- Nie pamiętam sytuacji, gdy dla dziesięciu osób w jednej szkole zabrakłoby etatów - mówi Elwira Antońska, dyrektorka wydziału oświaty w bełchatowskim magistracie. – Na razie czekamy na deklaracje nauczycielek. Potem będziemy się starać znaleźć im pracę. Myślę, że to się uda.
Deklaracje nauczycielek to nic innego, jak decyzja, czy chcą przejść w stan nieczynny (czyli przez pół roku pobierać jeszcze pensję, a potem odejść), czy od razu będą szukać pracy na własną rękę, czy też może chciałyby, żeby to magistrat, jako organ prowadzący szkołę, pomógł im ją znaleźć.
- Jestem przekonana, że wszystkie nauczycielki będą chciały skorzystać z tej pomocy - mówi Barbara Fesler, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 12.
To właśnie ona miała wątpliwą przyjemność zawiadamiania podwładnych o tym, że pracy dla nich nie będzie.
- Pierwszy moment to był szok, dramat - mówi Barbara Fesler. - We wszystkich przypadkach chodzi przecież o osoby bardzo doświadczone.
Aż dziewięć z nich to nauczycielki wychowania początkowego. Jedna jest polonistką. Panie mogą też uczyć m.in. matematyki albo niemieckiego. Najniższy staż pracy to 19 lat.
- Zdajemy sobie sprawę, że odnalezienie się na rynku pracy w nowym zawodzie byłoby dla nich bardzo trudne - mówi dyrektor Antońska.
Ale liczby są nieubłagane.
- Od września będziemy mieli tylko dwa oddziały zerowe i dwie pierwsze klasy - mówi Fesler.
Taka mała liczba dzieci to nie tylko zasługa niżu demograficznego, choć od roku szkolnego 2003/2004 na Binkowie ubyło w sumie 21 klas. W Bełchatowie nikt nie ma wątpliwości, że do takiej sytuacji przyczynił się też konflikt między nauczycielkami. W zeszłym roku jedna z nich pozwała ponad 20 koleżanek za pomówienie. Sprawa znalazła finał w sądzie. Skończyło się, co prawda, na ugodzie, ale w mieście aż huczało od plotek.
Magistrat ma już plany, jak zorganizować pracę dla zwalnianych osób. Jedna nauczycielka zostanie przeniesiona do przedszkola. Dla pozostałych będą szukać "łatanych" etatów, tzn., uzupełnianych w różnych miejskich placówkach. Urząd liczy, że w związku z powodzeniem akcji zapisywania 5- i 6-latków do szkół, a nie do przedszkoli, w Bełchatowie uda się znaleźć brakujące godziny dla nauczycielek z dwunastki.
- Mamy czas do końca sierpnia - mówi Elwira Antońska. - Jestem przekonana, że do tego momentu nam się to uda.
W innych miejskich szkołach w Bełchatowie nie ma tak dużego problemu z pracą dla nauczycieli. Jest za to pięć przypadków, gdy nauczyciele będą musieli etat uzupełniać w innej miejskiej placówce. Chodzi o nauczycieli plastyki, religii, muzyki, techniki i przyrody. Z dwoma takimi przypadkami mają do czynienia w Szkole Podstawowej nr 9.
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?