18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Show się skończył, talent został

Maciej Wiśniewski, Karolina Wojna
Joanna Dobroszek
Joanna Dobroszek archiwum prywatne
Niektórym zostały tylko wspólne fotografie, innym złe wspomnienia, jeszcze innym kontakty z nazwiskami ludzi z muzycznego biznesu. Czy dla bełchatowskich i piotrkowskich uczestników programów typu „talent show„ występ w telewizji przełożył się na sukces w showbiznesie

Niektórym zostały tylko wspólne fotografie, innym złe wspomnienia, jeszcze innym kontakty z nazwiskami ludzi z muzycznego biznesu. Czy dla bełchatowskich i piotrkowskich uczestników programów typu „talent show„ występ w telewizji przełożył się na sukces w showbiznesie

Każdy ma prawo spełniać swoje marzenia - mówi pewnie Ania Frontczak Piotrkowa. Jeszcze do niedawna kojarzona głównie jako uczestniczka telewizyjnej "Bitwy na głosy", lada moment autorka singla. "Emily", piosenka, której jest współautorką będzie miała premierę jeszcze w styczniu.

- Troche boję się reakcji ludzi - przyznaje Ania, absolwentka ZSP nr 2, studentka fizjoterapii w Policealnej Szkole Samorządu Województwa Łódzkiego im. M. Kopernika oraz Kosmetologii na Wyższej Szkole Informatyki w Łodzi, a od kilku dni początkująca artystka wytwórni "My Music", z którą pracują Jula, Mezo czy Ewa Jach. Jej droga do własnego singla, a prawdopodobnie teledysku i płyty zaczęła się w piotrkowskim MOK, gdzie przez lata ćwiczyła śpiew.

Jednym z najważniejszych punktów dla Ani była "Bitwa na głosy", w której brała udział ubiegłorocznej wiosny. - Bitwa dała mi popularność, doświadczenie, kontakty - ocenia dziś piotrkowianka, która udział w programie wspomina bardzo pozytywnie.

Do show zgłosiła się w ostatniej chwili, trochę z przypadku.- Wcześniej próbowałam do X-Factora, ale nie wyszło, na casting przyszłam chora - przyznaje. W "Bitwie" już początek był obiecujący - Ania okazała się 5000. uczestniczką castingu - był tort, konfetti, gratulacje. Potem z drużyną Moniki Kuszyńskiej doszła do 6. odcinka. Każdy z występów dawał nowe obycie z kamerą i nowe doświadczenia pracy nad głosem i utworami.

- W telewizji to wygląda zupełnie inaczej, wszyscy są wyluzowani, uśmiechnięci - dziś opowiada. Za kulisami oprócz ciężkiej pracy był stres, obawy co do reakcji publiczności, trema. To co wyniosła z programu wykorzystuje cały czas, a jej prywatną sceną stał się internet. Ania wrzuca swoje nagrania na youtube, prowadzi blog, ma swój profil i fanów na Facebooku.

Czym jest wsparcie fanów poznała właśnie podczas "Bitwy". - Miałam grupę, która przyjeżdżała tylko dla mnie - wspomina ciepło. Dziś ze wszystkimi utrzymuje kontakt.

O talent show na swojej drodze artystycznej otarł się też piotrkowski zespół The Stress. Grupa licealistów, którzy startowali do "Must be the music" nie wyklucza, że spróbuje sił w kolejnych edycjach. W tej ubiegłorocznej, docierający się zespół... zjadł stres.

- Można tak powiedzieć - śmieje się dziś Adam Lalek, założyciel i gitarzysta zespołu. Próbowali swoich sił w precastingu, gdzie usłyszeli sporo pochwał, ale to nie wystarczyło do biletu na prawdziwy casting przed kamerami i z telewizyjnym jury. Adam, Szymon Piórkowski i Paweł Łągwa są przykładem, że aby wydać singiel, nad którym pracują, wystarczy talent bez show.

- Ale nie wykluczamy, że znów spróbujemy, teraz np. nie było castingu w Łodzi i skupiliśmy się na pracy nad singlem - przyznaje Adam.

Spośród tych, którzy w talent show wzięli udział, nie wszyscy mają dobre zdanie o tego typu programach. - Telewizja to wielkie kłamstwo i bagno, krzywdzą ludzi i robią z nich małpki - tak o swoim występie w programie X-Factor mówi bełchatowianka Joanna Dobroszek. - Po podpisaniu umowy z producentem uczestnik nie ma nic do gadania, a jeśli nie akceptujesz repertuaru, to musisz zapłacić karę 20 tys. zł - dodaje z niesmakiem.

W jej przypadku, podobnie jak wielu innych osób, udział w telewizyjnym show nie przełożył się na karierę w showbiznesie. Rozpadł się nawet jej zespół Sweet Rebels, z którym występowała w programie.

- Grałyśmy razem koncerty przez jeden sezon, nagrałyśmy jedną piosenkę, ale wiązało się to z dużymi kosztami - mówi Joanna Dobroszek. - Żaden producent się nami nie zajął, a X-Factor wręcz nas skrzywdził, bo nie dał możliwości zaprezentowania tego, co byśmy chciały. Po programie każda poszła w swoją stronę - dodaje.

Joanna założyła własną agencję artystyczną, prowadzi zajęcia jako instruktorka tańca i nie ukrywa, że udział w programie wykorzystuje do własnej reklamy. Tyle zostało jej z X-Factor.

Podobną drogą poszła też Marta Krawczyk, która jako licealistka wystąpiła w TVN-owskiej produkcji "Droga do gwiazd".

- Program się kończy i tyle, udział w nim nie pomógł mi w żaden sposób w drodze artystycznej - mówi. - Nie przełożyło się to na propozycje, czy kontrakty. Sama jeździłam na warsztaty, żeby się szkolić.

Dzisiaj Marta Krawczyk uczy śpiewać dzieci w Miejskim Centrum Kultury w Bełchatowie. Prowadzi też zajęcia teatralne. Jest aktorką, choć częściej śpiewa. Często można ją usłyszeć podczas lokalnych imprez.

Owszem, występ w telewizji to okazja do poznania wielu ciekawych ludzi, ale niekoniecznie producentów muzycznych, którzy zainwestują pieniądze i czas w rozwój talentów nieznanych ludzi. Znajomość z Michałem Wiśniewskim jedynie przez Facebooka podtrzymuje bełchatowianin Paweł Bauer, który w drużynie tego artysty wystąpił w "Bitwie na głosy" - superprodukcji TVP.

- To typowa kurtuazja, jakieś życzenia na święta czy urodziny - mówi Paweł. - Może to moja wina, że nie szukałem kontaktów w showbiznesie, a tam trzeba rozpychać się łokciami, ale ja jestem skromny. Mam miłe wspomnienia i zdaję sobie sprawę, że ciężko się przebić.

Z całego zespołu Michała Wiśniewskiego tylko jedna uczestniczka została wokalistką w jego zespole. Reszta się rozjechała. Paweł Bauer ma swój zespół. Grają na weselach.

- Śmiejemy się, że jesteśmy z trójmiasta, bo zespół tworzą osoby z Bełchatowa, Piotrkowa i Radomska - mówi. - Robię to co lubię, czyli śpiewam i z tego się utrzymuję. Każdy występ traktuję poważnie, nawet jak gram na weselu, to wyobrażam sobie, że to mój własny koncert - dodaje.

Paweł pisze magisterkę i marzy, że kiedyś założy zespół w klimacie pop i swing. Wzoruje się m.in. na Mietku Szcześniaku. Ma nawet koleżankę, która chce zostać jego menedżerką. Wciąż jednak nie ma muzyków.

- W Bełchatowie jest wiele kapel rockowych, czy punkowych, ale to nie mój styl- mówi.

Po niepowodzeniu w pierwszej edycji X-Factor ponownie swoich sił chce spróbować w tym programie Marta Ławska. Bełchatowianka przeszła już pierwsze eliminacje do trzeciej edycji show.

Jak sama mówi, udział w pierwszej edycji pozwolił jej zmienić siebie. W ciągu roku schudła 30 kilogramów.

- Kiedyś nie przywiązywałam dużej roli do tego jak wyglądam, dzisiaj wiem, że chcąc występować na scenie prezencja jest ważna - mówi. - Zmieniłam dietę, bywa, że po 4 godz. ćwiczę w klubie fitness. Pokochałam zumbę i mam w planach zostać instruktorką fitness - dodaje.

Dla Marty liczy się jednak przede wszystkim muzyka i scena, z którą wiąże swoją przyszłość. Ona również ma swój zespół, który gra covery, ale w planach są własne aranżacje.

- Nie ukrywam, że udział w kolejnym X-Factorze traktuję jako szansę na promocję mojego zespołu - mówi.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto