Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chuligani niszczą place zabaw

Grzegorz Maliszewski
Grzegorz Maliszewski
Nowe place dla dzieci regularnie dewastują wandale. Miasto na naprawy w tym roku wydało już 100 tys. zł

W Bełchatowie każdego roku przybywa nowoczesnych placów zabaw. Problem w tym, że coraz częściej bezmyślnie niszczą je wandale. Na placach, jeszcze do niedawna lśniących nowością, dziś można zobaczyć powypalane dziury w nawierzchni, pourywane barierki bezpieczeństwa czy połamane i poniszczone urządzenia. Uszkodzeń jest tyle, że miasto ledwo zdąża z wszelkimi naprawami, a kosztują one dziesiątki tysięcy złotych.

W ubiegłym tygodniu w kąciku zabaw na placu Narutowicza wandale połamali jedną z huśtawek. Regularnie niszczony jest plac zabaw położony pomiędzy osiedlem Okrzei i Słonecznym. W ostatnich miesiącach ucierpiał też plac naosiedlu 1 Maja. Bilans strat jest porażający. Tylko w tym roku miasto na naprawy wydało około 100 tys. zł.

Na samym placu zabaw "Zośka", pomiędzy osiedlami Okrzei i Słonecznym, w tym roku naprawy kosztowały już, bagatela, 60 tys. zł.
- Chuligani urządzają sobie konkursy, kto da radę zniszczyć więcej elementów na placu zabaw. To jest dramat - mówi Beata Kwiecińska-Pintos, rzecznik prasowy prezydenta miasta.

Na "Zośce" wandale powypalali poliuretanową nawierzchnię, która ma chronić dzieci w momencie upadku, powyłamywali barierki zabezpieczające i niektóre elementy. Uszkodzone części miasto już naprawiło, ale jak długo plac zabaw pozostanie nienaruszony?

Zniszczeniami na placach zabaw zbulwersowani są też rodzice dzieci. - W mieście powstaje tyle pięknych placów zabaw i aż żal patrzeć, jak one szybko niszczeją. Kiedy widzę, że plac jest zniszczony przez chuliganów, to boję się wpuszczać na niego dziecko, bo nie mam pewności, czy urządzenia w dalszym ciągu są bezpieczne - mówi Filip, rodzic dzieci bawiących się na placu na os. Okrzei. - Może powinno być więcej patroli strażników miejskich w okolicach placów zabaw. Wyższe mandaty za takie dewastacje też by się przydały - zastanawia się bełchatowianin.

- Nie da się postawić policjanta czy strażnika miejskiego na każdym placu zabaw. Apelujemy do mieszkańców, że jeśli są świadkami aktów wandalizmu, to powinni natychmiast zawiadomić straż miejską - mówi Beata Kwiecińska-Pintos.

W ostatnich miesiącach do poważnych zniszczeń doszło także na placu na os. 1 Maja, gdzie w rurze do zabaw dla dzieci ktoś celowo wypalił wielką dziurę. Ucierpiała też huśtawka tzw. "bocianie gniazdo", która była zamocowana na linach grubości ręki. Ktoś jednak je przeciął.
Wzmożone patrole w pobliżu placów zabaw zarządziła bełchatowska Straż Miejska.

- Ochrona placów zabaw to jedno z podstawowych zadań strażników - mówi Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie. - Dość często wręczamy mandaty za spożywanie alkoholu i zaśmiecanie placów. Jednak złapanie kogoś na gorącym uczynku podczas dewastacji jest bardzo trudne, bo do tego dochodzi zazwyczaj nocą.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto