Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaksa Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 1:3 - PGE Skra zmazała plamę z Tours

Paweł Hochstim
Bartosz Kurek w Kędzierzynie-Koźlu zaczął przeciętnie, ale później było już lepiej
Bartosz Kurek w Kędzierzynie-Koźlu zaczął przeciętnie, ale później było już lepiej fot. Paweł Hochstim
PGE Skra Bełchatów pokonała w Kędzierzynie-Koźlu Zaksę 3:1 i wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli PlusLigi. Mistrzowie Polski do Kędzierzyna-Koźla przyjechali niemal prosto z Francji, gdzie w czwartek w Lidze Mistrzów przegrali z Tours VB 0:3. Niedzielny mecz zapowiadał się pasjonująco, bo przecież PGE Skra i Zaksa to nie tylko mistrz i wicemistrz Polski, ale również dwie najlepsze drużyny tego sezonu.

W drugiej kolejce tego sezonu w Bełchatowie Zaksa wygrała 3:0, a przed spotkaniem wyprzedzała bełchatowian o dwa punkty. Obie drużyny mają już też pewne miejsce w drugiej rundzie Ligi Mistrzów. To najlepiej pokazuje, że na boisku w kędzierzyńskiej hali spotkały się dwie największe siły polskiej siatkówki. Nie dziwi więc też, że bilety na ten mecz były towarem mocno deficytowym, a ponad trzy tysiące fanów już na godzinę przed meczem wypełniło trybuny.

- Zwycięstwo wcale nie da nam jeszcze pierwszego miejsca na koniec fazy zasadniczej. Przecież jest jeszcze siedem innych meczów - mówił przed meczem przyjmujący kędzierzyńskiej drużyny Michał Ruciak. Bełchatowianie też sprawiali wrażenie raczej wyluzowanych, choć dla nich niedzielny mecz miał jeszcze jedno znaczenie - po wpadce w Tours chcieli się szybko zrehabilitować. Tym bardziej, że dwie porażki z rzędu bełchatowskim siatkarzom zdarzają się bardzo rzadko.

Szybko widać jednak było, że ten luz to tylko poza - mistrzowie Polski rozpoczęli mecz od problemów z przyjęciem, a kędzierzynianie psuli zagrywkę za zagrywką. Jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną kapitan Zaksy Paweł Zagumny już krytykował sędziego, a Daniel Pliński tłumaczył mu, że nie ma racji.

Przez niemal całego pierwszego seta bełchatowianie gonili rywali, ale na mniej, niż jeden punkt się nie zbliżyli. Udało im się obronić pierwszą piłkę setową, ale przy drugiej Jurij Gładyr "wbił gwoździa" w trzeci metr i zapewnił wicemistrzom Polski dwupunktową wygraną. W zespole trenera Jacka Nawrockiego w ogóle nie funkcjonował blok - w pierwszej partii tylko raz udało im się zablokować rywali. Ale na szczęście Bełchatów ma najlepszych siatkarzy w Polsce, którzy potrafią się poprawić. Tak jak w pierwszej partii w ogóle nie blokowali, tak w drugiej szybko uzyskali kilka punktów przewagi dzięki skutecznym blokom Daniela Plińskiego i Mariusza Wlazłego. W drugiej partii bełchatowianie aż siedem razy zablokowali gospodarzy. Do tego Wlazły dołożył swoją piekielnie silną zagrywkę, który jest idealnym wyznacznikiem jego formy. Gdy Wlazły myli się na zagrywce, najczęściej gra słabo. Ale gdy strzela celnie i mocno, to znak, że czuje się świetnie. Tak, jak w Tours atakujący PGE Skry był najlepszym graczem bełchatowskiej drużyny, tak samo w Kędzierzynie-Koźlu przez długie minuty trzymał grę mistrzów Polski w ataku.

Ale od drugiego seta miał wsparcie Michała Winiarskiego, a od trzeciego - Bartosza Kurka. Obaj przyjmujący PGE Skry zaczęli przeciętnie, ale w czasie meczu wyraźnie się rozkręcali. Winiarski w drugiej partii włączył się mocno w ataku, a Kurek w trzeciej dał drużynie nie tylko silny atak, ale i asa serwisowego w kluczowym momencie. Inna sprawa, że w trzeciej partii mistrzowie Polski sami skomplikowali sobie życie, bo prowadzili już 15:12, ale i tak pierwszego setbola, przy stanie 24:23, mieli gospodarze. Bełchatowianie go obronili, a za chwilę sami mieli mieć meczbola, ale... sędzia pokazał żółtą kartkę rezerwowemu Konstantinowi Cupkoviciowi. Najważniejsze jednak, że dwa kolejne punkty, po ataku Marcina Możdżonka i asie serwisowym Miguela Falaski zdobyła PGE Skra. W ten sposób mistrzowie Polski wygrali seta, którego... wygrać nie powinni, bo popełnili aż piętnaście błędów!

Czwartego seta mistrzowie Polski rozpoczęli od straty kilku punktów z rzędu i przez całą partię musieli gonić rywala. - Daliśmy sobie radę z presją, nie spaliliśmy się - cieszył się Winiarski. Znów gospodarze mieli setbole, ale górą była PGE Skra!

Zaksa Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:23, 22:25, 25:27, 27:29)
Zaksa: Zagumny, Ruciak, Kaźmierczak, Rouzier, Samica, Gładyr, Gacek (libero) oraz Pilarz, Witczak, Warda. Trener: Krzysztof Stelmach.
PGE Skra: Falasca, Winiarski, Możdżonek, Wlazły, Kurek, Pliński, Zatorski (libero) oraz Woicki, Kłos, Bąkiewicz. Trener: Jacek Nawrocki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto