Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PGE GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław 0:1

Bogusław Kukuć
Dziewiętnastoletni dubler Łukasza Sapeli, wychowanek klubu,  Łukasz Budziłek nie zdołał uchronić PGE GKS od porażki
Dziewiętnastoletni dubler Łukasza Sapeli, wychowanek klubu, Łukasz Budziłek nie zdołał uchronić PGE GKS od porażki Dariusz Śmigielski
Sobotni mecz PGE GKS przejdzie do annałów jako pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie Śląska w Bełchatowie. Wrocławianie już istnieją w historii brunatnego klubu, bo w 1995 roku z nimi GKS zdobył pierwszy punkt po awansie do grona najlepszych.

Gospodarze byli w czwórce drużyn, które w tym sezonie nie przegrały meczu na swoim stadionie (obok Jagiellonii, Wisły i Arki). Wydawało się, że w spotkaniu z przedostatnim zespołem przedłużą tę passę, co pozwoli im utrzymać wysoką trzecią lokatę. Ale tak się nie stało i bełchatowianie doznali pierwszej porażki przed własną publicznością od 26 marca tego roku (z Zagłębiem Lubin 1:3). Była to zarazem pierwsza przegrana w Bełchatowie pod wodzą Macieja Bartoszka.

Wątek trenerski był zresztą dodatkowym podtekstem meczu. Gości prowadzi trener Orest Lenczyk pod wodzą, którego zarówno Śląsk jak i GKS awansowały do europejskich pucharów. Kiedy mama zmieniała pieluszki małemu Maciusiowi, to Lenczyk z Wisłą rozpoczynał sezon, który zakończył w 1978 roku mistrzostwem Polski z krakowskim klubem. Przewaga doświadczenia była po stronie trenera wrocławian, który wykorzystał dodatkowy atut, bo znał GKS.

Były obawy czy gospodarze zdołają zastąpić lukę po kontuzjowanym podstawowym bramkarzu Łukasza Sapeli. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie GKS wystąpił 19-letni Łukasz Budziłek. Ten wychowanek klubu debiutował w poprzedniej kolejce, gdy w drugiej połowie meczu z Widzewem zastąpił kontuzjowanego Sapelę.

W pierwszej połowie wydawało się, że obsada bramki gospodarzy nie będzie problemem, bo rywale tylko się bronili i Budziłek był bezrobotny. Do przerwy inicjatywę mieli gospodarze grający już z rekonwalescentami, ruchliwym Tomaszem Wróblem i Marcinem Żewłakowem, którzy nie mogli wystąpić z Widzewem.

Bełchatowianie strzelali zbyt mało (pierwszy raz Żewłakow z 20 m w 13 min) i nie stworzyli klarownych okazji bramkowych, ale wynik powinien się zmienić np. po strzale głową z 8 min. niepilnowanego Da Silvy w 22 min. czy główce Zlatko Tanevskiego w 38 min.

Obraz gry zmienił się od pierwszych minut drugiej połowy. Sygnał do ataków dał Sebastian Mila, który z strzałem z dystansu po raz pierwszy zmusił bramkarza GKS do interwencji. Kluczowy moment spotkania nastąpił w 50 min. Ojcami porażki GKS okazali trzej byli piłkarze ŁKS. Świetnym prostopadłym podaniem z połowy boiska popisał się Mila. Piłkę przejął Łukasz Gikiewicz, który posadził na ziemię Marcina Drzymonta i wyłożył piłkę do biegnącego lewą stroną Vuka Sotirovicia. Bośniak okazał się sprytniejszy od Macedończyka Tanevskiego i pokonał Budziłka.

Po stracie gola gospodarze zaczęli grać nerwowo. Nie można odmówić im ambicji, ale ich ataki były chaotyczne, a defensywa Śląska dobrze zorganizowana, twarda i wierząca w sukces. GKS próbował zaskoczyć Mariana Kelemena strzałami zza pola karnego. Nie mogąc przedostać się w bezpośrednie sąsiedztwo bramki strzeżonej przez Mariana Kelemena próbowali zaskoczyć golkipera gości strzałami z dystansu. Najwięcej kłopotów słowackiemu bramkarzowi sprawiło uderzenie Macieja Małkowskiego w 69 min, lecz piłka po widowiskowej paradzie Kelemana wyszła na róg. Trzy zmiany dokonane przez trenera Bartoszka nie zmieniły obrazu gry. Trójka dublerów była równie nieskuteczna. Na domiar złego wrocławskie kontrataki stwarzały sytuacje bramkowe. W 66 min. po dośrodkowaniu z lewej Gikiewicz znów przepchnął Drzymonta i strzelił po ziemi tuż obok słupka. Na kwadrans przed końcem Sotirović główkował z bliska, ale przeszkodził mu skaczący przed nią Gikiewicz. Na 6 min. przed końcem oklaski zagrał Budziłek, który wygrał pojedynek sam na sam ze zdobywcą gola. Gospodarze desperacko atakowali do ostatnich sekund doliczonego czasu gry, ale limit szczęścia wyczerpali w końcówce meczu poprzedniej kolejki.

PGE GKS Bełchatów – Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)
Gol: Vuk Sotirović (50)
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 2800
PGE GKS: Budziłek - Tanevski, Lacic, Drzymont, Popek - Wróbel (55 Nowak), G Baran (79 Cetnarski), Gol, da Silva, Małkowski - Marcin Żewłakow (62 Kuświk). Trener: Maciej Bartoszek.
Śląsk: Kelemen - Socha, Celeban, Fojut, Wołczek- Sobota (68 Madej), Sztylka, Kaźmierczak, Mila - Gikiewicz, Sotirović (85 Jezierski). Trener: Orest Lenczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto