Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatowianie na piątym miejscu w ekstraklasie

Paweł Hochstim
Dawid Nowak w końcówce rundy imponował skutecznością, bo w dwóch meczach zdobył łącznie cztery gole
Dawid Nowak w końcówce rundy imponował skutecznością, bo w dwóch meczach zdobył łącznie cztery gole fot. Dariusz Śmigielski
Gdy latem z Bełchatowa odeszło kilku podstawowych piłkarzy, tzw. eksperci wieszczyli kłopoty drużynie PGE GKS. Krytykowano zatrudnienie nieznanego trenera i nie brakowało głosów, że bełchatowianie spadną z ekstraklasy. Piłkarze GKS szybko rozwiali te wątpliwości.

Latem z bełchatowskim klubem rozstało się wielu piłkarzy, w tym pięciu, którzy mieli pewne miejsce w wyjściowym składzie - Dariusz Pietrasiak, Jakub Tosik, Patryk Rachwał, Mariusz Ujek i Maciej Korzym. Szybko jednak okazało się że ci, którzy przyszli na ich miejsce, w większości nie odbiegają poziomem gry, np. Grzegorz Baran nie jest gorszy od Rachwała, Marcin Żewłakow od Ujka. Do dziś nie udało się niestety znaleźć dobrego następcy Pietrasiaka, bo Zlatko Tanevski i Marcin Drzymont to niestety inna półka...

Już początek rozgrywek pokazał, że bełchatowianie mogą w tym sezonie poważnie namieszać, bo w czterech pierwszych meczów wygrali trzy - w tym z Legią w Warszawie. Eksperci zaczęli zauważać graczy z Bełchatowa, a w mediach było ich coraz więcej. Gwiazdami ligi byli Żewłakow, który w pierwszych czterech kolejkach zdobył cztery gole i trener Maciej Bartoszek, który szybko udowodnił, że zna się na rzeczy. Najmłodszy trener w polskiej ekstraklasie szybko dogadał się z piłkarzami i zaczął osiągać sukcesy. Ale są też i problemy. Cztery gole Żewłakowa w czterech pierwszych kolejkach były niestety... ostatnimi trafieniami w rundzie jesiennej. Rewelacyjnie grający w pierwszych kolejkach sezonu Tomasz Wróbel stracił miejsce w składzie na rzecz Marcusa Da Silvy, a Kamil Poźniak z meczu na mecz grał coraz gorzej. I bełchatowianie nie byli już rewelacją sezonu, choć wciąż plasowali się w ligowej czołówce. Ale trudno nie odnieść wrażenia, że kilka punktów w tym sezonie stracili na własne życzenie.

Jak choćby w ostatniej kolejce z Cracovią w Krakowie, gdzie jeszcze w 86 minucie prowadzili 2:0, by przegrać 2:3. Czy w meczu z Arką w Gdyni, gdzie byli zespołem lepszym, ale nie potrafili stworzyć dobrych okazji bramkowych i przegrali 0:1. Albo w spotkaniu szóstej kolejki z Górnikiem w Zabrzu, gdzie pierwszy raz w tym sezonie zagrali bardzo słabo i przegrali, a przynajmniej remis był w ich zasięgu...

Wyjazdy - to słowo odmieniane jest w Bełchatowie przez wszystkie przypadki, bo tylko dwie drużyny w ekstraklasie grają na wyjazdach gorzej od piłkarzy Bartoszka. W siedmiu rozegranych na wyjazdach meczach bełchatowianie wygrali raz (z Legią Warszawa) i zremisowali też raz (z Zagłębiem Lubin), a przegrali aż pięć (z Jagiellonią Białystok, Koroną Kielce, Górnikiem Zabrze, Cracovią i Arką Gdynia). Zwłaszcza dwie ostatnie porażki są bolesne, bo to przecież dwie ostatnie drużyny w ekstraklasie. I jednocześnie jedyne zespoły, które na wyjazdach grają gorzej od bełchatowian, bo w ośmiu meczach obie tylko dwukrotnie zdołały zremisować, a Arka nawet nie strzeliła gola na obcych boiskach. Podobnie jak bełchatowianie na wyjazdach radzi sobie Zagłębie Lubin, które wygrało jeden mecz, jeden zremisowało i pięć przegrało. A pozostałe dwanaście drużyn w ekstraklasie na wyjazdach gra lepiej od piłkarzy Bartoszka.

Na własnym boisku bełchatowianie spisywali się znacznie lepiej, wygrywając sześć z osmiu meczów. Piłkarze Bartoszka przy ul. Sportowej przegrali tylko raz (ze Śląskiem Wrocław) i tylko raz zremisowali (z Wisłą Kraków). Nie da się jednak ukryć, że w kilku przypadkach bełchatowianie cudem uratowali punkty, jak choćby w spotkaniach z Ruchem Chorzów i Polonią Warszawa. W obu tych meczach piłkarze Bartoszka prowadzili 2:0, po czym tracili dwa gole. Na szczęście zarówno z Ruchem, jak i z Polonią udało im się strzelić decydującego o zwycięstwie gola. Nie udało się tego niestety powtórzyć w Krakowie...

Końcówka rundy jesiennej pokazała, że siłą bełchatowian mogą być Dawid Nowak i Mateusz Cetnarski, którzy - gdy wyleczyli kontuzje i wrócili do dobrej formy - szybko stali się wiodącymi zawodnikami drużyny Bartoszka. Nowak w dwóch ostatnich spotkaniach z Polonią Warszawa i Cracovią zdobył cztery gole, a Cetnarski świetnie podawał. Wiosną powinni być wiodącymi piłkarzami bełchatowskiej drużyny. Oczywiście o ile nadal będą grali w Bełchatowie, bo Nowakiem bardzo poważnie interesuje się Wisła Kraków, a piłkarzowi w Sylwestra skończy się kontrakt z GKS.

Prezes bełchatowskiego klubu Jacek Zatorski w najbliższych dniach będzie negocjował z Nowakiem podpisanie nowej umowy. Piłkarz jeszcze kilka tygodni temu zapewniał, że jest gotowy do przedłużenia kontraktu i pozostania w Bełchatowie, tym bardziej, że walczący o zatrzymanie go w GKS członkowie rady nadzorczej klubu zgodzili się na zaproponowanie mu wysokich zarobków. Nie ma za to zagrożenia, że z Bełchatowiem rozstanie się Cetnarski, który latem podpisał nowy, dwuletni kontrakt i przynajmniej do końca obecnego sezonu będzie występował przy ul. Sportowej.

Zimą zresztą Zatorskiego czekają negocjacje także z innymi piłkarzami, bo latem po raz kolejny kończą się umowy wielu podstawowych graczy, m.in. Łukaszowi Sapeli, Jackowi Popkowi, Kamilowi Poźniakowi, Tomaszowi Wróblowi i Marcinowi Żewłakowowi. O ile ubytki sprzed pół roku udało się jakoś zatuszować, o tyle Sapelę, Popka, czy Wróbla byłoby trudno zastąpić. W poniedziałek drużyna spotka się z radą nadzorczą GKS, a później rozpoczną się negocjacje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto