Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruch Chorzów - PGE GKS 2:1. Lacić zapatrzył się w siatkarzy, Kosowski wyrzucony z boiska

Paweł Hochstim
Niespełna półtora roku temu walczący o grę w Lidze Europejskiej piłkarze PGE GKS Bełchatów przegrali w Chorzowie z Ruchem 0:1 po problematycznym rzucie karnym podyktowanym w końcówce meczu. W sobotę na ul. Cichej w Chorzowie znów górą był Ruch i znów po karnym w końcówce, choć tym gospodarzom należała się jedenastka.

- No tak, dotknąłem piłkę ręką w polu karnym - przyznał po meczu Mate Lacić, ale dziwne byłoby, gdyby udawał, że nic się nie stało, bo zagranie było bardzo widoczne. Najciekawsze jest jednak, że główny sędzia Paweł Raczkowski zagrania Lacicia w 93 minucie ewidentnie nie widział, bo karnego podyktował kilka sekund później, po podpowiedzi od asystenta. Bełchatowianie próbowali protestować, ale robili to bez przekonania. Pewnie wiedzieli, że nie mają racji. Jedenastkę pewnie wykorzystał Paweł Abbott i zapewnił Ruchowi zwycięstwo.

Wcześniej mecz był raczej wyrównany, choć optyczną przewagę mieli chorzowianie. Łukasz Sapela kilka razy musiał interweniować, choć groźnych sytuacji nie było. Aż do 61. minuty, gdy po rzucie rożnym Sapela wybił piłkę na przedpole, a tam stał zupełnie niepilnowany Arkadiusz Piech, który pewnym strzałem z woleja zapewnił Ruchowi prowadzenie. Patrząc wcześniej można było spodziewać się takiego scenariusza, bo Ruch w sobotę był w stanie strzelić gola jedynie po błędach graczy PGE GKS. Trzeba chorzowianom oddać, że potrafili kiksy rywali wykorzystać.

A mogło być zupełnie inaczej, bo minutę przed stratą gola w idealnej sytuacji znalazł się Dawid Nowak. Jedyny raz zagapił się były gracz PGE GKS Rafał Grodzicki i Nowak wyszedł sam na sam z Marko Perdijciem. Napastnik PGE GKS strzelił bardzo mocno, ale chorzowski bramkarz spisał się wyśmienicie, wybijając piłkę na rzut rożny. A już chwilę później to Ruch miał rożnego, który zakończył się zdobyciem gola.

Nowak też przed przerwą miał szansę na gola, gdy ograł Grodzickiego, ale sędzia dopatrzył się faulu na obrońcy Ruchu. Obaj piłkarze z pewnością się przepychali, ale trudno pozbyć się wrażenia, że w wielu mocnych europejskich ligach sędzia w podobnej sytuacji nakazałby grać dalej. Tym bardziej, że Grodzicki upadł bardzo teatralnie.

Bełchatowianie zagrali w meczu w Chorzowie tak samo, jak w poprzednich sezonach, oddając inicjatywę Ruchowi i czekając na kontrataki. Tak jak w dwóch ostatnich meczach na stadionie przy ul. Cichej skończyło się jednak porażką. Szkoda, że zespół trenera Pawła Janasa nie zaprezentował odważniejszej piłki, bo już po pierwszym meczu widać, że chorzowianie są bardzo przeciętnym zespołem, którego jedynym celem w tym sezonie będzie utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie.

Janas zaskoczył ustawieniem zwłaszcza linii środkowej, gdzie rolę defensywnych pomocników pełnili Łukasz Bociak i wypożyczony z Legii Warszawa Damian Zbozień. Lepiej zaprezentował się ten drugi, który prawdopodobnie w najbliższym meczu będzie pełnił rolę defensywnego pomocnika w duecie z Grzegorzem Baranem. Byłego piłkarza Ruchu chyba zabolało posadzenie na ławce rezerwowych, bo po wejściu na boisku grał jeszcze ambitniej, niż zwykle. Miał też duży udział w akcji, po której Marcin Żewłakow zdobył wyrównującego gola. Jego podanie do Dawida Nowaka było przedniej marki. Zresztą ta akcja może być przykładem, jak należy wyprowadzać szybki kontratak. Kilka szybkich podań w środku pola, doskonałe zagranie Barana do Nowaka, a następnie wycofanie piłki do Żewłakowa, który płaskim strzałem pokonał Perdijcia powinno być pokazywane na szkoleniach młodych piłkarzy.

Bełchatowianie z pewnością mogliby wrócić z Chorzowa z punktami, a stało się inaczej nie tylko dlatego, że Lacić zapatrzył się w siatkarzy PGE Skry Bełchatów i w obronie podbił piłkę ręką. Już po wyrównaniu na 1:1 bełchatowianie wyraźnie zaczęli grać na czas, choć śmiało mogli zaatakować, nawet grając w dziesiątkę, bo w 82. minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Kamil Kosowski. Nie ma wątpliwości, że w bełchatowskiej drużynie grają lepsi piłkarze, niż w Ruchu, ale gracze Janasa nawet nie próbowali tego udowodnić, zadowalając się remisem.

W sobotę piłkarze PGE GKS zagrają na własnym stadionie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. I to będzie pierwszy w tym sezonie mecz, który bełchatowski zespół będzie musiał wygrać. Innego wyjścia nie będzie.

Ruch Chorzów - PGE GKS Bełchatów 2:1 (0:0)
Piech 61, Abbott 90+4 k. - Żewłakow 80
Żółte kartki: Kamil Kosowski, Dawid Nowak
Czerwona kartka (za drugą żółtą): Kamil Kosowski 82
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów 4 000.
Ruch Chorzów: Matko Perdijic - Igor Lewczuk, Żeljko Djokic, Rafał Grodzicki, Marek Szyndrowski - Wojciech Grzyb (83. Jakub Smektała), Gabor Straka, Marcin Malinowski, Łukasz Janoszka (89. Marek Zieńczuk) - Maciej Jankowski (56. Paweł Abbott), Arkadiusz Piech.
PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Maciej Szmatiuk, Mate Lacić, Jacek Popek - Tomasz Wróbel, Miroslav Bożok, Damian Zbozień (77. Marcin Żewłakow), Łukasz Bocian (69. Grzegorz Baran), Dawid Nowak - Grzegorz Kuświk (46. Kamil Kosowski).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto