Krzysztof Domański przez blisko 30 lat pracował jako operator zwałowarki w KWB Bełchatów. Od roku jest na emeryturze i może w pełni poświęcić się swojej pasji - sokolnictwu.
- Od małego byłem przyzwyczajony do ptaków, kiedyś hodowałem gołębie - mówi. - Kilkanaście lat temu pozyskałem pierwszego sokoła, potem jastrzębia i tak stopniowo przerzuciłem się na ptaki drapieżne - dodaje.
Dziś w swoich wolierach na Przytorzu Krzysztof Domański ma około trzydziestu ptaków. Głównie sokoły, jastrzębie, są też myszołowy i sowy puchacze, w tym pięknie ubarwiony puchacz indyjski.
Dumą bełchatowskiego sokolnika są jednak orły. Majestatyczny orzeł przedni o imieniu King (bo oczywiście wszystkie ptaki w wolierze na Przytorzu mają swoje imiona), to pupil właściciela.
- Jego, czy sokolicy Róży nigdy nie oddam - zastrzega i podkreśla, że ze swoimi ptakami dużo rozmawia.
Większość ptaków sokolnik rozmnaża sam, inne pozyskuje na zasadzie wymiany z pasjonatami z całej Europy. Stale współpracuje z Irlandczykiem, Niemcami i Czechami.
Od pięciu lat bełchatowski sokolnik zajmuje się ochroną lotnisk i obiektów przemysłowych. Jego ptaki "pracowały" na łódzkim Lublinku. Obecnie ochrania m.in. wojskowe lotniska w Łasku, Glinniku pod Tomaszowem i Leźnicy Wielkiej koło Łęczycy oraz składowisko odpadów w Łodzi.
Często robi też pokazy dla publiczności, swoje ptaki prezentował m.in. przed samym prezydentem Bronisławem Komorowskim.
- Największy urok jest wtedy gdy ptak lata - mówi Krzysztof Domański. - Zawsze jest dreszczyk emocji, czy wróci, czy jednak wybierze wolność. W górze to ptak decyduje - mówi sentymentalnie.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?