Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - PGE GKS 1:0

Paweł Hochstim
W Wielką Sobotę piłkarze PGE GKS Bełchatów zmarnowali karnego i kilka dobrych okazji w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, a w samej końcówce po wątpliwej jedenastce stracili gola i przegrali.

GKS Bełchatów zaskoczył w pierwszych minutach gospodarzy, bo zaatakował od pierwszego kopnięcia piłki, a już w trzeciej minucie Dariusz Pietrasiak, wieloletni stoper bełchatowskiej drużyny, który obecnie gra w Śląsku sfaulował Dawida Nowaka, a sędzia bez wahania i bez cienia wątpliwości podyktował rzut karny.

Grzegorz Baran strzelił najgorzej jak mógł, czyli niezbyt mocno i zbyt blisko środka bramki. Marian Kelemen bez problemu chwycił piłkę i został bohaterem Śląska. Nie ma wątpliwości, że ta interwencja bardzo pomogła mu w dalszej części meczu.

Piłkarze PGE GKS przez pierwszą połowę atakowali raz po raz, ale za każdym razem albo zatrzymywał ich Kelemen, albo nie trafiali do bramki. Chwilę po karnym Barana Marcin Żewłakow kopnął w boczną siatkę, a w 8. minucie Nowak nie wykorzystał świetnego podania Mateusza Maka i w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Kelemen. Kolejne okazje? Proszę bardzo - w 9. minucie Nowak kopnął nad bramką, a w 31. minucie jego uderzenie przed bramką zatrzymał Łukasz Gikiewicz. Jeszcze przed przerwą oko w oko z Kelemenem znalazł się Mak, ale bramkarz Śląska odbił i jego strzał, i dobitkę Nowaka.

Wrocławianie dla bardzo dobrze grających gości byli tylko tłem.

W drugiej połowie Śląsk wyraźnie podniósł się z kolan. Nie był może drużyną lepszą od bełchatowian, ale też nie było już przewagi drużyny Kieresia. Właściwie do końca spotkania goście mieli tylko jedną okazję bramkową, ale Kelemen pewnie obronił strzał Żewłakowa. Wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, po którym Śląsk na długo zapomni o mistrzostwie Polski, a PGE GKS będzie czuł duży niedosyt, ale w sumie nie będzie narzekał na wywieziony z Wrocławia punkt.

I tak by pewnie było, gdyby nie gwizdek Adama Lyczmańskiego, który zabrzmiał dla bełchatowian wyjątkowo fałszywie. W 84. minucie Jacek Popek przepychał się w polu karnym z Cristianem Diazem, a sędzia uznał, że kapitan bełchatowskiej drużyny faulował. Jego koledzy protestowali, ale na nic to się nie zdało. Diaz ustawił piłkę jedenaście metrów od bramki i strzelił blisko słupka. Sapela dobrze wyczuł jego intencje, ale nie zdołał sięgnąć piłki.

Ten mecz był najlepszym dowodem na to, jak niesprawiedliwym sportem jest piłka nożna, bo zdarza się, że zespół, który prezentuje się lepiej (a w tym przypadku znacznie lepiej) i mimo to jednak przegrywa.

Bełchatowianie z coraz większym niepokojem powinni spoglądać w dół tabeli, bo są już niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. A spadek dla PGE GKS, z powodów finansowych, mógłby oznaczać koniec klubu na poważnym poziomie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto