele rodzin chce zaopiekować się zwierzakami, by zapewnić im godną starość.


- Wszystkie zwierzęta, które wyjeżdżają są badane, otrzymują paszporty i trafiają do dobrych domów - mówi Mariusz Półbrat. - Często otrzymujemy zdjęcia od nowych właścicieli - dodaje.


Fundacja Hundenhilfe Polen nie tylko adoptuje psy z Polski, ale też pomaga bełchatowskie-mu schronisku, m.in. przy przebudowie kojcy i poprawie infrastruktury. 
- Schronisko w Bełchatowie przez te lata bardzo się zmieniło, ale nadal widzę tutaj wiele psów, którym chciałabym pomóc, dlatego jesteśmy tutaj każdego miesiąca - mówi szefowa fundacji. 


Choć z niemieckimi schroniskami to bełchatowskie jeszcze nie może się równać, to na tle polskich placówek wypada dobrze. Jako jedno z niewielu nie jest przepełnione.
Ilość miejsc w schronisku ustala powiatowy lekarz weterynarii. Bełchatowskie może pomieścić 150 dorosłych czworonogów, a obecnie jest w nim 137 psów.

- To jest ewenement w skali kraju, że nie mamy pełnej obsady, więc warunki dla psów są całkiem niezłe - podkreśla kierownik schroniska. - Według ostatnich danych, u nas pies nie przebywa w schronisku dłużej niż 175 dni, tymczasem są w kraju schroniska, gdzie psy są latami.