Związkowcy oskarżają prezesa, że nie przestrzega prawa związkowego i przepisów BHP, które ich zdaniem łamane są na każdym kroku w firmie.
- Prezes naraża zdrowie pracowników, nie wywiązuje się z zobowiązań wobec związków, jakie ustaliliśmy podczas spotkań, po prostu uprawia swoją politykę - wylicza Anna Goszcz, przewodnicząca zarządu regionu "Solidarności", oddziału w Bełchatowie, którą o sytuacji poinformowali związkowcy ze spółki Wod-Kan.
Zdaniem związkowców z "Solidarności", działającej w spółce, jej szef w ogóle z nimi nie współpracuje.
- Ma obowiązek dostarczać informacje potrzebne do działalności związkowej, np. o sytuacji finansowej firmy, co jest nam potrzebne przy negocjacjach ewentualnych podwyżek, a niestety tego nie robi - mówi jeden ze związkowców. - Prezes unika z nami rozmów - dodaje.
Ich zdaniem, u szefa spółki nie mają lekko ci, którzy do związku należą.
- Jeden z pracowników musi pracować w archiwum, gdzie, według regulaminu, praca jest możliwa przez dwie godziny, nie ma tam okien i wentylacji. Pracownik dostał polecenie pracowania od 7 do 15. To jest narażanie ludzkiego zdrowia - mówi Anna Goszcz.
Zdaniem członków "Solidarności", prezes zakładu nie pozwala społecznemu inspektorowi pracy pracować w normalnym czasie pracy, ale po godzinach. Wytykają też władzom spółki, że te przenoszą pracowników na inne stanowiska bez konsultacji ze związkami, zupełnie je lekceważąc.
- Kiedy doszło do spotkania z prezesem, powiedział, że marnujemy jego cenny czas - opowiada jeden ze związkowców. - Żąda od nas imiennych list członków związku, a takiego obowiązku nie ma. Mówi, że nie będzie informował związków, bo nie wie, kto do nich należy.
Sylwester Melon, prezes spółki Wod-Kan w Bełchatowie, oskarżeniami związkowców jest wzburzony, a prawa związkowe - jak twierdzi - przestrzega "literalnie".
- To są rzeczy wyssane z palca, to są pomówienia pod adresem zakładu, który jest dobrze zarządzany - krzyczy do słuchawki Sylwester Melon. - Inspekcja pracy nie stwierdziła, że łamię przepisy prawa związkowego. Tak więc naprawdę jestem zdziwiony i wzburzony tymi oskarżeniami.
Dodaje, że społeczny inspektor pracy ani razu do niego nie zwrócił się o możliwość kontroli pracy.
Do spółki zawitała już Państwowa Inspekcja Pracy. Kamil Kałużny, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi, potwierdza przeprowadzenie kontroli, jednak, jak dodaje, rażącego łamania przepisów nie wykryto. Jak mówi, trzy osoby zostały ukarane grzywną od 1 do 2 tys. zł.
- Stwierdzono szereg drobnych nieprawidłowości w zakresie przepisów BHP, które nakazaliśmy wyeliminować, aby poprawić bezpieczeństwo pracy w zakładzie - dodaje Kamil Kałużny.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?