Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budowali PGE Giganty Mocy, a teraz walczą o zaległe pensje w sądzie

Grzegorz Maliszewski
Ryszard Kula o zaległe pensje walczył w sądzie i wygrał
Ryszard Kula o zaległe pensje walczył w sądzie i wygrał Grzegorz Maliszewski
Pracownicy zatrudnieni przy budowie PGE Gigantów Mocy, poszli do sądu upomnieć się o pensje, których nie wypłaciła im jedna z firm. Proces wygrali, ale czy dostaną pieniądze?

Jedna z firm podwykonawczych na budowie powstającej w centrum miasta ekspozycji PGE Giganty Mocy, nie płaciła zatrudnionym pracownikom za ciężko wykonywaną pracą. Nie podpisano też z nimi umów. Poszkodowani mężczyźni w sądzie walczyli o swoje pensje. Czy mają szanse na odzyskanie pieniędzy?
W ubiegłym roku w mrozie i śniegu stawiali fundamenty pod budowlę. Nie dosyć, że nie dostawali za to pieniędzy, to jeszcze przez kilka miesięcy pracowali bez podpisanych umów o pracę. Kiedy wykonali swoje zadania, główny wykonawca inwestycji kazał im zejść z placu budowy. Kilku z pracowników nie chciało tak tego zostawić, dlatego poszli do sądu, aby upomnieć się o należne im pieniądze. I jak się okazuje, mieli rację, bo przed sądem wygrali.

Ryszard Kula na budowie Gigantów Mocy zatrudnił się we wrześniu ubiegłego roku jako cieśla. Liczył na pewny i uczciwy zarobek, bo to przecież duża inwestycja i w centrum miasta. Otrzymał umowę na dwa miesiące.
- W tym czasie pensja wpływała w miarę regularnie, problemy zaczęły się później - mówi Ryszard Kula.
On, jak i kilkunastu jego kolegów na placu budowy pracowali nadal, pomimo, że podwykonawca nowych umów nie przyniósł. - Jak pytaliśmy o umowę, to pracodawca mówił, że zapomniał przywieźć z Wrocławia - mówi Martin Stasiak, kolejny z pracowników. - Czy wierzę, że pieniądze uda się odzyskać? Szczerze mówiąc... nie bardzo - dodaje.
Kiedy w grudniu zakończyli pracę, ani umów, ani firmy podwykonawczej nie było już na budowie. Nie mogli się skontaktować z jej właścicielem. Główny wykonawca inwestycji wypłacił im część zaległych pensji i... podziękował za pracę.
- Robota była wykonana, a my zostaliśmy z niczym na święta - mówią pracownicy.

Jak się okazuje, to nie był jedyny z podwykonawców na budowie z którym były problemy. Wcześniej w sierpniu ubiegłego roku część prac stanęła. Trzydziestu robotników zeszło z placu budowy, bo jedna z firm nie zapłaciła im za pierwszy miesiąc pracy.
O wyjątkowym pechu może mówić Stanisław Krasowski, który zatrudniony był w obydwóch firmach podwykonawczych, które nie płaciły regularnie robotnikom.

Pan Ryszard przyznaje, że w sądzie złożył pozew, w którym domagał się w sumie ponad 6 tys. zł zaległych pensji i odsetek. Sprawę wygrał, ale przedstawiciel firmy w której był zatrudniony w sądzie nawet się nie pojawił. Podobnie było w przypadku jego kolegów.

- W tej sprawie zapadły wyroki zasądzające na rzecz pracowników wnioskowane przez nich kwoty - mówi Beata Grabiszewska, przewodnicząca wydziału pracy w Sądzie Rejonowym w Bełchatowie.
Sąd przyznał im rację uznając, że kolejne miesiące które pracowali na budowie bez pisemnej umowy, ale za wiedzą i pod nadzorem firmy podwykonawczej, robotnicy przepracowali legalnie.

Teraz najprawdopodobniej komornik będzie musiał ściągnąć od firmy należności, które jest ona winna pracownikom. I wcale nie jest powiedziane, że będzie to takie proste.
- Czujemy się oszukani, dlatego swoich praw domagaliśmy się przed sądem - mówi Ryszard Kula. - Do tej pory nie otrzymałem ani zaległych pieniędzy, ani świadectwa pracy, które przecież do przyszłej emerytury jest mi potrzebne.
Robotnicy przyznają, że te wydarzenia, w których mimowolnie wzięli udział, to tylko potwierdzenie smutnej rzeczywistości na rynku budowlanym.
- Na czarno to zatrudnią chętnie, niestety o legalną pracę za godziwe pieniądze jest w dzisiejszych czasach bardzo trudno - mówi jeden z pracowników.

Z wrocławską firmą nie udało nam się skontaktować. Numer jej telefonu kontakowego jest wyłączony.
Sprawę niechętnie komentuje firma BGR Bau, główny wykonawca inwestycji.
- O tej sytuacji dowiedzieliśmy się po fakcie, my ze swoich zobowiązań finansowych wobec podwykonawcy wywiązywaliśmy się bez zarzutu. Natomiast o kwestiach rozliczeń pomiędzy podwykonawcą a pra- cownikami trudno mi się wypowiadać. To pytania nie do nas - mówi Piotr Jaworski, koordynator ds.realizacji inwestycji w BGR Bau. - Mogę zapewnić, że inwestycja przebiega terminowo - dodaje.
Żadnych zgłoszeń o nieprawidłowościach na tej bełchatowskiej budowie nie miała inspekcja pracy.
- Nie były prowadzone w tej sprawie żadne kontrole - mówi Kamil Kałużny, rzecznik prasowy Państwowej Inspekcji Pracy w Łodzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto