Oczywiście, że zamierzam przyłączyć się do tej manifestacji, chociaż nie pracuję ani w kopalni, ani w elektrowni - mówi pan Zbigniew z osiedla Wolność. - Robi się z pracownika niewolnika i uważam, że proponowane zmiany w kodeksie pracy są niekorzystne dla pracowników - dodaje.
Już w czwartek na ulicach Bełchatowa zamierzają protestować związkowcy z kopalni i elektrowni, a przyłączyć do nich mają się także koledzy z całego regionu, a nawet śląscy górnicy. Szacuje się, że na ulice miasta może wyjść ponad tysiąc, a nawet dwa tysiące osób. Co to oznacza dla mieszkańców?
- Na pewno będą korki, bo to miasto i tak jest już zapchane, chociaż dobrze, że nie będą protestować po godz. 15, kiedy z pracy wraca kopalnia i elektrownia, bo byłby wielki tłok - mówi jedna z mieszkanek Bełchatowa.
- Ja tam za protestami nie jestem, ale czasem trzeba - dodaje Anna Leśniewska. - Trzeba przyznać, że mają sporo racji - uważa.
Chociaż związkowcy z kopalni i elektrowni zrzeszeni w porozumieniu "Miedza" zapowiadają pokojowy przebieg protestu, do manifestacji szykuje się bełchatowska policja.
- Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze, mamy doświadczenie w zabezpieczaniu imprez masowych, więc damy radę - mówi Sławomir Szymański, oficer prasowy komendy powiatowej policji w Bełchatowie.
Związkowcy zamierzają protestować przeciwko zmianom w kodeksie pracy i polityce PGE, która ich zdaniem prowadzić będzie do zubożenia całego regionu. Chodzi m.in. o plany wydzielania z kopalni i elektrowni segmentów nie związanych z wydobyciem węgla i produkcją energii oraz przenoszeniem ich do spółek zależnych i sprzedawaniu tych spółek.
- W naszym regionie są dwa największe zakłady pracy w województwie, pracownicy tych firm i spółek zależnych utrzymują region, płacąc tutaj podatki i robiąc zakupy, dlatego chcemy protestować tutaj, a nie w Warszawie - mówi Adam Olejnik, przewodniczący Związku Zawodowego Odkrywka w kopalni.
Pracownicy kopalni i elektrowni oficjalnie o proteście wypowiadać się nie chcą, ale w znacznej części inicjatywę związków popierają.
- Oczywiście, że są obawy co będzie dalej, większość z nas się pod protestem podpisała - mówi pani Jolanta, pracująca w kopalni.
- Rozumiem pracowników kopalni, każdy chciałby być tam zatrudniony i zarabiać więcej - mówi Rafał, pracujący w Betransie. - Kiedyś mówiło się o możliwości przejścia ze spółki do kopalni, teraz to jest odwrotnie.
Nie będący pracownikami dwóch największych zakładów mieszkańcy Bełchatowa protest rozumieją. I wielu z nich także go popiera. - Jak słyszy się, że wyprzedawany jest majątek, który służył tyle lat wszystkim, jak np. Słok, to trudno się z tym pogodzić - mówi pan Jan, który cieszy się już emeryturą. - Bełchatów przetrwał już niejeden najazd kibiców, to i związkowcy mu nie zaszkodzą. Uważam, że powinni protestować.
Związkowcy sami podkreślają, że ich protest nie dotyczy tylko kopalni i elektrowni. Uelastycznienie kodeksu pracy i dwunastomiesięczny okres rozliczeniowy dotknie wszystkich. Nie trzeba już będzie płacić za nadgodziny, a pracownicy będą musieli być dyspozycyjni.
- Kodeks kodeksem, a pracodawcy, zwłaszcza prywatni i tak robią co chcą, a jak ktoś ma pracę, to się cieszy, że ją ma - mówi pan Maciej. - Protestować można, ale to nic nie zmieni.
ZOBACZ ZDJĘCIOWĄ RELACJĘ Z MANIFESTACJI (CZWARTEK, 27 CZERWCA 2013)
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?