Szykują się podwyżki w domach pomocy i pośredniaku

Szefowie placówek opiekuńczych, działających na terenie powiatu, poprosili o podwyżki. Tego samego chcą w bełchatowskim pośredniaku.

W Domu Pomocy Społecznej w Bełchatowie aż 25 osób zarabia mniej, niż wynosi minimalna krajowa. To z reguły młodsi opiekunowie i pokojowe.

- Czyli ci, którzy mają do wykonania najcięższą pracę - załamuje ręce Bogusława Kokocińska, szefowa DPS. - Czasami, gdy widzę paski wypłat, krew się we mnie gotuje.

Do obowiązków opiekuna należy m.in. zmienianie pampersów, golenie, toaleta ciała, przebranie, karmienie. Ci, którzy nie mają jeszcze kilkuletniego stażu pracy, co miesiąc dostają na rękę 980 zł. Ze stażowym "wyciągają" 1000 zł, czasami 1100 zł.

- Wiele spośród opiekunek czy pokojowych to osoby samotne, które są skazane tylko na swoją pensję - dodaje Kokocińska. - Naprawdę trzeba dokonywać cudów, żeby sobie dawać radę.

Wszystko wskazuje jednak na to, że pracownicy DPS Bełchatów i również prowadzonego przez starostwo DPS Zabłoty mogą liczyć na podwyżki. Podwyżki zapowiadają też w Powiatowym Urzędzie Pracy.

- Szefowe tych placówek przedstawiły sytuację na zarządzie powiatu - mówi Szczepan Chrzęst, starosta bełchatowski. - Jest wstępna akceptacja dla podwyżek.

Jak dodaje, trzeba na razie poczekać, aż będzie wiadomo, ile wyniesie nadwyżka budżetowa w starostwie. Analizowane są też prawne możliwości wykorzystania jej na podniesienie płac.

- Na 90 procent mogę powiedzieć, że pieniądze na podwyżki uda się wygospodarować - dodaje Chrzęst. - Myślę, że realny termin to początek drugiego kwartału. Wypłaty byłyby z wyrównaniem od stycznia. W sumie w grę wchodzi ok. 850 tys. zł w skali roku.

- Na podwyżki potrzeba 300 tys. zł rocznie - mówi Kokocińska. - Wtedy te 25 osób osiągnie 1368 zł, czyli próg pensji minimalnej, myślę, że udałoby się nawet zyskać coś ponad to. Na podwyżki mogliby także liczyć pozostali.