Bełchatowianie zaczęli nerwowo, bo pierwsze trzy punkty zdobyli gospodarze. Mistrzowie Czarnogóry właściwie w ogóle nie popełniali błędów, a ich przewaga cały czas rosła. Wreszcie po bloku na Bartoszu Kurku było 13:8 dla Budvanskiej Rivijery. Ale wtedy PGE Skra włączyła piąty bieg i... zdobyła osiem punktów z rzędu. Kapitalne zagrywki Marcina Możdżonka i aż cztery skuteczne bloki w krótkim czasie pozbawiły Czarnogórców szansy. Ich trener brał przerwy, wprowadził nawet na boisko mistrza olimpijskiego z Sydney Veljko Petkovicia, ale na Skrę nie było silnych. O różnicy w umiejętnościach niech świadczy fakt, że Konstantin Cupković w ekipie z Budvy był gwiazdą, a w klubie z Bełchatowa jest jedynie rezerwowym.
Spotkanie w niewielkiej hali, do której wchodzi się przez... uliczną kawiarnię, nie cieszyło się zainteresowaniem kibiców, choć Cupković jeszcze w dniu meczu rano zapewniał swoich kolegów z PGE Skry, że na trybunach będzie komplet publiczności. Mimo, iż wejście było bezpłatne, fanów na trybunach nie było wielu. Zespół z Budvy ma poważny problem, bo w Czarnogórze nie ma już ligi siatkarskiej, a Budvanska Rivijera jest właściwie jedynym zespołem w kraju. Liga Mistrzów to dla tego zespołu wielkie święto i możliwość gry.
W czwartek, po przegraniu pierwszego seta, zespół z czarnogórskiego kurortu długo nie umiał się podnieść i powalczył dopiero w trzeciej partii. Z kolei gracze trenera Jacka Nawrockiego byli rozluźnieni i popisywali się efektownymi zagraniami. W ataku błyszczeli Mariusz Wlazły i Kurek, raz po raz atakujący z potworną siłą w boisko gospodarzy. Do tego Wlazły dołożył mocną i skuteczną zagrywkę, z którą rywale sobie nie radzili.
A jeszcze przed meczem trener Nawrocki nie ukrywał, że nieco obawia się tego spotkania. Wynikało to jednak raczej nie z siły drużyny z Budvy, a z faktu, że bełchatowianie mieli problemy z uzyskaniem informacji na jej temat. - Pierwszy set może być troszkę nerwowy i rozpoznawczy - dodawał Michał Winiarski i się nie mylił.
W piątek w południe mistrzowie Polski rozpoczną podróż do kraju. Najpierw pojadą autokarem do Podgoricy, skąd o godz. 15.30 odlecą do Budapesztu, a z kolei ze stolicy Węgier przylecą do Warszawy. Na miejscu spodziewani są przed godz. 20, ale do domów nie wrócą, bo już w niedzielę o godz. 16 zagrają w Warszawie mecz z AZS Politechniką. - Nie ma sensu wracać wieczorem do Bełchatowa, by następnego dnia znów jechać do Warszawy. A tak spokojnie potrenujemy w sobotę - mówi Nawrocki.
W poniedziałek wieczorem siatkarze PGE Skry będą już w Łodzi, gdzie w środę o godz. 18 zagrają w Lidze Mistrzów z Tours VB. Spotkanie z wicemistrzem Francji odbędzie się w hali sportowej przy ul. Skorupki, a bilety można kupować za pośrednictwem strony internetowej klubu www.skra.pl.
Budvanska Rivijera Budva - PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 17:25, 22:25)
Budva: Dabović, Cacić, Marković, Raić, Dukić, Ćuk, Rasović (libero) oraz Petković, Stevanović, Papović (libero). Trener: Veselin Vuković.
PGE Skra: Falasca, Możdżonek, Winiarski, Wlazły, Kurek, Pliński, Zatorski (libero) oraz Woicki, Atanasijević, Cupković, Kooistra. Trener: Jacek Nawrocki.
Drugi mecz grupy F, Tours VB - ACH Volley Lubljana, zakończył się po zamknięciu tego wydania.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?