Na początku kwietnia minął dokładnie rok od zmian właścicielskich w PGE GKS Bełchatów. Minister zakręcił kurek pieniędzy z kopalni, a nowym właścicielem został Bełchatowsko-Kleszczowski Park Przemysłowo-Technologiczny. Dzięki "pospolitemu ruszeniu" miasta, które jako większościowy udziałowiec parku zmobilizowało do pomocy finansowej lokalne firmy, udało się uniknąć dramatycznej sytuacji i klub nie trafił w obce ręce.
Dwanaście miesięcy temu, kiedy po zmianach właścicielskich GKS udało się wyprowadzić na prostą, nowy udziałowiec przedstawiał jego przyszłość w różowych barwach. Została podpisana trzyletnia umowa z PGE na 18 mln zł, pojawili się nowi lokalni sponsorzy. Wszystko miało dać stabilność i utrzymanie drużyny na dobrym ligowym poziomie.
Jak jest dziś?
- Minął rok i rzeczywistość okazała się niezwykle brutalna. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się czasów, w których mój ukochany klub będzie miał kłopoty finansowe, a niestety coraz głośniej słychać, że tak właśnie jest - mówi pan Tadeusz, wieloletni kibic Gieksy, który właśnie odebrał kartę kibica w klubie. - Mimo wszystko postanowiłem wesprzeć klub kupując karnet i kartę kibica - dodaje.
Jak duże są to kłopoty, nikt dziś oficjalnie nie chce potwierdzić. Nieoficjalnie wiadomo, że klub zalega z płaceniem piłkarzom. Za minione miesiące nie otrzymywali części pensji i premii. W styczniu zawodnicy dostali połowę kwoty, w lutym 75 procent. Klub ma też opóźnienia z płatnościami dla firm zewnętrznych, które świadczą mu usługi. Nieoficjalnie mówi się, że zaległości finansowe mogą sięgać co najmniej pół miliona złotych.
Jacek Zatorski, prezes PGE GKS Bełchatów, o tym, ile pieniędzy w klubie brakuje, nie chce mówić. Potwierdza jednak, że od jakiegoś czasu są problemy z finansami, jednak wierzy, że wkrótce PGE GKS wyjdzie na prostą.
- To są przejściowe problemy finansowe. Nie chciałbym w tej chwili zdradzać szczegółów, bo to niczemu nie służy, ale rzeczywiście jakieś nieduże zaległości są - twierdzi Jacek Zatorski. - Te problemy nie wpływają na działalność GKS. Klub funkcjonuje, bierze udział w rozgrywkach, nie ma zagrożenia, aby drużyna w tym sezonie przestała grać w lidze.
W ostatnich tygodniach władze klubu prowadziły intensywne rozmowy z nowymi potencjalnymi sponsorami...
- Są to firmy lokalne, ale także te z terenu całego kraju - mówi Zatorski. - Rozmowy są na końcowym etapie, po świętach powinno być już więcej wiadomo.
Z czego wynikają kłopoty klubu? Jak się dowiedzieliśmy zmniejszyły się dochody w budżecie. Ograniczone są źródła finansowania, między innymi od lokalnych sponsorów.
Sytuacja jest na tyle trudna, że czynsz za dzierżawę obiektów m.in. stadionu i boisk treningowych, ich właściciel, czyli kopalnia, od stycznia znacznie obniżył.
Kierownictwo bełchatowskiej Gieksy w przyszłość nie chce wybiegać. Zachowuje jednak urzędowy optymizm.
- Na dzisiaj sytuacja jest trudna, ale nie na tyle skomplikowana, aby klubowi groziło przerwanie rozgrywek w tym sezonie. Jeśli będą zabezpieczone pieniądze, to klub spokojnie będzie dalej funkcjonował - mówi Jacek Zatorski.
Spokój zachowuje właściciel, który uważa, że nie ma powodów do paniki.
- GKS w polskiej lidze nie jest szczególnym wyjątkiem, jeśli chodzi o takie drobne kłopoty finansowe, po prostu taka jest ligowa rzeczywistość. Problemy finansowe wynikają z tego, że po prostu ktoś na czas nie przekazał płatności - mówi Dariusz Stępczyński, prezes Bełchatowsko-Kleszczowskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego i sekretarz Rady Nadzorczej PGE GKS Bełchatów. - GKS na tle polskiej ligi wypada co najmniej dobrze.
Zaległości finansowe i niepewna przyszłość klubu nie wpływają dobrze na drużynę, choć sztab szkoleniowy robi, co może, aby zawodnicy skupili się tylko i wyłącznie na pracy.
- Z pewnością nie jest to komfortowa sytuacja, jednak i zespół, i my sztab szkoleniowy wiemy, co do nas należy i staramy się robić to jak najlepiej - mówi Maciej Bartoszek, trener PGE GKS Bełchatów. - O pieniądzach staramy się nie myśleć i traktować to w tej chwili jako sprawę drugorzędną. Podczas rozmów z piłkarzami apeluję, aby tym nie zaprzątali sobie głowy, najważniejszy jest wynik sportowy.
Publicznie o sytuacji w PGE GKS nie chcą rozmawiać piłkarze, bo jak twierdzą, wolną skupić się na grze.
W ostatnich dniach o sytuacji w klubie w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" wypowiedział się natomiast wychowanek PGE GKS Łukasz Sapela. Stwierdził, że piłkarze nie powinni narzekać, bo pensje są płacone, a jeśli chodzi o premie i tzw. wyjściówki, to "nie ma na razie powodu do niepokoju".
- Kiedy czytam o problemach innych klubów, dochodzę do wniosku, że w Bełchatowie naprawdę nie jest źle - powiedział Łukasz Sapela w wywiadzie dla "PS".
Spokój zachowują na razie kibice Gieksy, którzy wierzą, że to tylko chwilowy zakręt w działalności klubu.
- Po zmianach własnościowych było wiadomo, że nadejdą ciężkie czasy, ale naprawdę nie jest tak źle. Drużyna ma silny skład i szkoda byłoby to zmarnować. Liczę, że prezes jest na tyle obrotny, że załata dziurę w budżecie - mówi Adam, szalikowiec biało-zielono-czarnych. - Kibice na pewno będą klub wspierać i to proszę koniecznie napisać - dodaje.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?