Autobusy zatrzymują się tuż przed skrzyżowaniem, aby wysadzić osoby, mieszkające na os. Binków. I całkowicie zasłaniają widoczność kierowcom wyjeżdżającym z ul. Mioceńskiej.
- Taka sytuacja zdarzyła mi się już kilkakrotnie. Wyjeżdżałem z Mioceńskiej, skręcałem w lewo i kompletnie nie widziałem, czy nadjeżdża jakiś samochód, bo widok zasłaniał mi sznur stojących autobusów - żali się kierowca. - Raz wyjeżdżając ze skrzyżowania prawie zderzyłem się z samochodem, wymijającym autobusy. Rozumiem, że pracownicy kopalni czy elektrowni chcą urządzić sobie skróty do domu, ale przewoźnicy powinni pójść po rozum do głowy, bo jeszcze chwila i dojdzie do jakiejś tragedii - denerwuje się mężczyzna.
Skarżą się także inni mieszkańcy osiedla Binków. - Z tymi autobusami to jest rzeczywiście problem. Zatrzymują się gdzie tylko chcą - na każde widzimisię pracowników. Powinni stawać tylko na oznaczonych przystankach - mówi pani Jadwiga, mieszkanka os. Binków.
Rzeczywiście, po godz. 15 autobusy, wiozące pracowników z kopalni i elektrowni, jadąc od strony Zdzieszulic, zatrzymują się tuż przed samym skrzyżowaniem z Mioceńską. Dlaczego? Otóż pracownikom mieszkającym w okolicznych blokach dużo bliżej dojść z tego miejsca niż z przystanku autobusowego, położonego kilkaset metrów dalej. Kiedy pytamy jednego z pracowników, dlaczego wysiada z autobusu w tak niebezpiecznym miejscu, tłumaczy się kiepską pogodą i padającym śniegiem.
- Iść do domu z przystanku pół kilometra w zacinającym deszczu i śniegu to mało przyjemne uczucie, a autobusy to chyba aż takiego zagrożenia nie stwarzają - przekonuje nasz rozmówca.
Pracowników tamtą trasą dowożą głównie prywatni przewoźnicy i wynajęte autokary bełchatowskiego PKS.
- Na osiedle Binków kursuje zaledwie kilka naszych autobusów - mówi Mieczysław Broński, kierownik działu przewozów w PKS Bełchatów. - Wszystkie jednak jadą według wyznaczonej kursówki i mają zatrzymywać się w miejscach do tego wyznaczonych. Jeśli były sygnały, że jest inaczej, to uczulę naszych kierowców na takie sytuacje. Podejrzewam, że tam zatrzymują się prywatni przewoźnicy - dodaje Mieczysław Broński.
Sprawą obiecuje zająć się już bełchatowska policja.
- Każdy taki sygnał, dotyczący bezpieczeństwa na ulicach, traktujemy poważnie. Na pewno w to miejsce wyślemy patrole, aby sprawdziły, czy rzeczywiście dochodzi do łamania przepisów ruchu drogowego - mówi Sławomir Szymański, rzecznik bełchatowskiej policji. - Do tej pory nie mieliśmy żadnych sygnałów o jakimś problemie w tamtym rejonie miasta, również w statystykach policyjnych nie zostały odnotowane żadne kolizje i wypadki w pobliżu ul. Mioceńskiej.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?