Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koalicja tylko z rozsądku?

Ewa Drzazga
Ewa Drzazga
Czy wniosek Marka Chrzanowskiego o odwołanie zarządu PGM to zapowiedź politycznego tsunami w Bełchatowie? Na półtora roku przed wyborami w koalicji niespokojnie

Autentyczne zagrożenie dla koalicji, sprawdzanie, na ile można sobie pozwolić, czy polityczne bicie piany? Jakie będą konsekwencje wniosku prezydenta Marka Chrzanowskiego o odwołanie prezesa i wiceprezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Bełchatowie?

Na pozór nic wielkiego. Prezydent Bełchatowa na posiedzeniu rady nadzorczej miejskiej spółki złożył wniosek o odwołanie członków zarządu. Szkopuł w tym, że ci członkowie zarządu ,,do odwołania" to politycy dwóch koalicyjnych ugrupowań, powołani na te stanowiska raptem kilka miesięcy temu. I że w żadnej innej miejskiej spółce koalicjanci prezesów już nie mają. Na dodatek wcześniej nie było też żadnych sygnałów dotyczących tego, że praca Waldemara Błońskiego (prezes, związany z Platformą Obywatelską) i Dariusza Matusiewicza (wiceprezes, polityk Ziemi Bełchatowskiej) mogłaby się nie podobać.

Wniosek prezydenta był też zaskoczeniem dla tych, którzy prezesów mieliby odwoływać, czyli dla członków rady nadzorczej. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że po tym, jak wniosek padł, na sali zapanowała, delikatnie mówiąc, konsternacja. Obrady przerwano.
Prezes PGM nie chce komentować sprawy. Waldemar Błoński odsyła do szefa rady nadzorczej spółki. Ale przewodniczący tego gremium, czyli Krzysztof Chwiałkowski (notabene także polityk Platformy) przyjął podobną strategię, bo z pytaniami o odwołanie odsyła z kolei do właściciela, czyli do prezydenta Marka Chrzanowskiego. I tu błędne koło się zamyka, bo prasowe służby prezydenta w ogóle nie odpowiedziały na pytania dotyczące odwołania zarządu spółki. Nie było też w tej sprawie żadnego dementi.

O co zatem w tym wszystkim chodzi? Ci, którzy rozmawiać na ten temat chcą, zgodnie twierdzą, że była to decyzja, którą Marek Chrzanowski podjął sam, bez konsultacji z koalicjantami, choć wniosek dotyczył polityków z ,,partnerskich" ugrupowań. Grzegorz Gryczka, szef Ziemi Bełchatowskiej i jeden z tych, który dowiedział się o sprawie już po fakcie (gdy zadzwonił do niego wiceprezes PGM), mówi wprost, że takie decyzje to ewidentnie decyzje polityczne i powinny być konsultowane w gronie koalicjantów. Tym bardziej, że merytorycznie dla takiego wniosku uzasadnienia, jak powtarza Gryczka, nie było.

I właśnie na ten temat lider Ziemi ma rozmawiać z prezydentem.

Inna rzecz, że uprawnienia prezydenta, jako jedynego przedstawiciela zgromadzenia wspólników (w przypadku spółek miejskich) pozwalają mu na podobne ruchy personalne. O tym mówi z kolei Edward Olszewski, szef prezydenckiego PLUS-a.
- Prezydent nie musi konsultować swoich decyzji w tym zakresie - zaznacza Olszewski. Na pytanie, czy wniosek był wcześniej uzgadniany z liderami PLUS-a, odpowiada, że prezydent nie musi pytać o wszystkie sprawy zarządu tego ugrupowania.
Jednocześnie Edward Olszewski nie spodziewa się, by prezydencki wniosek doprowadził do rozpadu koalicji.
- To są problemy, które można i trzeba przedyskutować - mówi szef PLUS-a. - W życiu publicznym także pojawiają się trudne i zaskakujące kwestie. Je też trzeba umieć rozwiązywać.

W podobnym, asekuracyjnym tonie wypowiada się Włodzimierz Kula, jeden z liderów PO w Bełchatowie. Jak zaznacza, są odwołania i są żółte kartki. Być może, dywaguje Kula, ten wniosek był właśnie takim ostrzeżeniem dla prezesa i wiceprezesa?
- Czy będzie polityczne tsunami? - zastanawia się polityk PO. - Tsunami jest nieprzewidywalne, nie wiadomo, kiedy się pojawi. Tymczasem o sprawie odwołania wszyscy mówią. Tak naprawdę, to dopóki ono nie nastąpi, nie ma tematu - mówi.

O co zatem chodzi w tej zagrywce? Żaden z lokalnych polityków oficjalnie mówić o tym nie chce. ,,Off the record" są już bardziej rozmowni. Teoria, która powtarza się dosyć często głosi, że wniosek prezydenta Chrzanowskiego można czytać jako działania zmierzające do zaakcentowania jego roli w mieście, podkreślenia, że to on rozdaje tu karty i że jeśli będzie chciał, to przeprowadzi swoją wolę, jaka ona by nie była. Mamy też podobno do czynienia z deklaracją, że kończyć z polityką nie zamierza i będzie się ubiegał o czwartą kadencję... Czy jako kandydat PLUS-a?
- Nie jestem przekonany - mówi jeden z polityków.

Mówi się również, że wydarzenia ostatniego tygodnia to przejawy socjotechniki nazywanej "zarządzaniem przez konflikt". Ale równie często powtarza się opinia, że prezydent zwyczajnie sprawdza koalicjantów. Sonduje, do czego są gotowi się posunąć. Na faktyczny rozpad układu PLUS-PO- ZB mało kto dziś liczy. Choć trzeba przyznać, że dzień po prezydenckim wniosku wśród koalicjantów PLUS-a zapanował lekki popłoch. Liderzy Platformy i Ziemi nie kryli zdenerwowania. Rozemocjonowani byli jednak najbardziej sposobem, w jaki działał Marek Chrzanowski.

Okazało się jednak, że o polityczne konsekwencje odwołania zarządu PGM też się martwili. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że o przystąpienie do nowej koalicji pytani byli już radni lewicowi. Bo gdyby ten obecny układ się rozpadł, to przy każdym innym wariancie, przysłowiowym języczkiem u wagi byliby właśnie lewicowi samorządowcy.
Jeden z nich, Marcin Rzepecki, wprost pytany o to, czy go w tej sprawie sondowano, nie zaprzecza.

- Ale nie wierzę, że ta koalicja się rozpadnie - mówi Rzepecki. - Nie półtora roku przed wyborami. Tym bardziej, że przynajmniej w przypadku powiatu, obecny budżet może służyć tylko administrowaniu. Mówiąc wprost, nie ma się o co bić - stwierdza.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto