Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzice pytają, czy prezydent puściłby wnuka na plac zabaw przy ul. Czaplinieckiej

Magda Buchalska-Frysz
Julia i Beata, tak jak ich koleżanki i koledzy, chciałyby placu zabaw z prawdziwego zdarzenia
Julia i Beata, tak jak ich koleżanki i koledzy, chciałyby placu zabaw z prawdziwego zdarzenia Ewa Drzazga
Blok nr 100 przy ul. Czaplinieckiej, popularnie zwany w Bełchatowie setką, leży na obrzeżach miasta. Wygląda trochę jak zapomniany, także pod względem wyposażenia małego placu zabaw, który się tam znajduje. Rodzice dzieci, korzystających z placu, a tych na co dzień jest około trzydziestu, skarżą się, że od dłuższego czasu nie mogą doprosić się w magistracie, by ktoś zajął się tym miejscem. Twierdzą, że po prostu są zbywani .

Wioletta Boczek, która na plac zabaw przy swoim bloku przychodzi z synem, przed dwoma laty napisała pismo do urzędu, prosząc o wymianę zabawek. Zebrała podpisy od innych rodziców, było ich 30 - 40, i zaniosła do magistratu. Odpowiedzi, nie doczekała się do dziś. - Po pół roku poszłam zapytać, co z naszą prośbą - mówi kobieta. - Od tego czasu ciągle słyszę - "nie ma funduszy" "jesteśmy na etapie projektowania budżetu" albo że "może będą jakieś unijne fundusze". Co cztery miesiące dopytuję o naszą sprawę, ale bez żadnego rezultatu. Próbowałyśmy też kilkakrotnie, razem z innymi mamami, umówić się na spotkanie z panem prezydentem. Informowałyśmy sekretarkę, w jakiej sprawie chcemy się spotkać. Chciałyśmy zrobić zdjęcia i zapytać pana prezydenta, czy puściłby tam swojego wnuka. Niestety, nie udało nam się do niego dostać.

Wioletta Boczek przypomina, że w "setce" mieszka już od 14 lat i przez ten czas nic na placu nie było robione. - Karuzela nie ma kółka i siedzeń, tylko pręty, podobnie jak konik. A zjeżdżalnia dosłownie się rozsypuje. Nawet piachu nam nie wymienili, tylko dosypali na ten stary.

Urzędnicy bronią się przed zarzutami, choć Beata Kwiecińska-Pintos, rzecznik prezydenta miasta, przyznaje, że nie ma dla rodziców dobrych wieści. - Piaskownica została tam w ubiegłym roku wymieniona na nową - zaznacza na wstępie. - Jest też faktycznie kilka starych urządzeń zabawowych, które nadają się do usunięcia. Na pewno więc potrzeba wybudować tam plac zabaw... Jeśli jednak stoi się przed wyborem, czy zrobić plac zabaw dla jednego bloku, czy dla całego osiedla, to ten wybór wydaje się być oczywisty. Przy zakupnie i montażu nawet pojedynczych zabawek trzeba liczyć się z wydatkiem kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

W tegorocznych planach są tylko fundusze na bieżące utrzymanie i remonty już istniejących placów zabaw. - Nie mogę jednak obiecać, że za te pieniędze będą dokonane zakupy - mówi Beata Kwiecińska-Pintos, dodając, że dzieci mogą korzystać z zabawek na osiedlu Czapliniecka.

Rodzice z "setki" zapowiadają, że sprawy nie odpuszczą i będą starali się porozmawiać z prezydentem.

Nowe zabawki nie pojawią się też na placu na os. Binków w okolicy parku. O sprawie pisaliśmy po sygnale naszej Czytelniczki. W kilku urządzeniach brakowało tam desek i szczebelków, na środku straszyły rozrzucone resztki huśtawki. Po naszej interwencji miasto usunęło pozostałości po huśtawce, jednak - jak mówi Czytelniczka - reszta została jak przedtem. - Jeśli są tam zabawki, których stan zagraża bezpieczeństwu, zostaną usunięte - obiecuje rzeczniczka.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto