Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zadźgał nożem sąsiada, w więzieniu ma spędzić 25 lat. Sąd uznał, że dopuścił się ohydnej zbrodni

Ewa Drzazga
Archiwum
Surowa kara dla Damiana Ł, który w Dobrzelowie (gm. Bełchatów) 29 kwietnia zabił nożem niepełnosprawnego sąsiada. Ojciec pomagał mu zacierać ślady. Winny zabójstwa 25-latek nie okazał żadnej skruchy.

Syn i ojciec, Damian Ł. (25 lat) i Zbigniew Ł. (50 lat), przychodzili do niepełnosprawnego sąsiada, żeby pomóc mu w codziennych czynnościach. 64-letni mężczyzna był chory, po kilku udarach, poruszał się na wózku inwalidzkim.

Mniej więcej w połowie marca, po wizycie Ł., niepełnosprawnemu gospodarzowi zniknął z mieszkania portfel z pieniędzmi i telefon komórkowy. Kilka dni później jeden z Ł. przyniósł pusty portfel żądając znaleźnego - 20 zł. W sobotę, 29 kwietnia, około godz. 16 znów się zjawili.

Damian Ł. napalił w kominku, ale siedzący na łóżku gospodarz zaczął się denerwować i wyzywać. Wreszcie udało mu się tak wychylić, że uderzył Ł. i chwycił nóż kuchenny - taki zwykły, do krojenia chleba, z 20-centymetrowym ostrzem. Tego było już dla 25-latka za dużo. Kopnięciem wytrącił niepełnosprawnemu nóż z ręki. Podniósł narzędzie z podłogi i z furią zaatakował gospodarza. Uderzał bez litości - w twarz, klatkę piersiową, ramiona, dłonie, w końcu w dłoni został mu tylko trzonek noża, bo ostrze się złamało. W sumie zadał nożem kilkadziesiąt ran. 64-latek wykrwawił się.

Ojciec czekał na Damiana Ł. na zewnątrz. Gdy ten długo nie wychodził, wszedł do środka. Zobaczył syna pochylonego nad zakrwawionym gospodarzem. W ręku trzymał już tylko trzonek noża, którym ciągle uderzał mężczyznę. „Człowieku, co ty robisz”- miał zawołać Zbigniew Ł. i zaczął wyciągać syna z domu. Ten zdążył jeszcze zabrać monety leżące koło łóżka (w sumie 2,5 zł) i zajrzeć do metalowej kasetki na szafce. 25-latek był zakrwawiony, ojciec szybko wytarł go ręcznikiem.

Razem wrócili do domu. Tam ojciec kazał synowi przebrać się w czystą odzież. Tą zakrwawioną spakowali w foliową torbę i wynieśli do lasu. Schowali pod usypanym kopcem z gałęzi. Potem poszli na stację benzynową żeby kupić alkohol. Trzeba było się napić.

Pili długo. Gdy następnego dnia zatrzymała ich policja, syn miał prawie 3 promile alkoholu w organizmie, ojciec ponad 2 promile. Żaden z nich nie potrafił powiedzieć, dlaczego właściwie zginął 64-latek.

Damian Ł. ani podczas śledztwa, ani na rozprawie głównej nie przejawił skruchy. „Nie doszedłem do żadnych wniosków. (…) Nie mam w związku z tym żadnych przemyśleń” - powiedział sędziom podczas procesu, w którym oskarżony był o zabójstwo. Sąd uznał, że Damian Ł. dopuścił się zbrodni ohydnej, że w bezrefleksyjny sposób zabił bezbronnego człowieka, nie dając mu żadnych szans obrony. Wymierzył mu za to karę 25 lat pozbawienia wolności.

Zbigniew Ł. został skazany na 7 miesięcy pozbawienia wolności za utrudnianie postępowania karnego. Zacierając ślady przestępstwa pomagał synowi w uniknięciu odpowiedzialności karnej.

Wyrok Sądu Okręgowego w Piotrkowie Tryb. nie jest jeszcze prawomocny.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto