Centralny przystanek PKS Bełchatów to na razie widmo

Centralny przystanek PKS Bełchatów tak naprawdę miał być rozbudowaną wiatą dla autobusów o długości ponad 12 metrów. Podróżujący do dyspozycji mieli również mieć niewielką poczekalnię, w której maksymalnie mieścić się miało 10 osób. Niby niewiele, ale zawsze lepiej niż wystawanie na zwykłym przystanku.

Taki centralny przystanek miał powstać do końca listopada przy ul. Czaplinieckiej, w pobliżu szpitala. Miał, bo choć we wrześniu szefowie PKS i bełchatowskiego starostwa w blasku fleszy przekazywali plac budowy firmie, która miała się zająć inwestycją, to przystanek w ramach zawartej wówczas umowy nie powstanie.

- Z uwagi na fakt nie wywiązania się wykonawcy z zapisów umowy, spółka korzystając z przysługującego jej prawa od niej odstąpiła. Na tę chwilę nie znane jest nam oficjalne stanowisko wykonawcy w sprawie rozwiązania tej sytuacji - mówi Piotr Zimnawoda, prezes PKS.

Co dalej z przystankiem? I czy nie stanie się on czasem dworcem? Pytanie pozostaje otwarte. Prezydent Bełchatowa, Mariola Czechowska, w swoim expose zaznaczyła, że budowa dworca jest miastu potrzebna. PKS, który jest spółką powiatową, dworca budować nie zamierza (nie musi, budowa dworców to zadanie samorządu gminnego, a więc w tym wypadku miasta). Prezes PKS zaznacza, że ma nadzieję, iż nowym roku działania związane z powstaniem przystanku centralnego czy budową dworca będą spójne z planami władz miasta.

- Obu stronom w sumie przecież chodzi o to samo, żeby pasażerowie mieli łatwiej - dodaje.

Jak mówi Robert Kornacki, asystent prezydent Czechowskiej, sprawa budowy dworca jest aktualna, choć jest za wcześnie, by mówić o szczegółach. Kornacki zaznacza, że muszą się w tej sprawie porozumieć przedstawiciele magistratu i starostwa. Raczej pewna jest lokalizacja przy ulicy Czaplnieckiej. Czy powstanie tam centralny przystanek czy jednak dworzec? Dziś nie wiadomo