18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie o księdzu Antonim Sawickim

Ewa Drzazga
Ksiądz Antoni Sawicki w swoim gabinecie. Zdjęcie pochodzi z lat 50. XX wieku
Ksiądz Antoni Sawicki w swoim gabinecie. Zdjęcie pochodzi z lat 50. XX wieku Arch. Muzeum Regionalnego w Bełchatowie
Mija 68 lat od czasu, gdy w Niemczech wyświęcono księdza Antoniego Sawickiego

Gdyby żył, skończyłby już 102 lata. Ci, którzy znali księdza Antoniego Sawickiego wiedzą, jak trudno byłoby go namówić na to, by wziął udział w świętowaniu swojej rocznicy.

A byłaby właśnie ku temu okazja, bo ks. Sawicki obchodzić mógłby właśnie 68. rocznicę święceń kapłańskich. Otrzymał je w wyjątkowych okolicznościach. Takie już zresztą było całe jego życie: pod wieloma względami wyjątkowe.

Urodził się na Wileńszczyźnie w maleńkich Białożyszkach. W Oszmianie kończył gimnazjum, w Wilnie studiował prawo oraz teologię. Gdy wybuchał wojna był jeszcze seminarzystą. W 1941 roku tak studentów, jak i profesorów wydziału teologicznego na Uniwersytecie Wileńskim Niemcy aresztowali.

Do otrzymania święceń brakowało mu tylko dwóch egzaminów do zdania. Po latach wspominał, że był wtedy przekonany, iż cała nauka poszła już na marne, że nie uda się wrócić na studia. Tym bardziej, że wkrótce potem trafił na roboty przymusowe do Frankfurtu.

Na swoje szczęście była to fabryka prowadzonej przez katolików. Nie krył, ze jest diakonem. Jeden ze wspólników, do których fabryka należała, miał znajomego profesora teologii. Szybko okazało się, że promotor Antoniego Sawickiego i ów profesor Laufenberg razem studiowali. To właśnie Laufenberg, gdy wojna już się skończyła, pomógł Sawickiemu w zdobyciu święceń. Zyskał je jeszcze późną wiosną 1945 roku po tym, gdy na uniwersytecie w Moguncji zdał dwa brakujące egzaminy.

Zanim w grudniu 1945 roku wrócił do kraju, organizował obóz przejściowy dla tych, którzy ocaleli w Dachau. W Polsce najpierw trafił do Międzylesia, potem do Suchowoli, gdzie m.in. ochrzcił Jerzego Popiełuszkę. Przez cały czas działał w AK, dosłużył się stopnia kapitana. Wreszcie, gdy struktury podziemia rozwiązano, ks. Sawicki musiał "przeczekać" i, za radą biskupa, przyjechał do Łodzi, a potem do Zgierza.

W okolice Bełchatowa trafił w 1961 roku. Otrzymał parafię w Kaszewicach. Pozostał w niej aż do przejścia na emeryturę. Ale nawet wtedy nie chciał pojechać do któregoś z domów dla księży emerytów tak, jak to proponował mu biskup. Ksiądz Antoni wolał pozostać ze swoimi parafianami. I pozostał.

Zamieszkał w niewielkim domu przy kaplicy w Żarze, która dzięki wysiłkowi jego i mieszkańców tej wioski mogła powstać. Tu mieszkał do końca życia. Tu spisał też wspomnienia, które zostały wydane przez bełchatowskie muzeum.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto